Wypuszczenie dema TDU: Solar Crown było samobójstwem. To niezła gra, ale dwa ciężkie grzechy grzebią ją żywcem
Firma Nacon zdobyła się na zaskakujący i bardzo miły gest, wypuszczając obszerne demo Test Drive Unlimited: Solar Crown. Zastanawiam się jednak, czy twórcy byli przy zdrowych zmysłach, decydując się pokazać światu tę grę w tak katastrofalnym stanie...
Wreszcie mogę powiedzieć, co myślę o tej grze. Od ubiegłego roku uczestniczyłem jej w beta-testach, ale do tej pory klauzula o zachowaniu poufności kazała mi trzymać język za zębami. Wszystko zmieniło się jednak z dnia na dzień – ku mojemu bezbrzeżnemu zdumieniu – gdy Test Drive Unlimited: Solar Crown zostało udostępnione w wersji demo na Steamie.
Już ustalenie premiery na wrzesień lekko mnie zaskoczyło. Wypuszczenie dema zaś zakrawało na czyste szaleństwo... i – zgodnie z moimi obawami – skończyło się katastrofą. Twórcy myśleli może, że nic złego się nie stanie, jeśli pod przykrywką Festiwalu Steam Next wypróbują infrastrukturę sieciową gry w warunkach bojowych, przeprowadzając de facto otwarte beta-testy. W jak wielkim błędzie byli!
Nie wszystko jest złe
Na wstępie chcę zaznaczyć, że duch serii Test Drive Unlimited jest w tej grze wyczuwalny, a niejeden jej element przypadł mi do gustu.
- Przede wszystkim wrażenie zrobiła na mnie mapa. Wyspa Hongkong odtworzona ręcznie w skali 1:1 jest dość rozległa i pełna szczegółów, zachęcając do eksploracji znajdźkami rozsianymi po licznych zakamarkach, a ciasne uliczki wielkiego miasta stają się areną wyścigów, które wymagają techniki jak w żadnym innym sandboksie. Cywilnych aut mogłoby być jednak trochę więcej.
- Model jazdy okazuje się dość przyjemny. Wprawdzie grze brakuje pod tym względem sporo do Forzy Horizon, ale też zdecydowanie góruje nad The Crew Motorfest. Samochody mają wyczuwalną masę, a zapanowanie nad nimi wymaga umiejętności (zwłaszcza po wyłączeniu asyst). Nie jest to jednak żaden symulator, wbrew zapewnieniom studia KT Racing.
- Odpowiednie wydaje się też wrażenie prędkości i (zazwyczaj) odgłosy silników.
- Atmosfera zmotoryzowanego życia w luksusie nadal wyraźnie oddziela TDU od konkurencyjnych pozycji – choć twórcy przesadnie ją rozwodnili, kładąc większy nacisk na wyścigi i rywalizację między dwoma ugrupowaniami w duchu gry MMO.
- Kupowanie samochodów w salonach wiernie odtwarza klimatyczne doświadczenie z poprzednich odsłon Test Drive Unlimited.
- Cieszą immersyjne interakcje, w które można wchodzić z autami – włączanie kierunkowskazów i innych świateł czy opuszczanie szyb i dachu w kabrioletach.
- System FRIM umila swobodne przejażdżki, pozwalając zarabiać pieniądze za rozmaite „wyczyny” (poślizgi, mijanie o włos cywilnych aut, jazda pod prąd etc.). Zastanawiam się tylko, po co ograniczono liczbę jego użyć – najprawdopodobniej, żeby przypadkiem nie ułatwić „grindu”...
Otwarty świat jest mniejszy niż w poprzednich odsłonach cyklu, ale ma więcej unikalnych miejsc do odkrycia.Test Drive Unlimited: Solar Crown, Nacon, 2024.
Tyle pozytywnych cech wystarcza, żeby uznać Solar Crown przynajmniej za grę godną noszenia nazwy Test Drive Unlimited – co samo w sobie stanowi wielki komplement dla studia KT Racing. Są to również dobre wyścigi jako takie. Mogłyby być nawet bardzo dobre, ale twórcy musieliby dopracować jeszcze kilka elementów.
