W Grze o tron zobaczymy najdłużej kręconą bitwę w historii telewizji
Serial fantasy Gra o tron przyzwyczaił swoich fanów do imponujących scen batalistycznych, ale wygląda na to, że jego twórcy mają ambicję przebić w finale wszystkie bitwy, jakie stworzyli wcześniej.
Wprawdzie o zaplanowanym na przyszły rok ostatnim sezonie Gry o tron wiemy niewiele, ale nie przeszkadza to fanom na całym świecie ekscytować się na myśl o poznaniu zakończenia rozpoczętej w 2011 opowieści (a nawet w 1996 roku, jeśli liczyć od daty debiutu pierwszego tomu książki). Finał zapowiada się spektakularnie, o czym może świadczyć choćby to, że w jego trakcie zobaczymy bitwę, której kręcenie zajęło ekipie prawie dwa miesiące (nie licząc dni wolnych).
Jonathan Quinlan, drugi reżyser wielu odcinków poprzednich sezonów serii, opublikował na swoim koncie w serwisie Instagram wiadomość, w której dziękował całej ekipie za ciężką, trwającą 55 nocy (rozłożonych na 11 tygodni) pracę nad sceną batalistyczną, jaką zobaczymy w jednym z przyszłych odcinków. Wiadomość została już usunięta, ale serwis Watchersonthewall.com zdołał wcześniej stworzyć jej kopię. Tłumaczenie podziękowań prezentujemy poniżej:
To dla Nocnych Smoków. Za wytrzymanie 55 nocy. Za wytrzymanie zimna, śniegu, deszczu, błota, owczych ekskrementów Toome i wiatrów Magheramorne. Gdy za rok dziesiątki milionów ludzi z całego świata obejrzą ten odcinek, nie będą wiedzieli, jak ciężko pracowaliście. Nie będzie ich obchodzić, jak byliście zmęczeni ani jak ciężko było wykonywać Waszą pracę w minusowych temperaturach. Zrozumieją jedynie, że oglądają coś, czego nigdy wcześniej nikt nie zrobił. I że robią to dzięki Wam.
Dziękujemy,
Producenci
Prawie dwa miesiące prac nad jedną bitwą to rekordowy wynik dla produkcji telewizyjnej oraz około dwa razy dłużej niż zajęło stworzenie poprzednich scen batalistycznych, jakie mogliśmy oglądać w serialu – w tym słynnej „Bitwy bękartów”. Na zobaczenie efektów tej imponującej pracy jeszcze niestety poczekamy – ósmy sezon Gry o tron najprawdopodobniej zadebiutuje w kwietniu przyszłego roku.