The Crew Motorfest zmierzy się z Forzą Horizon - ma na nią kilka dużych haków
Czy The Crew Motorfest to motyka, która porywa się na słońce – Forzę Horizon? Gra Ubisoftu ma w tym starciu znacznie większe szanse, niż mogłoby się wydawać.
Trudną miałem relację z The Crew 2. Tak bardzo chciałem polubić się z tą grą, a tak wiele kłód rzucała mi pod nogi. Owszem, wystawiłem jej relatywnie wysoką notę w recenzji w 2018 roku (7,5/10) – to było jednak zobiektywizowane stanowisko krytyka, w małym tylko stopniu odzwierciedlające mój prywatny stosunek do gry.
Prywatnie zaś pragnąłem, by The Crew 2 było konkurencją dla Forzy Horizon. By nie było tak „arcade’owe” i dysponowało modelem jazdy, w którym czuć nuty realizmu na tyle silne, że satysfakcję mogą czerpać z niego nawet użytkownicy kierownic (tacy jak ja).
Przez pięć lat moje życzenie pozostawało niespełnione – aż do pojawienia się na horyzoncie The Crew Motorfest. Kontakt z betą, początkowo naznaczony sceptycyzmem, szybko przerodził się w nadzieję. Gruntowne zmiany w modelu jazdy, pchające grę o krok (milowy) ku realistyczności, sprawiły, że w głowie zaświtała mi myśl: to może być właśnie to, na co czekałem.
Oto kilka istotnych aspektów, dzięki którym The Crew Motorfest ma szansę dobrze przyjąć się na rynku, a może i nawet sprawić, że Playground Games bardziej przyłoży się do rozwijania Forzy.
Większa różnorodność
Forza Horizon stoi samochodami – i tylko nimi. The Crew już w pierwszej części oferowało obok nich motocykle, a w drugiej poszło „na całość”, dokładając do tego łodzie i samoloty. Wszystkie te kategorie maszyn powrócą w Motorfeście, a nawet dołączy do nich kolejna – quady.
Zresztą również pod względem dostępnych samochodów dzieło Ivory Tower odznacza się większą różnorodnością niż konkurencyjna produkcja. Francuzi nie widzą przeciwwskazań wobec umieszczania w swojej grze najbardziej fantazyjnych modeli koncepcyjnych, wytworów własnej wyobraźni czy nawet bolidów F1. Szaleństwo? Cóż, bądź co bądź nie rozmawiamy o symulatorze.
Nie muszę tłumaczyć, jak bardzo taka rozmaitość środków transportu może wzbogacać rozgrywkę – dotyczy to zwłaszcza eksploracji, podczas której jesteśmy w stanie dokonać „transformacji” np. z samochodu w samolot dwoma kliknięciami. Przydaje się to chociażby przy szukaniu losowo generowanych skrzyń ze skarbami.
Różnorodność parku maszyn uwypuklają playlisty, z których w Motorfeście składa się lokalny odpowiednik trybu kariery dla jednego gracza. Każda z nich to nie tylko odmienna tematyka, lecz także unikalne rozwiązania gameplayowe.
Na przykład w wyzwaniach z playlisty Vintage Garage tracimy z oczu minimapę, a do celu prowadzą nas fotografie charakterystycznych elementów otoczenia przy drodze. W toku „profesjonalnych” motorsportowych wyścigów musimy z kolei pilnować zużycia opon i zjeżdżać do pit stopu co parę okrążeń.
Mówiąc krótko, Ivory Tower stawia na kreatywne formy rozgrywki, które mogą zaskakiwać gracza.
Kultura samochodowa na piedestale
W serii Forza – czy to Horizon, czy Motorsport – zawsze brakowało mi tego, z czego słynie Gran Turismo: celebrowania motoryzacji, pokazywania samochodów jako tworów kultury technicznej i obiektów kultu oraz przybliżania sylwetek poszczególnych modeli.
Nie, The Crew Motorfest nie brnie tak daleko jak dzieło Polyphony Digital – ale i tak chce wypadać na tym polu lepiej niż produkcja wydawana przez Microsoft. Poszczególne playlisty skupiają się na innych markach czy kategoriach pojazdów, a zaliczaniu wyzwań towarzyszy oglądanie filmów i poznawanie ciekawostek.
Mówiąc krótko, całe The Crew Motorfest przenika atmosfera motoryzacyjnego święta, której brakuje w Forzie. I już samo to może motywować, by zaliczyć każdą playlistę w grze.
Teren dla terenówek
Choć Forza Horizon wykazuje się sporym realizmem w modelu jazdy, cały jej autentyzm bierze w łeb, gdy widzimy, jak gracze w lamborghini czy innych superautach mkną przez bezdroża jak gdyby nigdy nic, by oddać kilkusetmetrowy skok ze zbocza wulkanu.
The Crew Motorfest nie powiela tego kuriozalnego zjawiska. W tej grze sportowe samochody stworzone z myślą o asfalcie dobrze sprawują się tylko na tej nawierzchni – po zjechaniu na pobocze błyskawicznie tracą prędkość i przyczepność.
Do jazdy w terenie służą – tak, zgadliście – samochody i motocykle terenowe, względnie rajdówki. Podział „obowiązków” jest przestrzegany dość skrupulatnie – i bardzo dobrze, w Forzie też mogłoby tak być.
Jazda w terenie to również dobry moment, by wspomnieć, że The Crew Motorfest powstało w sporej mierze przy wsparciu graczy. Od początku roku Ivory Tower przeprowadziło kilka sesji beta-testów, podczas których uważnie słuchało opinii użytkowników i z relacji twórców wiemy, że właśnie zachowanie samochodów w off-roadzie to jeden z aspektów, które zostały „skalibrowane” na podstawie wrażeń testerów.
