Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 20 marca 2025, 15:35

Wreckfest 2 dał się zagonić w ślepą uliczkę rozwoju gier. Ładna grafika wymagała wykonania kroku wstecz w grze, której fundamentem jest destrukcja

Wreckfest 2 debiutuje w Early Accessie w zdumiewająco dobrym stanie – jako gra uboga w zawartość, ale już bardzo grywalna. Trudno jednak uznać go za krok naprzód względem „jedynki”, nawet mimo ładniejszej grafiki.

Kilka dni temu czytałem na GOL-u fajny artykuł – Filip „fsm” Grabski wytknął branży gier to, co i mnie od dawna uwiera. Deweloperzy skupili całą uwagę na cieniach, światłach i odbiciach, serwując graficzne „wodotryski”, których trzeba dopatrywać się z coraz grubszymi szkłami powiększającymi, a tymczasem interaktywność wirtualnych światów zalicza coraz większy regres. Albo w najlepszym razie stoi w miejscu.

Śliczna i zoptymalizowana...

Zapewne widzieliście te porównania. Far Cry 2 kontra Far Cry 5. Wcześniej GTAIV kontra GTAV. Teraz może dołączyć do nich kolejne – wprawdzie mniej wymowne i nie w tak oczywisty sposób wołające o pomstę, ale też symptomatyczne: Wreckfest kontra Wreckfest 2.

Jeśli będziecie oglądać takowe porównanie, w pierwszej kolejności zwrócicie pewnie uwagę na to, że „dwójka” zauważalnie wyładniała. Owszem, oświetlenie stało się bardziej naturalne, wygładzanie krawędzi i tekstury zostały poprawione, mocniej wyeksponowano kurz spod kół i inne efekty cząsteczkowe, a otoczenie zyskało dużo szczegółów, rysowanych daleko ku horyzontowi.

Wbrew pozorom samochodem w takim stanie nadal da się jeździć. Albo chociaż toczyć.Wreckfest 2, THQ Nordic, 2025.

Co więcej, gra chodzi równie dobrze, jak wygląda. Odpalając ją na moim pececie wyposażonym w Core i7-9700F, 32 GB RAM-u i GeForce’a RTX 4080 w rozdzielczości 4K, zostałem przywitany sugerowanymi ustawieniami graficznymi ze wszystkim podkręconym na maksa. Z duszą na ramieniu przeszedłem do wyścigu – i osłupiałem.

Pędziłem przez złomowisko pełne spiętrzonych wraków i gratów, mając przed sobą 23 samochody wzbijające chmury pyłu i gubiące części w toku przepychanek – a licznik utrzymywał praktycznie bez przerwy gładkie 60 klatek na sekundę. Optymalizacja okazuje się imponująca, zwłaszcza jak na tytuł, który dopiero zaczyna podróż przez wczesny dostęp. Do stabilności też nie mam żadnych zastrzeżeń. Tylko ekrany wczytywania mogłyby być krótsze na SSD.

...ale destrukcyjnie zacofana

Oczarowany tymi technicznymi dziwami, dopiero po godzinie radosnej jazdy i demolki zacząłem dostrzegać, że z projektem tras w tej grze coś jest nie tak. W gruncie rzeczy to ciąg dalszy problemów, których zalążek sięga początku XXI wieku.

Wreckfest od zawsze był traktowany jako nieformalny kontynuator serii FlatOut (zapoczątkowanej w 2004 roku przez to samo studio Bugbear), a wizytówką tejże stały się plenerowe trasy pełne obiektów do zniszczenia. Nigdy nie zapomnę naczepy z drewnem, której podpórkę wystarczyło potrącić, by zasypać drogę przeszkodami... Dlatego zgrzytało mi, że Wreckfest porzucił plenery na rzecz quasi-rallycrossowych torów, gdzie zabrakło podobnych atrakcji. Ostały się co najwyżej drewniane płotki i banery do taranowania, z rzadka pojawiało się coś nieco bardziej wyszukanego.

Interfejsu na razie nie sposób spersonalizować, można go co najwyżej ukryć w całości. Brakuje w nim też minimapy.Wreckfest 2, THQ Nordic, 2025.

W „dwójce” okazuje się, że interaktywność tras zaliczyła jeszcze głębszy regres względem FlatOuta. Widzieliście zwiastun ze złomowiskiem, o którym wspomniałem? Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, jakby nastąpił powrót do tych złotych czasów – ale to złudzenie. W istocie można jedynie roztrącać opony, pachołki i inne takie drobiazgi. Cała reszta jest przytwierdzona na stałe, a wraków aut nie da się ruszyć ani o milimetr. W innych lokacjach zaś drewniane płotki zastąpiono niezniszczalnymi stalowymi barierkami. Słabo.

