Xbox - puszka Pandory?
Nie jest tajemnicą, że od lat firma Microsoft kojarzy się wielu użytkownikom PC-tów z dużym problemem. Nie mówię tu już o samym niedopracowaniu kolejnych systemów operacyjnych Windows, ale o gwarancji i wsparciu użytkownika. Niejednokrotnie użytkownicy domowi skarzą się na brak jakiejkolwiek pomocy przy rozwiązywaniu problemów z działaniem programów giganta z Redmont, a teraz to samo dopadło tych, którzy zakupili najnowszą zabawkę Microsoft’u – konsolę Xbox.
Nie jest tajemnicą, że od lat firma Microsoft kojarzy się wielu użytkownikom PC-tów z dużym problemem. Nie mówię tu już o samym niedopracowaniu kolejnych systemów operacyjnych Windows, ale o gwarancji i wsparciu użytkownika. Niejednokrotnie użytkownicy domowi skarzą się na brak jakiejkolwiek pomocy przy rozwiązywaniu problemów z działaniem programów giganta z Redmont, a teraz to samo dopadło tych, którzy zakupili najnowszą zabawkę Microsoft’u – konsolę Xbox.
Dobrym przykładem jest tu jeden mieszkaniec Chicago, John Kreis, który zakupił konsolę w dniu jej premiery. Jego Xbox zepsuł się po kilku chwilach od uruchomienia. Pan Kreis zaniósł konsole do serwisu i czekał na wymianę aż miesiąc. Przecież w tego typu przypadkach bardzo często wymienia się sprzęt od ręki, a najdłużej po 2 tygodniach. Tym bardziej że John Kreis nie jest odosobnionym przypadkiem, takich ludzi są setki. Wszyscy skarżą się na ciągłe wydłużanie okresu naprawy, niekiedy nawet z planowanych pięciu dni do kilku tygodni. Zarówno sam Microsoft jak i firmy (trzecie), które bezpośrednio zajmują się serwisem milczą w tej sprawie.