Tuning – pół NFS, pół hack’n’slash
Kolejna dziedzina, w której Forza czasem zawodzi, to ubogi wybór dostępnych opcji wizualnego tuningowania większości aut. Natomiast The Crew Motorfest niemal zbliża się do tego, co w kwestii „odpicowywania bryk” ma do zaoferowania seria Need for Speed.
Alternatywne felgi, zderzaki, maski, spojlery, progi, a nawet błotniki, klosze lamp, lusterka, dyfuzory czy końcówki rur wydechowych – na takie atrakcje można liczyć w przypadku znacznej części samochodów (i nie tylko) zawartych w grze. Do tego dochodzą elementy kosmetyczne w postaci wymyślnych neonów, efektów nitro czy dymu z opon (The Crew 2 miało to na długo przed NFS Unbound).
Na drugim biegunie tuningu są ulepszenia osiągów. W przeciwieństwie do Forzy, Motorfest nie sili się tutaj na (względny) autentyzm i proponuje rozwiązania nasuwające skojarzenia z gatunkiem hack’n’slash.
Tzw. części mechaniczne zdobywamy niczym łupy w RPG akcji – to przedmioty o losowo generowanych statystykach (i wyjątkowych „afiksach” w przypadku fantów o wyższym poziomie rzadkości), które wyjmujemy ze skrzynek rozsianych po mapie i otrzymujemy jako nagrody za wszelkie aktywności.
Ten nieco abstrakcyjny system skutecznie napędza endgame w The Crew, pozwalając graczom żonglować „buildami” samochodów na różne okazje i ciągle je optymalizować. Jest to konieczne w trybie Summit, gdzie najcenniejsze nagrody przysługują tylko określonemu odsetkowi osób z najlepszymi wynikami w rankingach.
Pokazy samochodowej „mody”
W pierwszych trzech odsłonach seria Forza Horizon oferowała miejsca spotkań graczy – parkingi, na których można było pochwalić się przed społecznością swoją odpicowaną bryką, jak również zobaczyć kreacje innych osób. Od „czwórki” funkcja ta pozostaje nieobecna – ku ubolewaniu wielu fanów.
The Crew Motorfest wychodzi im naprzeciw. Centralne miejsce na mapie zajmuje „miasteczko festiwalowe”, gdzie znajduje się główna scena. Tam gracze mogą demonstrować swoje cacka reszcie społeczności, uczestnicząc w swoistych konkursach piękności, których motyw przewodni zmienia się cyklicznie.
Znakomicie uzupełnia to opisane wcześniej bogate opcje tuningu wizualnego – można nie tylko dać upust kreatywności, lecz także zaznać satysfakcji (i gratyfikacji) z pochwalenia się swoimi dziełami przed światem.
Wozy, których nie zobaczysz gdzie indziej
Po tym aspekcie tylko się prześlizgnę, bo poświęcę mu osobny artykuł. Ivory Tower komponuje listę samochodów dostępnych w The Crew w interesujący sposób, kładąc nacisk na oddawanie w ręce graczy modeli nieobecnych w innych grach, z Forzą na czele. Dotyczy to przede wszystkim najnowszych modeli (jak np. okładkowe Lamborghini Revuelto), ale też egzotycznych prototypów czy zapomnianych „klasyków”.
Import kolekcji
W tym miejscu wspomnę o jeszcze jednej ciekawej ofercie – przygotowanej przez twórców dla osób, które spędziły sporo czasu z The Crew 2. Ivory Tower nie każe nam mozolnie budować kolekcji aut od początku – możemy dokonać importu z „dwójki” i bezpłatnie przenieść z niej do Motorfestu wszystkie swoje maszyny (z pojedynczymi wyjątkami, ale one z kolei mają zostać przerzucone w późniejszym terminie).
PlayStation!
Na koniec zaś pozostaje rzecz tyleż banalna, co szalenie istotna w kwestii przyjmowania się Motorfestu na rynku. Dla dziesiątek milionów graczy z całego świata fundamentalna wada Forzy Horizon jest taka, że serię tę zarezerwowano dla użytkowników PC i Xboksów.
Ubisoftu, rzecz oczywista, takie ograniczenie nie dotyczy i The Crew Motorfest wyjdzie również na PS4 oraz PS5. Już samo to powinno gwarantować, że gra znajdzie rzeszę odbiorców i na siebie zarobi.
W końcu posiadacze konsol Sony mają mocno ograniczony wybór, jeśli chodzi o sandboksowe wyścigi. Tak naprawdę jedyną realną alternatywą wobec Motorfestu jest w ich przypadku… The Crew 2 (choć za parę miesięcy sytuacja ulegnie zmianie i na ring wkroczy jeszcze Test Drive Unlimited: Solar Crown).
Czy koegzystującym dwom odsłonom tej samej serii nie grozi tzw. „kanibalizacja”? Nie sądzę. Primo, Motorfest ma mocno odmienny charakter niż „dwójka” (mniej arcade’owy), a secundo, po pięciu latach od premiery większość graczy raczej już zdążyła odstawić poprzednią pozycję z cyklu i jest gotowa na coś nowego.
Dlatego wieszczę Motorfestowi długie życie i liczę, że jego rywalizacja z Forzą Horizon będzie dla nas, graczy, oznaczać same korzyści – niezależnie od tego, czy opowiemy się za jedną, czy drugą serią.
Szansę wyrobienia sobie zdania otrzymamy bezpłatnie w momencie premiery omawianej tu gry. Od 14 do 17 września dostępna będzie 5-godzinna wersja próbna produkcji – w takim czasie spokojnie da się zwiedzić O’ahu i liznąć różnych aktywności, które nowe The Crew ma nam do zaoferowania.
Tekst powstał we współpracy z firmą Ubisoft.