Tych 5 improwizowanych momentów sprawiło, że Władca Pierścieni stał się lepszy
Trylogia Władcy Pierścieni stworzona przez Petera Jacksona zebrała gwiazdorską obsadę. Nic więc dziwnego, że aktorzy pozwolili sobie na improwizację na planie, a niektóre takie sceny okazały się lepsze, niż w oryginale.
Filmowy Władca Pierścieni okazał się wielkim sukcesem. Duża w tym zasługa aktorów i aktorek, którzy zostali zaangażowani przez Petera Jacksona. Zatrudnienie takich fachowców jak Viggo Mortensen, Ian McKellen czy też Sean Bean sprawiło, że w trylogii znalazły się improwizowane sceny.
Nie o wszystkich nie do końca zaplanowanych momentach opowiedzieli twórcy, jednak w niektórych przypadkach sam Peter Jackson potwierdził spekulacje fanów. Także aktorzy w wielu popremierowych wywiadach wyznali, że niektóre sceny były dziełem przypadku. Wiedza o tym jednak nie sprawia, że trylogia Władcy Pierścieni staje się gorsza, a budzi jedynie podziwu dla kunsztu grających tam artystów.
Gandalf uderzający się w głowę w Drużynie Pierścienia
Nieplanowane sceny bywają pokazem umiejętności aktorskich. Zdarzają się jednak takie, które są efektem przypadku. Właśnie tak powstał jeden z momentów z Władcy Pierścieni: Drużyny Pierścienia. Mowa tutaj o chwili, w której Gandalf uderza głową w sufit w domu Bilbo Bagginsa.
Jakiś czas po premierze Peter Jackson przyznał, że scena ta nie była planowana, a Ian McKellen po uderzeniu kontynuował swoją grę. Całość wyszła na tyle przekonująco, że ekipa postanowiła zostawić ten fragment w finałowej wersji filmu. Ku uciesze widzów, a także samego aktora, który finalnie wyjawił, że bliski kontakt z sufitem był jego pomysłem. Był niezmiernie zadowolony z faktu, że udało się zwieść wszystkich autentycznością uderzenia.
Aragorn odbijający sztylet w Drużynie Pierścienia
W przypadku tej sceny Viggo Mortensen może mówić o niebywałym szczęściu. Mogłoby dojść do tragedii, gdyby nie niesamowity refleks odtwórcy roli Aragorna. Zacznijmy jednak od początku. Postać ta brała udział w zdecydowanej większości scen akcji, które do dzisiaj potrafią cieszyć oko.
Omawiana scena ma miejsce podczas ataku Uruk-hai w lesie, tuż przed śmiercią Boromira. Aragorn dźgnął jedną z bestii sztyletem w nogę, jednak Ork wyciągnął ostrze i rzucił w członka tytułowej drużyny. Jak jednak podaje Peter Jackson, aktor wcielający się w potwora miał odrzucić sztylet na bok, jednak przypadkowo rzucił nim w Viggo Mortensena. Ten odruchowo zamachnął się mieczem i odbił lecące w jego kierunku ostrze. Całość musiała zachwycić reżysera, bowiem koniec końców ten fragment trafił do ostatecznej wersji Władcy Pierścieni: Drużyny Pierścienia.
Boromir pochylający głowę w Drużynie Pierścienia
Chyba najbardziej znana scena, w której widzowie podziwiają Seana Beana w roli Boromira. Na nieszczęście dla aktora, fani nie docenili go za talent, a bardziej za „memiczność” sekwencji w Rivendell z udziałem granego przez niego bohatera. Fragment, w którym starszy z synów namiestnika Minas Tirith wymawia słowa „One does not simply walk into Mordor” z pewnością przejdzie do historii śmiesznych internetowych obrazków.
Przywołany fragment zawiera elementy, które nie były zawarte w scenariuszu Władcy Pierścieni: Drużyny Pierścienia. Podczas narady z Elrondem możemy zauważyć, że grający Boromira aktor co chwilę ukrywa twarz w swojej dłoni i kieruje głowę w dół. Mogłoby się wydawać, że Sean Bean wzorowo odtwarza emocje, jakie targają jego postacią. Nic bardziej mylnego. Peter Jackson wyznał, że aktor spoglądał na scenariusz, który przyczepił sobie do kolana. Filmowy Boromir nie miał czasu nauczyć się swoich kwestii, ponieważ skrypt z naniesionymi przez ekipę poprawkami otrzymał w ostatniej chwili.
Grima płaczący na widok armii w Dwóch Wieżach
Dla zwolenników Saurona widok wielkiej armii Orków, która miała zniszczyć ludzkość, z pewnością był ogromnym przeżyciem. Z podobnego założenia wyszedł zapewne Brad Dourif, czyli aktor wcielający się w Grimę. Grany przez niego złoczyńca nie miał zbyt wiele czasu, aby zaistnieć na ekranie, jednak dał się zapamiętać jako postać pragnąca władzy, jednocześnie nie posiadająca wiele do zaoferowania w zamian.
Z tej przyczyny Grima sprzymierzył się z Sarumanem przeciwko swoim pobratymcom. Sam antagonista wierzył, że czarodziej zapewni mu wszystko, czego sobie zapragnie. Widać to było przede wszystkim we łzach Brada Dourifa, kiedy grana przez niego postać po raz pierwszy zobaczyła ogromną armię Uruk-Hai, która za chwilę miała zmierzać na Helmowy Jar. Reżyser jakiś czas po premierze Władcy Pierścieni: Dwóch Wież przyznał, że moment ten był niezaplanowany, a inicjatywa leżała po stronie aktora.
Aragorn kopiący hełm w Dwóch Wieżach
Prawdopodobnie najbardziej znana scena z Aragornem w roli głównej. Jednocześnie jest to pokaz umiejętności aktorskich Viggo Mortensena, który w bardzo dobry sposób „sprzedał” rozpacz swojej postaci. W sekwencji widzimy Obieżyświata wraz z Legolasem i Gimlim, idących tropem oddziału Orków, którzy pojmali Merry’ego i Pippina. Wydawało się, że ich poszukiwania dobiegły końca, gdy dowiedzieli się, że Rohirrimowie zabili bandę potworów, ale po niziołkach nie było śladu.
Z relacji Petera Jacksona wynika, że Viggo Mortensen kilkukrotnie próbował pokazać wściekłość i rozpacz Aragorna, jednak żadna z prób nie była wystarczająco dobra. W jednym z ujęć postanowił on kopnąć leżący na ziemi hełm, co pomogło wyrazić emocje targające bohaterem, ale jednocześnie sprawiło, że aktor złamał palec u nogi. Można więc powiedzieć, że na ekranie widzowie zobaczyli zarówno ból emocjonalny Aragorna, jak i fizyczny samego Viggo Mortensena.