W tym miejscu można by się kłócić, czy Wreckfest potrzebuje aż tak daleko posuniętej destrukcji otoczenia, bo dla wielu rozwałka będzie już wystarczająco intensywna z 24 „gruzami” pędzącymi błotnik w błotnik i bez przerwy pozbawiającymi się nawzajem tychże błotników. Mnie to jednak nie przekonuje. Smutne, że nawet studio Bugbear dało się włączyć w ślepą pogoń za graficznymi trendami, składając w ofierze to, co stanowiło jego wizytówkę.

Sztucznej inteligencji brakuje obecnie... cóż, inteligencji. Nie kwapi się do omijania przeszkód.Wreckfest 2, THQ Nordic, 2025.

Fizyka z doładowaniem

Drugą wizytówką była oczywiście destrukcja samych aut – stała się bardziej realistyczna i szczegółowa, choć nie jest to generacyjny przeskok porównywalny z ogólnym wyglądem gry względem pierwszego Wreckfesta. To nadal ten sam model zniszczeń z predefiniowanymi deformacjami (w odróżnieniu od dynamicznych odkształceń w BeamNG.drive).

W każdym razie jest to wciąż jeden z najbardziej widowiskowych systemów destrukcji w gatunku, a może i w całej branży – tym bardziej imponujący w czasach, gdy większość twórców gier wyścigowych zamiata temat uszkodzeń aut coraz głębiej pod dywan. Doprawdy licencjonowane samochody, których producenci jakoby krzywo patrzą na oszpecanie swoich cacek, stały się bardzo wygodną wymówką dla deweloperów...

Nowością w „dwójce” są gesty kierowcy, które można wykonywać przyciskami d-pada... Nie, ja też nie wiem po co.Wreckfest 2, THQ Nordic, 2025.

Na szczęście dodatkowa moc obliczeniowa nie została roztrwoniona tylko na „świecidełka”. Skok jakościowy zaliczyła też fizyka, prowadzenie pojazdów stało się odczuwalnie bardziej zniuansowane. Nowy model opon przekazuje tyle informacji, że opanowanie tylnonapędowych „gruzów” może urastać do rangi poważnego wyzwania. Grając na xboksowym padzie, w pewnym momencie nawet włączyłem lekką kontrolę trakcji, by tańczący tył nie przeszkadzał mi ciągle w efektywnym taranowaniu rywali (tym trudniejszym, że auta AI stały się jakby cięższe i bardziej stabilne).

Wczesny, ale obiecujący Early Access

W ogólnym rozrachunku we Wreckfesta 2 gra się z grubsza tak samo przyjemnie jak w pierwszą część – minus mniej rozgarnięta sztuczna inteligencja (i pozbawiona na razie opcji wyboru poziomu trudności) oraz okazjonalne błędy w obliczaniu skutków kolizji... no i oczywiście wspomniane trasy z ograniczoną interaktywnością. Tym niemniej gracze będą raczej zadowoleni, więc do odniesienia sukcesu potrzeba już tylko zawartości.

Jedna z czterech dostępnych obecnie lokacji to surowy poligon doświadczalny, który wzbudzi sentyment u osób pamiętających pierwsze demo Wreckfesta (z czasów, gdy jeszcze był nazywany Next Car Game).Wreckfest 2, THQ Nordic, 2025.

Na tę chwilę jest to w zasadzie tylko płatna wersja demo – i kosztowna jak na to, co oferuje. Mamy cztery samochody bez opcji modyfikacji (nie licząc podstawowego edytora malowań), pięć tras do szybkich wyścigów i dwie areny do trybu destruction derby. Poza AI rywalizować można z innymi graczami przez sieć (ale nie udało mi się znaleźć chętnych do multiplayerowej zabawy przed premierą).

Na ten moment w grze brakuje jeszcze nawet oprawy muzycznej.Wreckfest 2, THQ Nordic, 2025.

Ten stan rzeczy niestety nie zmieni się szybko; dopiero na maj zapowiedziano pierwszą aktualizację z zawartością (dwoma pojazdami i dwiema trasami). Przed premierą wersji 1.0 – za „minimum 12 miesięcy” – stopniowo będą dodawane również specjalne wyzwania, tryb kariery i wsparcie dla modów. Niekoniecznie w tej kolejności; priorytety mają zależeć od woli graczy.

W każdym razie – gdyby ktoś miał teraz wybierać między pierwszą a drugą częścią, zdecydowanie rekomendowałbym „jedynkę”. Jest nieporównywalnie tańsza i bogatsza w zawartość, a kontynuacji ustępuje w zasadzie jedynie grafiką – choć i tak nadal wygląda zupełnie ładnie. „Dwójce” trzeba dać jeszcze sporo czasu na rozwinięcie skrzydeł.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej