Sonda InSight ląduje na Marsie – a wraz z nią polski „Kret”
Wysłany przez NASA lądownik InSight bezpiecznie osiadł na Marsie, a wraz z nim – „Kret”, czyli specjalny próbnik wykonany przez polską firmę Astronika oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN. Zostanie on wprowadzony na głębokość pięciu metrów pod powierzchnię Czerwonej Planety, a jego zadaniem będzie pomiar strumienia ciepła pochodzącego z jej wnętrza.
Po niemal siedmiu miesiącach od startu, 26 listopada o 20:54 polskiego czasu, na powierzchni Marsa osiadł jeszcze jeden lądownik, czyli InSight wysłany tam przez NASA w ramach programu Discovery. W wielkim skrócie jego zadaniem jest zbadanie wnętrza planety, co ma na celu poszerzenie naszej wiedzy na temat tego globu, a także dołożenie kolejnej cegiełki do przygotowania gruntu pod pierwszą w historii misję załogową.
Co ciekawe, wśród trzech specjalnych narzędzi pomiarowych, w które wyposażono lądownik, znalazł się polski „Kret” (ang. „Mole”), którego oficjalna nazwa to HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package). Pod tym enigmatycznym mianem kryje się gruby na 25 milimetrów i ważący około pół kilograma próbnik stworzony przez polską firmę Astronika oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN. „Kret” będzie musiał wwiercić się na głębokość pięciu metrów pod powierzchnię marsjańskiego gruntu i zmierzyć strumień ciepła pochodzącego z wnętrza planety. Nie stanie się to jednak szybciej niż w ciągu dwóch lub nawet trzech miesięcy – dopiero wówczas wszystkie instrumenty lądownika będą w pełni gotowe do działania. Misja ma potrwać do 24 listopada 2020 roku.
To, że przyziemienie zakończy się sukcesem, wcale nie było pewne – warto bowiem pamiętać, że jak dotąd udało się to zaledwie w 40% przypadków. Przesyłaniem na Ziemię (a dokładnie – do JPL, czyli kalifornijskiego centrum badawczego NASA, którego pełna nazwa to Jet Propulsion Laboratory) danych na temat przebiegu procedury lądowania zajęły się dwa minisatelity typu CubeSat, nazwane MarCO-A oraz MarCO-B; ich misja także rozpoczęła się 5 maja 2018 roku.
Na szczęście wszystko przebiegło zgodnie z planem. Tuż po wylądowaniu na powierzchni Marsa InSight wykonał pierwszą fotografię (możecie zobaczyć ją tutaj; kolejne, takie jak choćby zdjęcie widoczne powyżej, będą pojawiać się w ciągu najbliższych dni). Niedługo później rozłożył też dwa panele słoneczne (każdy z nich o szerokości ponad dwóch metrów), które będą dla niego źródłem zasilania przez kolejne dwa lata. Jak można wyczytać w oficjalnym komunikacie agencji NASA, pomimo że na Czerwoną Planetę pada mniej światła słonecznego niż na Ziemię, każdego pogodnego dnia będą one w stanie zapewnić mu od sześciuset do siedmiuset wat energii; warto odnotować, że nawet jeśli zostaną przysypane pyłem (o co na Marsie nietrudno), i tak zgromadzą od dwustu do trzystu wat.
- Oficjalna strona internetowa misji InSight
- Oficjalna strona internetowa firmy Astronika
- Oficjalna strona internetowa Centrum Badań Kosmicznych PAN