Twórca PlayerUnknown's Battlegrounds chce rozwijać grę przez kolejne 10 lat
Brendan Greene, twórca szalenie popularnego PlayerUnknown's Battlegrounds, zapowiedział, że na pewno nie porzuci gry po premierze pełnej wersji i ma zamiar rozwijać ją nawet przez kolejną dekadę.
Przy takim natłoku fantastycznych produkcji, jaki zaserwowała nam pierwsza połowa 2017 roku, aż trudno uwierzyć, że jednym z największych hitów ostatnich kilku miesięcy jest gra, która jeszcze nie została nawet ukończona. Mowa tu oczywiście o PlayerUnknown’s Battlegrounds. Tytuł ten trafił do wczesnego dostępu w marcu i od tamtego czasu bije rekordy popularności – w zaledwie cztery miesiące od premiery kupiło go ponad 5 milionów graczy! Nic więc dziwnego, że Brendan Greene, twórca gry, już teraz zapowiedział, że ma zamiar zapewnić jej wsparcie przez naprawdę bardzo długi czas.
Choć PlayerUnknown’s Battlegrounds to zdecydowanie największy hit w deweloperskiej karierze Brendana Greene’a, Irlandczyk już od dłuższego czasu rozwija ideę gier typu battle royale. Począwszy od modów do tytułów z serii ARMA, przez samodzielny tryb King of the Kill w H1Z1, producent praktycznie samodzielnie stworzył rodzaj zabawy, w którym grupa graczy na dużym terenie rywalizuje o to, który utrzyma się przy życiu do samego końca rozgrywki.
W rozmowie z serwisem CNET.com deweloper zapowiedział, że PlayerUnknown’s Battlegrounds może rozwijać się przez kolejną dekadę. „Tworzymy usługę, nie tylko grę” - stwierdził Greene. „Widzimy ją nie jako krótkoterminowy projekt, ale jako coś, co chcemy robić przez kolejne dziesięć lat”. Przyznał także, że jego inspiracją jest podejście Valve do Counter-Strike: Global Offensive. Moment wyjścia z fazy wczesnego dostępu, planowany na końcówkę tego roku, na pewno nie wyznacza więc końca prac nad tytułem. „Na premierę chcę po prostu zobaczyć odpowiednio zrównoważoną grę, działającą bez większych problemów” - ujawnił Irlandczyk. Ale nie oznacza to, że w pełnej wersji zabraknie na początku elementów, które obiecali graczom twórcy: „Wszystko, co zapowiedzieliśmy, w momencie opuszczenia wczesnego dostępu powinno być gotowe. Nie jestem tylko pewien dwóch nowych map”.
W wywiadzie Greene zdradził także, że sam nie gra w Battlegrounds. „Cały czas oglądam innych graczy. Sam raczej tego nie robię, bo wolę być w pewien sposób odseparowany od formuły rozgrywki. Mam dobrą wizję tego, jak ten projekt ma ewoluować”. Ujawnił, że jego gra to swego rodzaju odpowiedź na frustrację, związaną ze współczesnymi wysokobudżetowymi hitami. „One po prostu nie są już trudne. W moich czasach na pokonanie końcowego bossa poświęcało się pie******* dni albo tygodnie”. Stąd też decyzja, by w Battlegrounds zawsze przeciwnikiem była żywa osoba. „Stajesz naprzeciwko innych graczy, którzy są najciężsi do pokonania. Szczególnie jeśli mierzysz się z kimś bardziej doświadczonym od siebie, musisz pracować nad swoimi umiejętnościami, by zwyciężyć”.
Greene uspokoił też fanów zaniepokojonych zapowiedzią wersji gry na Xboksa One. „Za większość prac przy porcie na konsolę odpowiada hiszpański zespół Anticto. Sam nie jestem tak mocno zaangażowany w tę część projektu”. Przy produkcji pomaga także Microsoft, wszystko wskazuje więc na to, że ekipa, która stworzyła Battlegrounds od podstaw, nadal pracuje nad wersją na komputery osobiste. „Nie powiemy nagle: j**** PC, skupmy się na Xboksie” - stwierdził Irlandczyk. „Dostaliśmy ogromną szansę od społeczności graczy. Naprawdę nie chcę tego spie******”.
- Oficjalna strona internetowa gry Playerunknown’s Battlegrounds
- Steam na kolanach – jak Playerunknown’s Battlegrounds skradło serca pecetowych graczy