Wiedźmin Netflixa - Bagiński i Hissrich bronią zbroi Nilfgaardu
Magazyn Nowa Fantastyka przeprowadził wywiad z producentami serialu Wiedźmin. W trakcie rozmowy Lauren S. Hissrich i Tomasz Bagiński wypowiedzieli się w sprawie kontrowersyjnego wyglądu zbroi nilfgaardzkich żołnierzy, który pozostaje solą w oku fanów.
Trzy tygodnie – tylko tyle dzieli nas od premiery Wiedźmina Netfliksa. Zapowiedź ekranizacji opowiadań Andrzeja Sapkowskiego wzbudziła sporo nadziei, ale też wiele obaw fanów Białego Wilka. Część z nich rozwiały pierwsze i bardzo entuzjastyczne opinie krytyków i influencerów, niemniej jedna kwestia wciąż budziła spore kontrowersje. Chodzi o zbroje żołnierzy Niflgaardu pokazane na nieoficjalnych zdjęciach z maja, które nie zachwyciły internautów (delikatnie rzecz ujmując). Kwestię tę poruszył Marcin Zwierzchowski z magazynu Nowa Fantastyka w wywiadzie z Lauren S. Hissrich oraz Tomaszem Bagińskim (via Redania Intelligence). Stroje pokazane na materiałach z przecieku były jedynie „zapasowymi” zbrojami, wykorzystanymi przez statystów umieszczonych w tylnych szeregach wojsk Niflgaardu. Polski animator wyraził też nadzieję, że pomysł stojący za takim, a nie innym wyglądem pancerza stanie się zrozumiały dla widzów, gdy zobaczą go „przy dobrym oświetleniu i po postprodukcji”.
Bagiński i Hissrich zaznaczyli też, że zbroje te przede wszystkim nie mają być kunsztowne. Armia Nilfgaardu opiera się na liczebności, a znaczna jej część składa się z ludności cywilnej, rekrutowanej z podbitych wiosek i raczej niewyszkolonej we władaniu bronią. Rzecz jasna, po tego typu oddziałach nie powinniśmy się spodziewać błyszczących zbroi, lecz taniego pancerza, niekoniecznie na poziomie znanej z sagi BPP, ale na pewno nie olśniewającego wyglądem. Lepiej mają prezentować się oficerowie (na przykład Cahir), bo choć ich stroje zostały utrzymane w podobnym stylu, wyższa szarża będzie widoczna na pierwszy rzut oka.
Podane argumenty można by uznać za sensowne, ale chyba nie rozwiewają wszystkich wątpliwości co do wyglądu żołnierzy Niflgaardu. Miejmy nadzieję, że Bagiński ma rację i na ekranie wojska cesarstwa będą prezentować się o wiele lepiej niż na zdjęciach z planu. Przekonamy się o tym 20 grudnia, kiedy to Wiedźmin zadebiutuje na platformie Netflix.