Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 20 kwietnia 2022, 15:40

WoW Dragonflight to dla mnie trochę ziew. Blizzard musi się bardziej postarać

Dziewiąte rozszerzenie do jednej z najpopularniejszych gier MMORPG na świecie zapowiada się średnio. Nie jest źle, ale trudno powiedzieć, żeby Dragonflight budował hype czy wzbudzał gorętsze emocje. A to dziwne, skoro głównym motywem są tu smoki!

Przecieki okazały się w dużej mierze prawdziwe – najnowszy dodatek do World of Warcraft zabierze nas na Dragon Isles. Motywem przewodnim mają być smoki, więc teoretycznie będzie się działo! Teoretycznie, bo w praktyce to tak w zasadzie niewiele wiemy. Blizzard podczas zapowiedzi Dragonflighta rzucił garść informacji, nie wdając się w szczegóły. A szkoda, bowiem to, co zaprezentowano, jest w porządku – i tylko tyle.

Spokojny dodatek bez fajerwerków?

Nie zrozumcie mnie opacznie, kolejne rozszerzenie do World of Warcraft nie zapowiada się źle! Jest OK, a raczej poprawnie – nie widać żadnej rewolucji, z drugiej jednak strony – może i dobrze. Legion wprowadził sporo systemów do dzieła Blizzarda, które były kontynuowane, zmieniane i modyfikowane w Battle for Azeroth oraz Shadowlands. Najnowsze rozszerzenie prawdopodobnie odetnie się od tych pomysłów i postawi nie na „pożyczone moce”, tylko na rozwiązania zostające z postacią gracza na dłużej.

WoW Dragonflight to dla mnie trochę ziew. Blizzard musi się bardziej postarać - ilustracja #1
Smoki i (nie)przyjaciele.

Dlatego właśnie traktowałbym Dragonflighta jako taką przerwę. To spacer po parku po dłuższym biegu, podczas którego relaksujemy się i odpoczywamy oraz przygotowujemy do dalszego sprintu. Mam jednak nadzieję, że rozszerzenie zaoferuje znacznie więcej niż to, co Blizzard pokazał. Ewentualnie z czasem się rozwinie, bo ilość nowości nie zwala z nóg.

Dragonflight może być świetnym dodatkiem...

Warto tutaj zaznaczyć, że na ten moment więcej nie wiemy, niż wiemy. Z tego powodu Dragonflight może okazać się fenomenalną kontynuacją historii World of Warcraft. Dwa poprzednie dodatki zapowiadały się obiecująco, ale ostatecznie skończyły się średnio czy nawet słabo, w tym natomiast przypadku może być odwrotnie. Traktuję to jako dobrą wróżbę, zwłaszcza że samo Dragon Isles wygląda naprawdę dobrze.

WoW Dragonflight to dla mnie trochę ziew. Blizzard musi się bardziej postarać - ilustracja #2
Zobaczcie, kto wrócił!

Nowa kraina z pięcioma strefami przesycona jest klimatem Warcrafta. Z przyjemnością zanurzę się w świecie smoków oraz poznam historię skrywaną przez dziesięć tysięcy lat! Tym bardziej że nie wiemy również, kto jest głównym złym tego rozszerzenia oraz dlaczego właśnie teraz tajemnicze wyspy zostały odkryte. Może okazać się też, że wyjątkowo zagrożenie nie urośnie do skali światowej – byłoby to przyjemną odmianą od tego, co WoW serwował do tej pory. Pod warunkiem oczywiście, że dostaniemy sensowny powód, aby w ogóle płynąć do smoczej krainy.

Najciekawszą dla mnie nowością są zmiany w talentach i profesjach. Nie pokazano żadnej formy artefaktu czy zbierania innej dziwnej mocy, istnieje więc szansa, że tym razem skupimy się faktycznie na własnej postaci. Wokół niej będziemy mogli sporo podziałać, bowiem otrzymamy drzewka talentów dla naszej klasy oraz specjalizacji. Do tego będą one przypominały bardziej te znane z klasycznego World of Warcraft, pojawi się także opcja zapisywania presetów konkretnych ustawień!

WoW Dragonflight to dla mnie trochę ziew. Blizzard musi się bardziej postarać - ilustracja #3
Nowe drzewka talentów są obiecujące.

Do profesji z kolei powrócą specjalizacje, a także więcej gadżetów związanych z naszym fachem. Zbierane materiały będą posiadać poziom jakości, tak samo jak i wytwarzane rzeczy. Co więcej, pojawi się opcja zlecenia komuś stworzenia przedmiotu wymagającego profesji, którą nie dysponujemy! Jest to świetne rozwiązanie, które powinno tchnąć życie w ten zaniedbany aspekt MMORPG Blizzarda.

