autor: Michał Harat
Unity przyznaje się do błędu i wycofuje z kontrowersyjnego modelu opłat dla twórców gier. Niemalże wracają „stare, dobre czasy”
Unity rezygnuje z kontrowersyjnej opłaty dla deweloperów. Nowy CEO firmy chce odzyskać zaufanie twórców gier, wprowadzając bardziej przejrzyste i korzystniejsze warunki współpracy.
W zeszłym roku wokół Unity rozpętała się prawdziwa medialna burza. Bez wątpienia afera dotycząca zmian warunków korzystania z silnika firmy była jedną z najgłośniejszych w branży w ostatnich latach. Należy też dodać, że jej konsekwencje są widoczne do dziś. W wyniku tego całego „zamieszania” Unity straciło nawet swojego ówczesnego lidera – Johna Riccitiello.
Dziś nowy CEO firmy, Matt Bromberg, który próbuje przywrócić zaufanie do niej wśród twórców, ogłosił, że firma rezygnuje z tzw. Runtime Fee ze skutkiem natychmiastowym (czyli z opłaty od deweloperów za każde zainstalowanie gry powstałej na Unity, uwzględniającej różne progi, która swego czasu wzbudziła mnóstwo kontrowersji). Jednocześnie Bromberg zapowiedział też powrót do obowiązującego wcześniej modelu subskrypcji opartego na liczbie stanowisk.
Od nowego roku cena subskrypcji Unity Pro będzie wynosiła 2200 dolarów, tj. o 8% więcej za stanowisko niż dawniej, i będzie wymagana od klientów, którzy osiągnęli roczny przychód większy niż 200 tys. dolarów. Należy tutaj podkreślić, że limit przychodów dla darmowej opcji Unity Personal wynosił wcześniej 100 tys. dolarów, a teraz również został ustalony na poziomie 200 tys. Zmiana ta jest więc bardzo korzystna. Zgodnie z zapowiedziami – Unity Personal w dalszym ciągu pozostanie darmowe.
Najwięcej, bo aż o 25%, wzrośnie natomiast cena subskrypcji Unity Enterprise, przeznaczonej dla klientów, których przychody i finansowanie przekraczają 25 milionów USD.
Bromberg podkreślił, że taka decyzja jest podyktowana przede wszystkim misją „demokratyzacji tworzenia gier”, która przyświecała Unity od lat.
Przez ostatnie 20 lat współpracowaliśmy z genialnymi projektantami i deweloperami, artystami i inżynierami, wydawcami i platformami, aby zbudować świat, w którym każdy może tworzyć wspaniałe gry dla wszystkich. Nazywaliśmy to „demokratyzacją tworzenia gier” i to pozostaje naszą główną misją do dziś.
Firma ma nadzieję, że te nowe, bardziej przejrzyste warunki sprawią, iż będzie „lepszym partnerem” i tym samym zachęci twórców, których zaufanie utraciła, do ponownego skorzystania z silnika Unity 6.