To moje najlepiej wydane 200 zł. Głośnik Ankera teraz kosztuje jeszcze mniej
Ten głośnik przekracza wszelkie oczekiwania. Nie spodziewałem się, że takie maleństwo jest w stanie tak dobrze i głośno grać, zwłaszcza gdy odpalimy specjalną funkcję BassUp.
Regularnie wspominam o głośnikach Ankera, dlatego kilka miesięcy temu skusiłem się na jeden z modeli, który wydawał mi się najlepszą opcją. Przyznam, że nie spodziewałem się otrzymać tak wiele za tak niewiele. Według mnie to jeden z najlepszych głośników bezprzewodowych, które znajdziemy w cenie poniżej 200 zł. Dotychczas sprawdził się w każdym wyznaczonym mu zadaniu.
Z tego głośnika lubią korzystać wszyscy domownicy
Anker Soundcore Boost podbija swoim dźwiękiem uszy i serce
Potrzebowałem głośnika bezprzewodowego do kilku funkcji: odtwarzania muzyki (na przykład podczas sprzątania – kto tego nie robi), a także słuchania podcastów i audiobooków dla dzieci, gdy chcą akurat książkę, której fizycznie nie mamy w domu. Anker Soundcore Boost sprawdził się w każdej z nich. Jak na tak niewielki sprzęt (niewiele większy od smartfona), kryje w sobie sporą moc.
Technicznie rzecz biorąc jest jej 20 W i na domowy użytek w zupełności to wystarcza. Pełnię swoich możliwości Anker Soundcore Boost pokazuje jednak w momencie, gdy włączam funkcję BassUp, która faktycznie działa i podbija niskie tony. W ten sposób znacznie przyjemniej słucha się ulubionych utworów w porównaniu do siedzenia w słuchawkach.
BassUp było zresztą jedną z pierwszych rzeczy, które sprawdziłem, bo Anker zawsze chwali się swoją funkcją. Przetestowałem kilka utworów, ale moim faworytem było zdecydowanie The Ride of the Rohirrim. Słysząc muzykę Howarda Shore’a, miałem przed oczami Theodena prowadzącego armię Rohanu na orków pod Minas Tirith. Z tego niewielkiego, niczym Hobbit, głośnika jeden z moich ulubionych utworów nabrał jeszcze większej mocy.
Ten głośnik odkryje na nowo ulubioną muzykę
Pół dnia grania za mniej niż 200 zł
Wybrałem Ankera Soundcore Boost między innymi dlatego, że ma wygodny panel u góry. Przyciski są duże i łatwiej mi przełączać utwory podczas zmywania korzystając ze sporych fizycznych guzików, niż męczyć się z wyświetlaczem smartfona. Może jestem już po prostu stary, ale panel dotykowy po prostu nie zawsze się sprawdza i klasyczne przyciski wciąż spełniają swoje zadanie.
Do tego jest jeszcze bateria, która według producenta powinna wytrzymać do 12 godzin. I faktycznie tak jest, bo akumulator trzyma wyjątkowo długo, zanim pojawia się konieczność podłączenia głośnika do ładowania. Jedną z największych zalet jest oczywiście cena. Gdy go kupowałem, kosztował ponad 220 zł. Teraz na Amazonie jest już za 179 zł i to z darmową przesyłką.
Amazon ponownie podbija stawkę niskimi cenami
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!