Wyciek z Twitcha był kwestią czasu - twierdzą byli pracownicy
Platforma Twitch ponoć nigdy nie przykładała najwyższej wagi do zabezpieczeń, dlatego wyciek nie zaskoczył jej byłych pracowników.
Kradzież kodu źródłowego Twitcha doprowadziła do ujawnienia wrażliwych danych serwisu należącego do Amazona, w tym planów na przyszłość czy zarobków popularnych influencerów. Redakcja serwisu The Verge dotarła do osób, które twierdzą, że wiedziały, iż wyciek był nieunikniony. Byli pracownicy platformy „strumieniowej” jakoby od lat wskazywali luki w zabezpieczeniach, ale Twitch nie reagował na ich głosy.
Anonimowe źródła podkreślają, że kierownictwo platformy zawsze było bardziej skupione na finansach niż kwestiach bezpieczeństwa, a na wszelkie zgłoszenia reagowało bardzo opieszale. Platforma unikała także oficjalnych informacji o swoich problemach (m.in. milcząc na temat oszustów, którzy w 2017 roku kontaktowali się ze streamerami).
Pracownicy mieli również zastrzeżenia do rajdów. Obawiali się, że ich wprowadzenie może stanowić pole do nadużyć. W teorii funkcja ta pozwala popularnym influencerom podzielić się swoją publiką z tymi dopiero budującymi swoją pozycję. W rzeczywistości dała początek wrogim „najazdom” pełnym mowy nienawiści. Kierownictwo platformy zignorowało ostrzeżenia, ponieważ nie chciało zwlekać z uruchomieniem nowej funkcjonalności.
Tymczasem Twitch nadal bada sprawę przecieku, upatrując winy w błędzie w zmianie konfiguracji serwera, który został wykorzystany do wykradnięcia danych.