WhatsApp traci miliony użytkowników, ale zyskuje nowego wirusa
Nad WhatsAppem zbierają się ciemne chmury. Najpierw plany kontrowersyjnych zmian w polityce prywatności, teraz wirus rozsyłający wiadomości. Twórcy Signala i Telegrama zacierają ręce.
WhatsApp zaczął ten rok z przytupem. Zapowiedź zmian w regulaminie jeszcze bardziej integrujących aplikację z Facebookiem wywołała falę niezadowolenia wśród użytkowników i wypromowała niekomercyjny komunikator Signal. Teraz z kolei wśród użytkowników WhatsAppa zaczęło rozprzestrzeniać się złośliwe oprogramowanie.
Robak podszywa się pod aplikację Huawei Mobile i prosi o szereg uprawnień, które umożliwiają mu szybkie rozpowszechnianie się wśród naszych znajomych. Nie musimy mieć otwartej aplikacji, żeby rozesłać szkodliwe treści znajomym, wszystko dzieje się w tle. Malware potrafi nakładać się na inne aplikacje uruchomione na smartfonie, przez co może mieć dostęp do poufnych informacji. Lukas Stefanko z ESET rozpracował działanie szkodliwego oprogramowania i zaprezentował je na swoim sprzęcie.
Jeżeli mamy już zainfekowany telefon i dostaniemy wiadomość na WhatsAppie, nasz rozmówca otrzyma automatycznie odpowiedź z linkiem do pobrania fałszywej aplikacji Huawei Mobile. Całość działa dzięki dostępowi do powiadomień – uprawnieniu, które nadajemy złośliwej aplikacji po instalacji. W ten sposób hakerzy wykorzystują funkcję szybkich odpowiedzi wysyłanych bezpośrednio w powiadomieniu, bez konieczności otwierania aplikacji.
Twórcy złośliwego oprogramowania wprowadzili ograniczenie pozwalające wysłać zainfekowany link nie częściej niż raz na godzinę do jednego kontaktu. Jeżeli więc prowadzimy z kimś rozmowę, nasz rozmówca nie będzie otrzymywał podejrzanych wiadomości za każdym razem, gdy coś do nas napisze.
WhatsApp – tonący statek?
Złośliwe oprogramowanie pojawiło się w gorącym okresie dla WhatsAppa i z pewnością nie pomoże w zatrzymaniu użytkowników. Ogłoszone na początku roku, a zaplanowane na 8 lutego zmiany w regulaminie miały silniej zintegrować aplikację z Facebookiem, umożliwiając wysyłanie danych w celu, między innymi, personalizowania reklam. Nie dotyczyło to na szczęście europejskich użytkowników, ale wywołało sporo zamieszania w USA, a Elon Musk nawoływał do przejścia na konkurencyjny Signal. Próbując opanować kryzys wizerunkowy, firma tylko zaogniła sytuację podając sprzeczne informacje o wykorzystaniu lokalizacji. Sytuacja wymknęła się spod kontroli i w efekcie zmiany zostały przełożone na 15 maja. W oficjalnym komunikacie czytamy, że „najnowsza aktualizacja może wywołać dezorientację”, a dodatkowy czas pozwoli firmie „wyjaśnić wątpliwości dotyczące pojawiających się błędnych informacji”.
Na kryzysie wizerunkowym WhatsAppa zyskuje konkurencja. Jak podaje The Guardian, w pierwszych trzech tygodniach stycznia Telegram zyskał 25 milionów użytkowników, a Signal 7,5 miliona. Zwłaszcza ta druga liczba robi wrażenie – tuż przed ogłoszeniem zmian w regulaminie WhatsAppa, Signala nie było nawet wśród 1000 najpopularniejszych aplikacji w Wielkiej Brytanii. Dzień po ogłoszeniu zmian, 9 stycznia, był już najczęściej pobieranym programem.
Aquma przyjrzał się Signalowi i jego założeniom związanym z prywatnością i otwartością. Czy niekomercyjna aplikacja o otwartym źródle będzie w stanie zachwiać imperium Facebooka? Czas pokaże.