autor: Krzysztof Sobiepan
Valve po cichu kończy z programem Steam Machine?
Niezbyt udany projekt „komputerowej konsoli” Steam Machine od Valve wydaje się być powoli wycofywany z oficjalnych kanałów platformy dystrybucyjnej Steam. Z witryny zniknęło kilka podstron reklamujących owe urządzenia. Czy to początek końca konsoli Valve, czy sprzątanie przed kolejnym ambitnym pomysłem?
Firma Valve przed kilkoma laty wydawała się mieć ogromne ambicje wejścia na rynek gier z własnym sprzętem i systemem operacyjnym. Ta spora zmiana w podejściu koncernu stojącego za platformą Steam zaowocowała specjalnym kontrolerem Steam, stream-boxem Steam Link i paroma wariacjami urządzeń Steam Machine.
Tym razem deweloperzy z okolic Seattle wydają się powoli wycofywać ze średnio udanego pomysłu „komputerowych konsol”. Fani z serwisu gamingonlinux.com zauważyli, że z rozwijanej listy „Sprzęt” na oficjalnej stronie Steam zniknęła opcja „Steam Machine”, podczas gdy inne akcesoria, urządzenia streamingowe i VR w dalszym ciągu mają swoje hiperłącza. Zniknęła też strona pozwalająca na porównanie cen poszczególnych modeli oraz wybór podzespołów. Jedynym sposobem, by „dobrać się” do maszynek licencjonowanych przez Valve wydaje się ta podstrona i ewentualne ręczne wyszukiwanie w sklepie. Choć komputery w dalszym ciągu można kupić, to wydaje się, że firma po kryjomu wycofuje się z ich promowania i prawdopodobnie z czasem wygasi cały projekt.
Sam pomysł komputera tylko do gier, kierowanego do osób nieznających się na konfigurowaniu sprzętu czy dobieraniu podzespołów nie był zły. Niestety wydaje się, że idea rozbiła się o twarde skały szczegółów. Po pierwsze, projekt w dalszym ciągu nie wydaje się mieć na myśli konkretnej grupy docelowej. Steam Machine nie przekonają do siebie graczy, którzy już posiadają drogie komputery, a użytkowników konsol odstraszać może dość wysoka cena.
Po drugie, zabrakło „zjednoczonego frontu”, np. wiodącego sprzętu o jednej konfiguracji i w jednej cenie (najlepiej stworzonego przez samo Valve). Steam Machines stały się bardziej rozmytą ideą licencyjną, a nie mocną marką pokroju Xbox czy PlayStation. Konsumenci musieli więc znowu porównywać sporo opcji pecetów w rożnych przedziałach cenowych, co nie prezentuje „konsolowej wygody”. Po trzecie, sam Steam OS wydawał się nieco ograniczony w stosunku do innych opcji systemowych. Jeśli ktoś posiada już komputer osobisty, to zapewne chciałby go wykorzystywać także w celach pozarozrywkowych. Nie pomogły też liczne opóźnienia premiery kolejnych linii SM i pewna niechęć ze strony deweloperów gier.
Plan wprowadzenia Steam Machines wydawał się drastyczną odpowiedzią na rosnącą hegemonię Windowsa i jego wewnętrznego sklepu z grami, którą sam Gabe Newell spostrzegał jako zagrożenie dla jego platformy dystrybucyjnej. I choć SM okazały się niewypałem, to „szef szefów” wspominał jednak w wypowiedzi z zeszłego miesiąca, że „jeśli chodzi o produkcję podzespołów czy urządzeń komputerowych, nie ma już praktycznie projektu, którego byśmy się nie podjęli”. Czy ucząca się na własnych błędach firma może przygotowywać się do kolejnej sprzętowej rewolucji i własnego Steam Console z prawdziwego zdarzenia? Czas pokaże.