autor: Bartosz Świątek
Twórcy gier boją się „Netfliksa dla graczy”
Część twórców gier boi się usług abonamentowych pokroju Xbox Game Pass, Origin Access czy Uplay Plus. Ich zdaniem mogą one zmienić branżę w kierunku, który będzie niekorzystny dla deweloperów.
W SKRÓCIE:
- niektórzy twórcy gier obawiają się usług subskrypcyjnych;
- obecnie są one uważane za ciekawą alternatywę dla tradycyjnej sprzedaży, ale w przyszłości mogą sprawić, że deweloperzy będą mniej zarabiali.
Serwis Business Insider przeprowadził wywiad z kilkoma anonimowymi deweloperami. Tematem rozmów były usługi subskrypcyjne pokroju Xbox Game Pass – nazywane potocznie „Netfliksem dla gier” – i ich potencjalny wpływ na branżę. Okazuje się, że choć gracze często patrzą na podobne rozwiązania przychylnie, to część twórców się ich boi. Ich zdaniem długoterminowo mogą okazać się szkodliwe, w szczególności dla mniejszych firm tworzących gry wideo.
W innych branżach było tak, że duże czeki były wypisywane przez jakiś czas, aż platformy nie potrzebowały już danych twórców treści. Teraz ten czek być może sprawia, że jesteś zadowolony, ale za kilka lat możesz myśleć o tym inaczej – powiedział jeden z rozmówców Business Insidera.
Problemem jest między innymi fakt, że o ile obecnie zaoferowanie gry w ramach usługi subskrypcyjnej jest jedną z opcji, to w przyszłości – jeśli rynek przechyli się mocno w stronę abonamentów i tradycyjne kupowanie gier straci na znaczeniu – może okazać się jedyną. W takiej sytuacji podmioty zarządzające platformami będą miały bardzo mocną pozycję w negocjacjach z deweloperami. Niektórzy twórcy gier mogą być wręcz zmuszeni do przyjęcia propozycji albo nie wydania swojego dzieła wcale.
To oferta, której nie można odrzucić. Jeśli zniszczysz system handlowy i zastąpisz go modelem abonamentowym, to będzie on wszystkim, co pozostało – dodaje deweloper.
Popularyzacja abonamentów może oznaczać zmianę całego modelu biznesowego branży. W miarę, jak liczba subskrybentów i ilość zawartości będą rosły, propozycje właścicieli platform dla twórców mogą stawać się coraz mniej atrakcyjne. Z podobnym scenariuszem mieliśmy do czynienia w przemyśle muzycznym, a obecnie historia powtarza się w branży filmowej.
Czy nie jest prościej na razie dawać deweloperom gigantyczne sumy pieniędzy, a potem, kiedy nie będzie już rynku sprzedaży bezpośredniej, po prostu dawać im mniej? Sam bym tak zrobił, gdybym zarządzał platformą – przekonuje jeden z twórców.