Wspaniałe ujęcie lądującej rakiety SpaceX - rzeczywistość rodem z SF
W sieci pojawiło się dobre ujęcie lądowania rakiety SpaceX Falcon 9. Przyjemnie popatrzeć na coś, co jest niemal żywcem wyjęte z twórczości science-fiction, a obecnie jest równie prawdziwe jak krasnal „Chompski” w kosmosie.
- nagranie opublikowane na Twitterze pokazuje, jak wygląda rzeczywistość rodem z filmów science-fiction;
- rakiety wielokrotnego użytku Falcon 9 wykonały już 99 lotów, w tym 60 udanych lądowań pierwszego członu.
Rakiety wielokrotnego użytku Falcon 9, produkowane przez SpaceX, znane są ze spektakularnie wyglądających lądowań. Choć często uwieczniony moment „przyziemienia” na platformie był niewidoczny lub złej jakości (co zostało wytłumaczone w przedostatnim akapicie). Oczywiście można także znaleźć udane nagrania. Użytkownik Twittera Pranay Pathole opublikował jedno z nich w całkiem dobrej jakości. Widać na nim pierwszy człon rakiety, który ląduje już siódmy raz.
Wcześniej takie sceny mogliśmy podziwiać tylko w filmach science-fiction lub wyobrażać sobie podczas czytania literatury naukowej. Niektóre z dzieł kinematografii przewidziały przyszłość z dość niepokojącą dokładnością, jak rosyjski (czy może raczej radziecki) tytuł Kosmos wzywa, widoczny na obrazku poniżej. Choć mogło tak się zdarzyć, że to film był inspiracją dla Elona Muska, ponieważ lubi on je oglądać.
Rakieta wielokrotnego użytku Falcon 9, opracowana przez SpaceX, to pierwsze udane urządzenie tego typu. Można tutaj podać przykład amerykańskich promów kosmicznych, lecz oczywiście nie były one rakietami. Były raczej kosmicznymi samolotami, które potrzebowały do wyniesienia na orbitę zewnętrznych zbiorników i doczepionych jednorazowych rakiet. Wszystko to ulegało zniszczeniu, a z przestrzeni kosmicznej powracał sam orbiter. To sprawiało, że każda misja STS (Space Transportation System) była dość kosztowna. Jeden start promu pochłaniał średnio 1,3 mld dolarów (sam zbiornik na paliwo wyceniano na 60 mln dolarów).
Tymczasem pojedyncza podróż orbitalna rakiety Falcon 9 kosztuje od 30 do 95 mln dolarów. Cena waha się zależnie od wymagań zleceniodawcy. Przy tym rakieta jest w stanie wynieść na orbitę jednorazowo niemal 23 tony (dla porównania maksymalna ładowność promu kosmicznego wynosiła ok. 28 ton). Stosunkowo nieduży koszt startu Falcon 9 zawdzięcza właśnie lądującemu pierwszemu członowi. Jest on najdroższą częścią rakiety, więc odzyskanie go w nienagannym stanie daje wymierne korzyści finansowe.
Falcon 9 wykonał już 99 lotów i 60 udanych lądowań. Pierwszy człon rakiety napędzany jest 9 silnikami Merlin o łącznej sile ciągu w próżni wynoszącej 8227 kN (dla porównania – przeciętna lokomotywa może ciągnąć skład wagonów z siłą 120 kN). Drugi człon zasilany jest pojedynczym silnikiem tego samego typu. Cała rakieta waży niemal 550 000 kg. Pierwsza jej część, ta z możliwością powrotu, ląduje przy wykorzystaniu silników i specjalnych rozkładanych nóg. Odbywa się to często na bezzałogowych platformach-barkach, które pływają po oceanie. To właśnie z takiego wodnego lądowiska pochodzi tytułowe nagranie.
W wielu transmisjach z powrotu członu rakiety w kulminacyjnym momencie lądowania znikał obraz. Powodem były drgania, które wywoływał strumień gazów z dyszy silników podczas hamowania. Wibracje były tak silne, że desynchronizowały anteny satelitarne na barce i w konsekwencji chwilowo znikał sygnał. Jak widać jednak, SpaceX poradził sobie z tym problemem, ponieważ lądowanie z wklejonego tweeta nagrało się idealnie.
Kolejny start rakiety Falcon 9 zaplanowany jest na 5 grudnia 2020 roku, o godzinie 17:39 czasu polskiego. Misja o nazwie „CRS-21” dostarczy zaopatrzenie na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Warto obserwować profil SpaceX na Twitterze, aby być na bieżąco z informacjami o transmisjach startów. A na koniec wklejam kompilację udanych lądowań pierwszych członów rakiety Falcon 9, miłego oglądania.