autor: Szymon Liebert
Xbox Live Arcade „rzeźnią dla małych deweloperów”?!
Jeden z założycieli niezależnego studia Hello Games, Sean Murray, nazwał usługę Xbox Live Arcade „rzeźnią dla małych deweloperów”. W ubiegłym tygodniu deweloper wypuścił dobrze przyjętą i wysoko ocenianą grę Joe Danger na łamach konkurencyjnego PlayStation Network. Murray tłumaczy, że tylko na tej platformie autorzy produkcji mogli zostać współwydawcami.
Jeden z założycieli niezależnego studia Hello Games, Sean Murray, nazwał usługę Xbox Live Arcade „rzeźnią dla małych deweloperów”. W ubiegłym tygodniu deweloper wypuścił dobrze przyjętą i wysoko ocenianą grę Joe Danger na łamach konkurencyjnego PlayStation Network. Murray tłumaczy, że tylko na tej platformie autorzy produkcji mogli zostać współwydawcami.
Ekipa z Hello Games podeszła poważnie do kwestii wydania produkcji i przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji przeprowadziła rekonesans. Jego szczegóły Murray przybliżył na imprezie Develop, która odbyła się wczoraj w Brighton. Zdaniem producenta wyniki pokazują, że publikowanie gier w ramach Xbox Live Arcade może być ryzykiem dla małego studia.
Murray nie przeczy, że na Xbox Live Arcade są gry niezwykle popularne i sprzedające się świetnie. Jednocześnie jednak usługa gości regularnie tytuły, które nie potrafią sprzedać się w nakładzie przekraczającym 25 tysięcy egzemplarzy. Podobno taki nakład jest szczytem możliwości dla aż 47% produkcji z XBLA. Tylko 17% z nich jest ściągana ponad 200 tysięcy razy.
Joe Danger, gra Hello Games przypominająca Trials (lub Elastomanię), zwróciła się po pierwszym dniu obecności w PlayStation Store. Produkcja stworzona przez czteroosobową ekipę została sprzedana w nakładzie 50 tysięcy egzemplarzy w pierwszym tygodniu. Taki wynik można uznać za sukces, więc deweloper szykuje się już do następnego projektu.
Skąd bierze się rozpiętość między nielicznymi popularnymi grami, a dziesiątkami nijakich tytułów? Według Murray’a chodzi o to, że sukces odnoszą tylko te produkcje, które są wydawane bezpośrednio przez małe studia, podejmujące spore ryzyko. Osiągnięcie sukcesu w ramach Xbox Live Arcade wymagałoby promocji i wsparcia dużego wydawcy, ale to kolejny problem.
Większe firmy chcą być na rynku dystrybucji elektronicznej, ale wciąż traktują go z dystansem. Wiąże się to z próbami narzucania zmian w grze oraz niechętnym podejściem do autorskiej i często oryginalnej twórczości. Wydawcy chcieliby widzieć puzzle, proste gry logiczne i karciane, więc stawiają właśnie na tego typu produkcje, ignorując pierwotną wizję dewelopera.
Tymczasem zdaniem twórcy Joe Danger rynek dystrybucji cyfrowej jest rozwijany przez hardcorowych graczy, którzy szukają kreatywności i innowacji. To właśnie oni chcą wydawać pieniądze na nowe tytuły. Wydawcy nie mogą więc zawsze stawiać na bezpieczeństwo finansowe, bo paradoksalnie prowadzi ono do zrezygnowania z oryginalnych pomysłów.
Murray wspomniał, że sugerowano mu zmianę bohatera gry na małpę (któż nie lubi małp?) oraz skrytykowano pomysł zbierania gigantycznych monet (jako wyjątkowo nierealistyczny). Przedstawiciel pewnego wydawcy powiedział też podobno, że obecnie jego firma skupia się na mniej rozrywkowych grach, a inny wątpił w sukces jakiejkolwiek produkcji o motorach.