Ubisoft wypowiada się w sprawie "nielegalnych kluczy aktywacyjnych"
Farsy dotyczącej znikających z kont gier firmy Ubisoftu ciąg dalszy. Francuski koncern potwierdził, że zdezaktywowane klucze do gry Far Cry 4 zostały nabyte poprzez platformę dystrybucji cyfrowej EA – Origin – przy wykorzystaniu ukradzionych danych kredytowych.
Ostatnie doniesienia na temat usuwania przez firmę Ubisoft niektórych kopii gier (poczynając od Far Cry 4) raczej nie poprawiły wizerunku koncernu w oczach graczy. Francuski gigant w końcu zdecydował się wypowiedzieć na ten temat, potwierdzając przypuszczenia, iż akcja ta wymierzona jest w nielegalną sprzedaż kluczy aktywacyjnych. Z informacji prasowej przesłanej przez firmę wynika, że w przypadku Far Cry 4 chodzi o klucze aktywacyjne pozyskane przy pomocy nielegalnych danych kart kredytowych poprzez sklep Origin. Informację tę potwierdził również właściciel Origin, firma Electronic Arts, w odpowiedzi na mail serwisu GameInformer:
Pewna liczba kluczy aktywacyjnych dla produktów Ubisoftu została zakupiona przez Origin przy użyciu nielegalnych danych kart kredytowych, a później sprzedana w sieci. Zidentyfikowaliśmy nieautoryzowane klucze i powiadomiliśmy Ubisoft. Jeśli macie problemy z kluczem aktywacyjnym, zalecamy skontaktowanie się ze sprzedawcą w celu zwrotu kosztów. Doradzamy, by gracze kupowali klucze jedynie z Origin lub od zaufanych sprzedawców.
Jednocześnie usunięto z Origin wszystkie gry Ubisoftu „w celu ochrony przed kolejnymi lewymi transakcjami”. Ponadto obie firmy zaleciły graczom kupowanie gier jedynie od „zaufanych sprzedawców” (choć listy takowych na stronie Ubisoftu nadal brak), a osoby poszkodowane powinny zgłosić się do sprzedawców w sprawie zwrotu pieniędzy.
Zgodnie z zapowiedziami ponownie wypowiedział się również Bartłomiej Skarbiński, szef marketingu serwisu Kinguin – jednego ze sklepów, które dotknęła akcja Ubisoftu. Według niego „zablokowane kopie tej gry [Far Cry 4 – przyp. autora] zostały nabyte poprzez licencjonowanych dystrybutorów i w takim razie pochodzą od samego wydawcy”. Nie ulega wątpliwości, że doczekamy się kolejnych informacji na ten temat.