- Jak na grę, w opisie której prym wiedzie słowo „immersja”, zdecydowanie brakuje tu możliwości wyregulowania położenia kamery w kokpicie (zwłaszcza że w poszczególnych samochodach ustawiono ją w bardzo różnych miejscach, a poprzednie dzieło KT Racing, WRC Generations, dysponowało bardzo rozbudowanymi opcjami tego typu). Ponadto 45-stopniowy kąt obrotu kierownicy wygląda słabiutko, zwłaszcza gdy konkurencja spod znaku The Crew Motorfest oferuje co najmniej 10-krotnie więcej.
- Sztuczna inteligencja komputerowych przeciwników jeździ zbyt chaotycznie, nieregularnie.
- Force feedback na kierownicy działa kiepsko – zdarza mu się reagować z opóźnieniem (np. czasem kontroler ściąga nas na bok jeszcze przez parę chwil po wyjściu z poślizgu). Poza tym gra powiela za WRC dziwaczne zjawisko oporu uzależnionego od przepustnicy, tj. obracanie kierownicy wymaga większej siły, gdy wciskamy gaz – wystarczy go puścić, by opór zelżał. Efekt jest szczególnie kuriozalny przy zmianie biegów podczas brania zakrętów (grałem na sprzęcie Logitecha – G29).
- Brakuje kupowania domów i takich aktywności jak misje transportowe – ikonicznych elementów serii TDU.
- Opcje personalizacji samochodów są ubogie.
Jednak te wszystkie mankamenty zupełnie przestają mieć znaczenie w obliczu dwóch ciężkich grzechów tudzież kardynalnych błędów, jakie popełnili twórcy.
Kupowanie samochodów w salonie to najprzyjemniejsza część rozgrywki.Test Drive Unlimited: Solar Crown, Nacon, 2024.
Grzech pierwszy: MMO-izacja
Pierwsza odsłona Test Drive Unlimited była pionierem wyścigowych gier MMO, a mimo to i „jedynka”, i „dwójka” pozwalały na zabawę w trybie offline, dzięki czemu można się nimi cieszyć po dziś dzień (o ile zdobędziecie pudełkową kopię). Szkoda, że Solar Crown nie kontynuuje tej tradycji.
Sam fakt, że dzieło KT Racing będzie wymagało do działania stałego połączenia z internetem, da się jakoś przełknąć – wszak staje się to coraz powszechniejszym zjawiskiem w branży, a także w samym gatunku samochodówek (bez dostępu do sieci nie sposób już robić postępów ani w The Crew, ani nawet w Gran Turismo czy Forzy Motorsport).
To częsty widok podczas obcowania z demem TDU: Solar Crown.Test Drive Unlimited: Solar Crown, Nacon, 2024.
Znacznie gorsze jest jednak to, że twórcy próbują zrobić z Test Drive Unlimited stuprocentowe MMO. Na porządku dziennym są tu zarówno kolejki na serwer, zniechęcające graczy do zabawy, jak i nagłe powroty do menu, wynikające z błędu połączenia.
Jeszcze bardziej razi mnie brak wyścigów dla pojedynczego gracza. Każda aktywność z założenia jest wieloosobowa (na szczęście w niektórych przypadkach dotyczy to tylko zapisywania wyników w rankingu). Przed rozpoczęciem zawodów trzeba odczekać kilkadziesiąt sekund, aż minie czas na dołączenie do gry – ze sztuczną inteligencją możemy rywalizować tylko wtedy, gdy nie napatoczy się siódemka innych graczy.
Wprawdzie jeszcze nie zdarzyło mi się ścigać z kompletem żywych kierowców – ale przecież tak naprawdę wystarczy jeden taranujący wszystkich wokół hultaj, by popsuć zabawę i przekreślić szansę na dobry rezultat w zawodach. Poza tym niektórzy po prostu nie życzą sobie jakichkolwiek interakcji z innymi graczami. Brak wyboru w tej kwestii uznaję za poważny mankament – i nie mogę pojąć oślego uporu, z którym KT Racing próbuje wmówić całemu światu, że TDU będzie fajniejsze jako czystej krwi MMO. Pewnie chodzi o monetyzację gry-usługi...
Grzech drugi, śmiertelny: optymalizacja
No i wreszcie docieramy do przysłowiowego słonia w pokoju. Katastrofa. Absurd. Koszmar. Żenada. Nie wiem, jakiego słowa użyć, by wystarczająco dobitnie określić, jak źle działa ta gra. Tak się złożyło, że kilka dni przed wypuszczeniem dema Solar Crown ulepszyłem swój komputer, wkładając weń kartę graficzną GeForce RTX 4080 w miejsce 2080. Wiedziony uzasadnioną pewnością siebie, podkręciłem wszystkie wizualne opcje „na maksa” (w rozdzielczości 1080p, bo jeszcze nie zdążyłem zaopatrzyć się w wyświetlacz 4K) i... do jasnej cholery, tak być nie może!