...lub gwoździem do trumny World of Warcraft

Następną nowością trafiającą do gry wraz z Dragonflightem będzie kolejna rasa-klasa, czyli Dracthyr evoker. Dracthyr to humanoidalna rasa smoków, mająca podobnie jak worgeni dwie formy – zbliżoną do ludzkiej oraz smoczą. Nie jestem fanem jej wyglądu i wyznam szczerze, że moim zdaniem zwyczajnie nie pasuje do świata Warcrafta, ale trzeba będzie do tego przywyknąć.

WoW Dragonflight to dla mnie trochę ziew. Blizzard musi się bardziej postarać - ilustracja #4
Rasa Dracthyr jaka jest, każdy widzi.

Zwłaszcza, że z Dracthyrami związana jest klasa evoker będąca nową „hero class”. Ten przypadek wydaje się o tyle specyficzny, że smoki nie będą mogły grać inną klasą niż evoker i evokerem nie będzie mogła grać inna rasa niż Dracthyrzy. Otrzymają dostęp do dwóch specjalizacji, jednej związanej z zadawaniem obrażeń i drugiej zajmującej się leczeniem towarzyszy.

Sama klasa evokera zapowiada się naprawdę ciekawie. Dostanie on umiejętność podtrzymywania czaru, aby wzmocnić efekt zaklęcia, co będzie mile widzianą nowością w World of Warcraft. A skoro o smokach mowa, to po Dragon Isles również sobie polatamy na tych istotach. Przepraszam, nie polatamy, ale nauczymy się „dragonridingu”. To świeża mechanika, dzięki której podróżowanie po nowej krainie okaże się o wiele ciekawsze, i to niemal od początku zabawy!

WoW Dragonflight to dla mnie trochę ziew. Blizzard musi się bardziej postarać - ilustracja #5
Nowy sposób poruszania się jest ciekawy.

Zdobędziemy własnego smoka, posiadającego dostęp do różnych opcji zmieniających jego wygląd, ale także do zdolności wpływających na nasze latanie. Tego specyficznego mounta będziemy levelować, będziemy także uczyć się sztuki ujeżdżania go. Wreszcie przemieszczanie się po świecie World of Warcraft zostanie urozmaicone, i to w naprawdę interesujący sposób.

I przyznaję, że jest to element, który budzi moją szczerą ekscytację, ale także pewne obawy – co bowiem z tymi wszystkimi wierzchowcami, które zbieraliśmy przez tyle lat? Zapomnimy o nich na czas nowego dodatku? A może nowe smoki będą dostępne tylko na Dragon Isles? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.

Jak wytresować smoka?

W tym wszystkim nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Blizzard odrabia za pomocą Dragonflighta zaległą pracę domową. Wiele z pokazanych rozwiązań widziałem bowiem w innych grach MMORPG. Zlecanie wykonania przedmiotu? Dofus! Wierzchowiec z umiejętnościami? Guild Wars 2! Modyfikowalny interfejs? Final Fantasy XIV! Ja się pytam więc, CZEMU TO WSZYSTKO TAK PÓŹNO TRAFIA DO AZEROTH?!

Równocześnie World of Warcraft otrzyma sporo rzeczy, które już wcześniej oferowało za pomocą addonów, czyli fanowskich legalnych modyfikacji, jak chociażby wspomniane zmienianie interfejsu (dobrze chociaż, że pojawi się jego odświeżona wersja). Z kolei podniesienie maksymalnego poziomu do 70, nowe dungeony czy raidy to coś standardowego, a nie powód do ekscytacji – przecież bez tego dodatku być po prostu nie mogło. Zaprezentowane zaś nowości są natomiast w porządku i nic ponad to.

WoW Dragonflight to dla mnie trochę ziew. Blizzard musi się bardziej postarać - ilustracja #6
Cinematic nowego dodatku... mógł być gorszy, o!

Z czasem Dragonflight być może nabierze rozpędu i uderzy z większym impetem. Blizzard nie poinformował o dacie premiery, więc do tego czasu powinien ujawnić więcej szczegółów, które zaowocują większym entuzjazmem. Wiem, że brzmię jak maruda, ale pierwszy raz od dawna zapowiedź nowego rozszerzenia nie wzbudziła moich większych oczekiwań. Może to i lepiej? Przynajmniej się nie zawiodę, a kto wie, może i będę się dobrze bawił!

O AUTORZE

Z World of Warcraft łączy mnie toksyczna relacja, przez którą nie mogę o tym tytule zapomnieć. Ile razy odchodzę, tyle razy znajduje się powód, bym jednak wrócił. Niemniej Shadowlands skutecznie zniechęciło mnie do dalszej zabawy, a Dragonflight niekoniecznie zachęca do ponownego odwiedzenia Azeroth. Koniec końców, pewnie i tak się skuszę. Mam jednak nadzieję, że pogram dłużej niż miesiąc lub dwa. Z drugiej strony jest jeszcze Wrath of the Lich King Classic, czyli stary, dobrze znany WoW!

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grasz jeszcze w MMORPG?

Gram regularnie
21,9%
Czasem mi się zdarza
27%
Nie, nie grałem od lat
41,3%
Nigdy nie grałem w MMORPG
9,9%
Zobacz inne ankiety