Wirtualne morderstwo - rzeczywisty wymiar sprawierdliwości
Gry komputerowe, jak twierdzi wielu specjalistów, w dawkach niekontrolowanych, mogą powodować najróżniejsze zachowania. Od napadów gniewu i agresji, alienacji od społeczeństwa, po wizje wyimaginowanego ...
Gry komputerowe, jak twierdzi wielu specjalistów, w dawkach niekontrolowanych, mogą powodować najróżniejsze zachowania. Od napadów gniewu i agresji, alienacji od społeczeństwa, po wizje wyimaginowanego świata zakrzywiającego rzeczywistość.
Japonia. Kraj gdzie rozwój technologiczny jest jednym z najbardziej zaawansowanych na świecie. Specyficzna i czasem kontrowersyjna dla starego kontynentu cyber-kultura, miesza się z wielowiekową tradycją oraz surową zasadniczością. Mikstura, iście wybuchowa – przyznacie. Co to ma wspólnego ze światem gier? Otóż, azjatycki rynek rozrywki elektronicznej jest, nie dość, że ogromny, to w największym stopniu nastawiony na wirtualne życie społeczne. Przodujące gry sieciowe oraz mnogość tytułów MMO wyprzedzają pod tym względem zachodni rynek (ilościowo, na pewno).
W związku z powyższym, nie mogą w sumie dziwić sytuacje dobiegające nieco od normalnego zachowania, powodowane wpływem wirtualnej rzeczywistości. Jak donosi serwis BBC, 43 letnia mieszkanka Japonii, nauczycielka gry na pianinie, dokonała mordu na swoim wirtualnym mężu w grze Maplestory (Koreańskim MMO), w odpowiedzi na fakt, iż denat, z bliżej nieuzasadnionych powodów, rozwiódł się z nią. Całe zajście, oczywiście zilustrowane metaforycznie, doczekało się interwencji policji.
„Bez żadnego wcześniejszego ostrzeżenia, dowiedziałam się nagle, iż jestem rozwiedziona. Strasznie się tym faktem zdenerwowałam.” – wypowiada się sprawczyni. Policja twierdzi, że kobieta, w zaistniałej sytuacji, bez wiedzy swojego wirtualnego małżonka (32 letniego pracownika biura), używając jego loginu i hasła, dostała się na jego konto w grze i … skasowała rozwodnikowi postać. Aresztowana i przewieziona ze swojego miejsca zamieszkania - południowego Miyazaki, do więzienia w Sapporo, czeka na decyzję o przedstawieniu jej zarzutów nielegalnego użytkowania komputera, bez zgody właściciela oraz dostępu do poufnych danych.
Mimo wszystko, lepiej chyba, że zginęła sama postać, niż jej prawowity właściciel. Na przyszłość radzimy rozsądniej dobierać sobie wirtualnych partnerów, gdyż nigdy nie wiadomo jak ich komputerowa osobowość przekłada się na rzeczywistość.