Może tego nie widać, ale moja postać wyraża radość ze zwycięstwa w wyścigu. Tak samo za każdym razem. Bez opcji pominięcia tej animacji.Test Drive Unlimited: Solar Crown, Nacon, 2024.
Wprawdzie mój procesor nie jest z półki równie wysokiej co karta (Core i7-9700F) i to może nieco dławić grę - niemniej jednak na tym sprzęcie nawet problematyczna Forza Motorsport śmiga w 60 klatkach na sekundę przy ustawieniach „ultra” i z 200-procentowym skalowaniem rozdzielczości (z wyjątkiem powtórek). Tymczasem w Test Drive Unlimited nie mam 60 FPS-ów, gdy choćby chodzę po salonie. Na ulicach miasta czasem nie mam nawet 30. Do tego licznik nieustannie skacze w górę i w dół – w takich warunkach komfort rozgrywki jest wręcz ujemny. Ba, na próbę obniżyłem ustawienia graficzne do minimalnego poziomu (bez DLSS/FSR) i... nadal nie byłem w stanie uzyskać stabilnych 60 klatek podczas jazdy. Kurtyna.
I żeby chociaż oprawa w jakikolwiek sposób usprawiedliwiała kiepską wydajność. Gdzież tam. Solar Crown wprawdzie ma ładny, szczegółowy świat, ale w innych aspektach prezentuje się jak gra z poprzedniej epoki. Albo i sprzed dwóch epok. Niektóre modele samochodów pochodzą z Xboksa 360 (tj. zostały zapożyczone z TDU2), ponadto gra kaleczy gałki oczne paskudnymi postaciami, przestarzałym systemem oświetlenia i ograniczonym zasięgiem rysowania detali. Forza Horizon 5 i The Crew Motorfest wyglądają o niebo ładniej – i działają o niebo lepiej.
W tej odsłonie zabraknie domów do kupowania (przynajmniej na premierę), w miarę postępów dostajemy tylko coraz ładniejsze pokoje hotelowe.Test Drive Unlimited: Solar Crown, Nacon, 2024.
Podejrzewam, że winę za bolączki Test Drive Unlimited ponosi autorski silnik studia KT Racing, który wprawdzie nieźle radził sobie z niewielkimi przestrzeniami w grach z serii WRC, ale nie daje się przystosować do renderowania w pełni otwartego świata. Może należało pomyśleć zawczasu o tym, by zastąpić go inną technologią?
Módlmy się – albo o cud, albo o obsuwę
Nie martwiłbym się przesadnie wydajnością Solar Crown, gdybyśmy mieli do czynienia z zamkniętymi beta-testami, a premiera dopiero majaczyła na horyzoncie. Tymczasem Nacon chce wypuścić tę grę na rynek – i to bynajmniej nie w Early Accessie – już za trzy miesiące. Myślicie, że w tym czasie (na który, co gorsza, przypada pora wakacyjnych urlopów) da się jeszcze wiele zmienić? Nie bądźcie naiwni.
Tak wygląda TDU: Solar Crown w najniższych detalach. Nawet w tych warunkach mój RTX 4080 nie był w stanie renderować obrazu w 60 klatkach na sekundę.Test Drive Unlimited: Solar Crown, Nacon, 2024.
Do września twórcy zdążą co najwyżej zmienić w kodzie linijkę tu i linijkę tam, by wycisnąć ze dwie dodatkowe klatki na sekundę (kto wie, czy nie kosztem jeszcze uboższej grafiki). Nie przebudują jednak silnika od podstaw – a tego chyba potrzeba, żeby doprowadzić TDU do porządku. Ewentualnie może jeszcze wydarzyć się cud. Albo Nacon ocknie się, zdzielony po głowie feedbackiem graczy, i przełoży premierę. Albo nawet da zielone światło na dodanie trybu offline.
Wiem, że bardzo długo czekaliśmy na powrót serii Test Drive Unlimited – ale wydanie Solar Crown we wrześniu nikogo nie uszczęśliwi. Przeciwnie, może stać się gwoździem do nowej trumny dla tej marki. Dlatego życzę sobie i nam kolejnej obsuwy. My i TDU zasługujemy na coś lepszego.