Wieści ze świata (Valve, The Evil Within 2, Ultima Online) 25/09/2017

Dziś piszemy o porzuconej koncepcji kooperacyjnej gry fantasy od Valve Software, uwiecznionej na szkicach grafika Drew Wolfa, silniku STEM napędzającym The Evil Within 2 i o dwudziestoleciu istnienia Ultimy Online – jednej z pierwszych gier MMO. Witajcie w wieściach ze świata – codziennej porcji krótkich wiadomości.

Jak mogłaby wyglądać kolejna gra od Valve

Pod koniec sierpnia fani Valve po raz kolejny wzburzyli się na politykę firmy. Wieczny kierat nowych kosmetycznych skrzynek do starych gier miał zabić kreatywność deweloperów i pośrednio uśmiercić też wszelkie szanse na prawdziwe zakończenie historii serii Half-Life. Jednym z ostatnio zapowiedzianych produktów koncernu jest zaś Artifact, karcianka osadzona w świecie gry Dota 2, której debiutancki trailer został przywitany westchnieniem rozczarowania publiczności wydarzenia.

Jeden za drugim byli pracownicy Valve wydają się jednak podnosić głos i dzielić się materiałami z ciekawych projektów, które prawdopodobnie nigdy nie ujrzą światła dziennego. Wcześniej scenarzysta Marc Laidlaw podał do publicznej wiadomości fabułę Half-Life 2: Episode 3. Tym razem ciekawostki zapewnia zaś artysta Drew Wolf, który spędził w Valve 9 lat, a obecnie nie wydaje się współpracować z firmą.

Każdy z bohaterów otrzymał własny nastrojowy portret, przypominający nieco okładki książek fantasy.

Na nowej wersji osobistej strony, pełniącej też funkcję internetowego portfolio, Wolf prezentuje arcyciekawe grafiki koncepcyjne. Oko przykuwa nagłówek Untitled Fantasy Game: Characters. W krótkiej informacji grafik podaje, że projekt miał skupiać się na czteroosobowej kooperacji w świecie fantasy, walce z potworami i opowiadać zajmującą historię. Ostatecznie w grze miało znaleźć się 10 herosów, każdy z indywidualnym charakterem i wachlarzem umiejętności.

Wojownicy, magowie, maszyny, duchy lasu i więcej.

Grafiki zapierają dech w piersiach. I choć najprawdopodobniej ów tajemniczy tytuł odłożono na zakurzoną półkę lub całkowicie porzucono, to wyobraźnia gracza daje do myślenia. Co jeśli tytuł skupiałby się na kooperacji podobnej do tej z serii Left 4 Dead, jednocześnie łącząc polowania na duże stwory podpatrzone z Evolve? A gdyby rozgrywka polegała na zręcznościowej i zorganizowanej eliminacji potworów w formie trzecioosobowej gry akcji? Jak mogłaby wyglądać fabuła, jednocześnie indywidualna, lecz odkrywana w trakcie walk w niewielkiej drużynie? Niestety tego raczej już się nie dowiemy. Otrzeć łzy można kolejnymi epickimi szkicami postaci autorstwa Wolfa:

Alyssa – Zrywająca Łańcuchy.

Grundion – Postrach Doliny.

Dwinn – Poszukujący Pokutnik.

The Evil Within 2 sprawdzi się na PC?

The Evil Within 2 – kolejna część survival horroru, nad którym pieczę sprawuje znany japoński designer Shinji Mikami – ma działać na PC dużo sprawniej niż poprzednia produkcja. Swego czasu jednym z głównych problemów z tytułem była optymalizacja, która kulała na konsolach, a na PC potrafiła uprzykrzać rozgrywkę do granic możliwości (30 FPS, pamiętne „filmowe wycięcie obrazu”, które miało podobno być „artystyczne”). Tym razem ma być lepiej. Wedle raportu serwisu Relyonhorror.com studio Tango Gameworks miało zbudować na potrzeby gry zupełnie nowy silnik – STEM Engine – bazujący na kodzie id Tech. Deweloper nie podzielił się jednak informacją, czy mamy do czynienia z piątą, czy szóstą edycją (w pierwszej części gry problemy sprawiał id Tech 5).

STEM to nazwa zaczerpnięta ze świata gry.

Z jednej strony, silnik zbudowany na potrzeby gry może zapewnić autorom większą swobodę działania i szybszą pracę. Z drugiej, pamiętacie może Void Engine, użyty do stworzenia Dishonored 2? W tym przypadku także było to zmodyfikowane narzędzie, oparte na fundamencie id Tech 5. Pecetowcy narzekali na optymalizację także i w tym tytule, który wymagał nie lada maszyny do poprawnego działania, a i tak niektórym zdarzały się chwilowe spadki z 60 klatek na sekundę do jednocyfrowych liczb.

Jak będzie w przypadku STEM i The Evil Within 2? O tym przekonamy się po premierze, zaplanowanej na 13 października 2017 roku (PC, PS4 i XONE).

Staruszka Ultima Online ma już 20 lat

24 września 1997 roku. Dzień jak każdy inny, poza śmiercią jednego znanego przedsiębiorcy i narodzinami przyszłej gwiazdki pop zdarzyło się dość niewiele. No chyba, że jest się graczem, wtedy odznaczyć można było start gry Ultima Online, jednego z pierwszych graficznych tytułów MMO wykorzystujących połączenie internetowe (a nie inne wynalazki pokroju CompuServe). Jakby historii było mało, termin „MMORPG” przypisuje się właśnie Richardowi Garriottowi, twórcy zarówno znanego cyklu Ultima, jak i Ultimy Online.

Wiosna w grze potrafi być urokliwa.

Gra od Origin Systems była rewolucją na miarę końcówki tysiąclecia. Wielu graczy nie mogło uwierzyć w pomysły oferowane wtedy przez deweloperów. Podano im bowiem znane mechaniki serii Ultima w nowej grze, w której tworzyć można było jednak własną historię, bawić się z dziesiątkami innych użytkowników, w nieskończoność eksplorować kolejne nieprzyjazne tereny, a nawet zbudować własny dom. Duża doza wolności w postępowaniu i zupełnie nowy koncept rozgrywki były czymś, co zainspirowało do pracy innych autorów. UO rozpoczęła napływ pierwszej fali MMO i tytułów takich jak EverQuest czy Asheron's Call. One z kolei dały przykład tytanom z przełomu 2003/2004 roku, które utrzymują się na rynku po dziś dzień, np. Lineage II, Second Life, EVE Online i oczywiście World of Warcraft.

Obecnie Ultima Online nadal ma się całkiem nieźle. W 2015 roku wydano kolejny, dziewiąty już dodatek, zatytułowany Time of Legends. Twórcy zorganizowali też w zeszłym tygodniu specjalną imprezkę z okazji 20-lecia. Pozostaje życzyć grze zwyczajowego „sto lat”.

Galeria obrazków

Polecamy też Waszej uwadze najnowsze obrazki w naszej galerii…

Galeria filmów

…jak również najnowsze filmy z gier: