Wiedźmin (Netflix) chwalony przez widzów na Rotten Tomatoes i Metacritic
Wiedźmin może i nie porwał krytyków, ale zyskał oddaną publiczność. Serial Netfliksa jest dobrze oceniany przez internautów, którzy dzielą się swoimi wrażeniami z seansu m.in. w serwisach Rotten Tomatoes oraz Metacritic.
Pierwszy sezon Wiedźmina nie przyniósł wstydu producentom, ale nie zachwycił większości recenzentów. Tego samego nie można powiedzieć o widzach, którzy znacznie cieplej przyjęli produkcję Netfliksa. Tak wynika z opinii internautów, którzy dali wyraz swoim odczuciom co do serialu w serwisach Metacritic, Rotten Tomatoes oraz IMDB. W przypadku pierwszego z nich na prawie 2 tysiące recenzji ponad 1500 figuruje z notami pozytywnymi (tj. od 7/10 w górę), podczas gdy w drugim Wiedźmin przypadł do gustu 93% osób z niemal 12 tysięcy oceniających.
Wśród najczęściej wymienianych zalet serialu dominuje osoba głównego bohatera. Dla wielu Henry Cavill okazał się idealnym Geraltem i uważają, że – zgodnie z licznymi zapewnieniami aktora – dołożył wszelkich starań, by wiernie odtworzyć graną przez siebie postać. Równie często przewijają się pochwały co do choreografii walki, a nierzadko pojawiają się komplementy pod adresem innych aktorów. Wśród tych ostatnich doceniono – poza wspomnianym Cavillem – dwie główne bohaterki, czyli Yennefer (Anyę Chalotrę) i Ciri (Freyę Allan), ale znalazły się też osoby, które pokochały Jaskra (w tej roli Joey Batey). Tak o swoim zachwycie Geraltem i spółką napisał Josh H na Rotten Tomatoes:
Cavill tchnął życie w Geralta w niesamowity sposób, a dwie główne aktorki również spisały się znakomicie. Odtwórca roli Jaskra kradł niemal każdą scenę, a choreografia walki była przepiękna. Ostatnie trzy odcinki były doskonałe i polecam każdemu seans. Nie mogę się doczekać drugiego sezonu i mam nadzieję, że będą równie dobre. Gdybym już miał na coś narzekać, byłoby to przesadne epatowanie kobiecą nagością. Można to jednak wybaczyć, skoro historia jest tak intrygująca i wysokich lotów.
W podobnym tonie wypowiedział się alec32810, który wystawił ocenę 9/10:
Czego więcej moglibyśmy chcieć? Henry Cavill kocha swojego bohatera, widać to wyraźnie. Daje z siebie wszystko jako Geralt i stara się jak najlepiej, by dialogi były niczym jego własne. Co się tyczy Yennefer i Ciri, tu również [aktorki – przyp. autora] naprawdę się postarały! Nie mogę się doczekać, by zobaczyć, jak wpłynie to na ich kariery.
Niektórzy internauci starają się hamować swój entuzjazm, ale mimo to wyraźnie widać, że są zadowoleni z seansu. Tacotruk w serwisie IMDB zdystansował się zarówno od przedpremierowych sceptyków, jak i rozentuzjazmowanych fanów. Docenił grę zarówno Henry’ego Cavilla, jak i Joeya Bateya (zwłaszcza w trakcie interakcji między granymi przez nich bohaterami), ale nie przypadły mu do gustu aktorzy wcielający się w Triss (Anna Shaffer) i Foltesta (Shaun Doley) oraz sposób ukazania driad. Mimo to uważa serial za warty obejrzenia:
A więc nie ma mowy, by serial był tak kiepski, jak sądzili niektórzy, ale też nie jest tak dobry, jak sądzą inni recenzji tutaj [tj. użytkownicy serwisu IMDB]. Zacznijmy od tego, że Henry Cavill to na 100% najlepszy element serialu. Bez dyskusji. Seria jest warta obejrzenia choćby dla jego kreacji. Widać, że bardzo zależy mu na [wiernym odtworzeniu] postaci. […]
Nie znaczy to, że zabrakło bardziej krytycznych opinii, aczkolwiek ich autorzy rzadko decydowali się na wystawienie ocen niższych niż 6-7/10. Tak jest choćby w przypadku recenzji SirJustina, która na IMDB docenia „walory produkcyjne” serialu, ale ma wiele do zarzucenia scenarzystom:
Czytałem książki, jestem fanem gier (zwłaszcza trzeciej odsłony). A więc, po szybkim obejrzeniu całego pierwszego sezonu, ze smutkiem przyznaję, że telewizyjny Wiedźmin jest sporym rozczarowaniem. Głównym źródłem większości problemów serialu jest, bez wątpienia, kiepski scenariusz. Przez niego seria fantasy ze świetną fabułą, wieloma fanami i rozwiniętym światem nadal sprawia wrażenia produkcji kategorii B-. Nieważne, ile pieniędzy wyłożył Netflix na stworzenie Wiedźmina. Braki w kreowaniu postaci, przeskoki fabularne, żenująco nierealistyczne dialogi – to wszystko sprawia, że trudno cieszyć się seansem.
Zarzut co do przeskakiwania serialu w czasie i przestrzeni jest bez wątpienia najczęstszym przytykiem robionym produkcji. Co prawda, zdarzali się osobnicy, którym nie utrudniło to seansu (nawet jeśli nie mieli styczności ani z książkami Sapkowskiego, ani z grami studia CD Projekt RED), ale przeważająca większość uznaje to za najpoważniejszą wadę Wiedźmina. Z niej też mają wynikać inne mniej lub bardziej rzekome niedoróbki serii, takie jak nie najlepsze ukazanie skądinąd intrygującego świata, zakłócone przez chronologiczny chaos. Część osób nie zapomniała też wspomnieć o nilfgaardzkich zbrojach, od dawna będących solą w oku fanów.
Wygląda więc na to, że serialowy Wiedźmin przypadł do gustu widzom znacznie bardziej niż profesjonalnym krytykom, mimo niezaprzeczalnych wad produkcji Netfliksa. Pozwala to wierzyć, że cieszy się ona względnie dużym powodzeniem na platformie, co zagwarantowałoby powstanie drugiego sezonu. Na szczęście komentarze producentów zdają się świadczyć, że zdają sobie sprawę ze słabostek swojego dzieła. Niedawno Lauren S. Hissrich zapewniała, że kolejne odcinki przedstawią bardziej spójną historię, a Tomasz Bagiński dał do zrozumienia, że „ukochane” przez widzów pancerze Nilfgaardyczków mogą zostać zmienione.