Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 3 stycznia 2025, 20:10

„To głupi termin. Nie ma żadnego sensu”. Twórcy gier nie widzą sensu, by dziś używać określenia „produkcja AAA”

Czy korzystanie z terminu „produkcja AAA” ma dziś jeszcze sens? Deweloperzy dyskutują o tym, jak należy rozumieć tę kategorię.

Źródło fot. SHIFT UP Corporation
i

Wątek przydatności terminu „produkcja AAA” powraca co jakiś czas, zwykle by kwestionować jego użyteczność. Dziś bowiem nie do końca wiadomo już, co to określenie oznacza, choć wciąż pozostaje ono wyznacznikiem standardu jakości. Wielu deweloperom wręcz utrudnia to pracę i nie potrafią dostosować się do narzuconych w ten sposób wymagań rynkowych.

To głupi termin. Nie ma żadnego sensu. Myślę, że pochodzi z tej ery, której nie wspominam zbyt dobrze, kiedy wszystko się zmieniło, ale nie na lepsze”. – stwierdził Charles Cecil z Revolution Studios.

Sentyment ten podziela wielu deweloperów, a o dzisiejsze pojmowanie owego terminu niektórych z nich zapytał serwis GamesRadar+.

Najmniejsze ryzyko strat

Okazuje się, że termin AAA pierwotnie został zapożyczony z nomenklatury finansowej, gdzie oznaczał obligację o najmniejszym ryzyku niespłacenia przez emitenta. Zaczął pojawiać się we wczesnych latach 90. XX wieku w odniesieniu do tych gier, które miały zapewniony sukces finansowy.

Kish Hirani ze studia Terra Virtua z kolei łączy pojawienie się terminu „AAA” z próbą uniezależnienia się gier wideo od filmów – miał on funkcjonować jako synonim blockbustera, a tworzenie tytułów tego typu zakładało nadanie grom statusu odrębnego, równie wartościowego medium.

Od tamtego momentu jednak ów termin ewoluował i już na początku XXI wieku stał się synonimem statusu i jakości, niedoścignionym standardem dla aspirujących do „poważnego” przemysłu deweloperów. Z taką interpretacją spotkał się Alex Hutchinson, założyciel Typhoon Studios.

Ciekawy jest także wątek udziału japońskich gier w kształtowaniu produkcji spod znaku „AAA”. Japońskie studia jako pierwsze zrozumiały, jak skutecznie tworzyć swoje dzieła na dużą skalę, podczas gdy deweloperzy z Wielkiej Brytanii czy Australii dopiero zaczynali ten proces, tworząc w domowych warunkach. Różnica w poziomie była tak ogromna, że potrzeba wyodrębnienia kategorii „AAA” pojawiła się samoistnie.

Termin powraca zatem już od długiego czasu i początkowo był wyłącznie magnesem dla inwestorów, ale jako osobna kategoria zaistniał dopiero w odniesieniu do kasowych hitów pokroju Final Fantasy VII. Tytuł ten pojawia się w wypowiedziach wielu twórców, zatem zdecydowanie pozostawił trwały ślad w historii branży i dla wielu jest początkiem właściwej ery „AAA”.

Źródło: Square Enix. - „To głupi termin. To nic nie znaczy”. Twórcy gier nie widzą sensu, by dziś używać określenia „produkcja AAA” - wiadomość - 2025-01-03
Źródło: Square Enix.

Kłopot z niejednomyślnością

Dzisiaj zdania na temat przydatności omawianego terminu są podzielone. Nie wszyscy są zgodni co do tego, co oznacza hasło „produkcja AAA”, a pytając o to różnych deweloperów, uzyskamy odmienne odpowiedzi. Stąd potrzeba odejścia od próby skategoryzowania gier za jego pomocą i traktowania go jako wyznacznika standardu jakości.

Problemem jest w szczególności próba przeniesienia terminu na grunt różnych gatunków gier i platform. Jak zauważa James Dobrowski ze studia Sharkmob London, tytuł AAA na PS Vita to nie to samo, co produkcja tego typu na „dużą” konsolę. Również próby scharakteryzowania kategorii za pomocą mechanik i cech gatunkowych na niewiele się zdają.

Wielkiego sensu nie ma także postrzeganie „produkcji AAA” w kategoriach bezpiecznej inwestycji: niedawne wydarzenia z branży pokazują, że nawet wielkobudżetowe gry nie niosą za sobą gwarancji sukcesu. Pojawia się zatem pytanie, czy obserwujemy schyłek ery AAA? Jeśli deweloperzy i cała branża nadal chcą korzystać z tego terminu, to chyba konieczny będzie konsensus. Z drugiej jednak strony niektóre firmy, jak choćby Ubisoft, zaczynają mówić o „grach AAAA”. Czyżby zatem historia powoli zataczała koło?

Danuta Repelowicz

Danuta Repelowicz

Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.

więcej