autor: Bartosz Świątek
UPC zażądało od emeryta 400 tys. złotych za zalanie serwerowni
Firma UPC zażądała 400 tys. złotych od emeryta z Mińska Mazowieckiego, w związku z zalaniem serwerowni znajdującej się pod wynajmowanym przez niego lokalem. Dostawca usług telewizyjnych i internetowych wycofał się już ze swojego stanowiska i przeprosił mężczyznę za zaistniałą sytuację.
Pan Daniel - emeryt z Mińska Mazowieckiego - miał w sierpniu tego roku wyjątkowego pecha. Nie dość, że wynajmowane przez niego mieszkanie zostało zalane (przyczyną był uszkodzony przewód za wanną), to jeszcze w wyniku tego wydarzenia zniszczeniu uległa znajdująca się bezpośrednio pod lokalem serwerownia firmy UPC. W zaistniałej sytuacji koncern wystosował do mężczyzny pismo z żądaniem zapłaty 400 tys. złotych.
Przeżyłem szok i serce mało mi nie wyskoczyło. Jakim cudem do mnie takie roszczenia spływają. Tabletki uspokajające brałem. Nie wiem, dlaczego nie zwracają się do swojego towarzystwa ubezpieczeniowego. Jak jest zdarzenie na drodze, to się podaje polisę i nikt nikogo za kaptur nie ciągnie - opowiadał emeryt dziennikarzom stacji Polsat News.
Co ciekawe, z punktu widzenia prawa tego typu sytuacje są dość niejasne - tak naprawdę nie wiadomo, kto ponosi za nie odpowiedzialność. W rozmowie z Polsatem adwokat Beata Siemieniako przekonywała, że lokator nie odpowiada za instalację zabudowaną, która znajduje się w wynajmowanym mieszkaniu. Roszczenia należałoby jej zdaniem wysłać do właściciela lokalu, spółdzielni mieszkaniowej albo... producenta rury. Ten konkretny przypadek był o tyle problematyczny, że właścicielka mieszkania niedawno zmarła.
Warto odnotować, że po nagłośnieniu sprawy UPC wycofało swoje żądanie i przeprosiło pana Daniela za zaistniałą sytuację.
Uszkodzeniu uległ sprzęt sieciowy, instalowany blisko klientów, niezbędny do świadczenia usług szerokopasmowych. Spółka podjęła kroki zmierzające do pełnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia i ustalenia odpowiedzialności. W tym celu zwróciliśmy się również do lokatora mieszkania, z którego nastąpiło zalanie. Po zapoznaniu się z jego stanowiskiem, przekazaliśmy mu informację, że nasze pismo nie ma charakteru wiążącego i zdecydowaliśmy, że nie będziemy podejmować wobec niego dalszych działań. Przykro nam z powodu zaistniałej sytuacji - poinformował w oświadczeniu Michał Fura z biura prasowego firmy.