The Crew Motorfest ma szansę spełnić nasze marzenia o miksie Forzy Horizon z Test Drive Unlimited
Forza Horizon i Test Drive Unlimited mocno się od siebie różnią, ale obie serie mają cechy, za które kochamy te tytuły. Czy da się je pogodzić? The Crew Motorfest spróbuje dokonać tej sztuki.
Na początku w grach wyścigowych był Chaos. Potem, w 2006 roku, wyłoniło się z niego Test Drive Unlimited studia Eden Games – i od tego punktu historia potoczyła się mniej więcej prostą drogą do miejsca, w którym znajdujemy się dzisiaj.
Gdy seria TDU zamarła (po zaledwie dwóch odsłonach), porzuconą koronę królestwa sandboksowych samochodówek przejęła Forza Horizon – i jej rządy trwają po dziś dzień. Tylko The Crew podjęło poważną próbę odebrania palmy pierwszeństwa dziełu Playground Games. Jak dotąd bez powodzenia – ale Motorfest potencjalnie znajduje się na drodze do przewrotu pałacowego, który – nawet jeśli się nie uda – może wstrząsnąć ustalonym porządkiem.
Choć gracze uznają panowanie Forzy Horizon, w skrytości serca tęsknią za prawowitym władcą, czyli Test Drive Unlimited. Studio Ivory Tower zdaje sobie z tego sprawę, dlatego tworząc nową odsłonę swojej serii, postanowiło połączyć cechy obu światów (ma ku temu zresztą niezłe predyspozycje – zostało założone przez ludzi z Eden Games).
Bynajmniej nie dotyczy to tylko osadzenia Motorfestu na wyspie O’ahu, tak jak obu TDU. W tym tekście przybliżę elementy, które sprawiają, że nowe The Crew może okazać się wypośrodkowaniem między Test Drive Unlimited a Forzą Horizon.
Szacunek do pieniędzy, radość z zakupów
Zacznijmy od ekonomii i progresji. Wiecie, jaki jest problem z serią Playground Games – w Forzy Horizon wszystko przychodzi nam zbyt łatwo. Już na powitanie w naszym garażu lądują sportowe cacka, a kolejne auta zdobywamy w takim tempie, że trudno za tym nadążyć. I to nawet gdy unikamy wydawania w salonie gotówki – którą też gromadzimy bardzo szybko – czy korzystania z (super)losowań…
Tymczasem Ivory Tower wyznaje zupełnie inną filozofię – ceny samochodów są wysokie, a nasze zarobki relatywnie nieduże. Wprawdzie zostało to podyktowane obecnością mikropłatności, ale paradoksalnie wynika z tego dla nas pewna korzyść.
Każdy wydatek trzeba dobrze przemyśleć, dzięki czemu dokonywaniu inwestycji powinna towarzyszyć głębsza satysfakcja, a kupione pojazdy cieszyć bardziej i dłużej. Nawiązujemy z nimi mocniejszą więź, z którą dodatkowo korespondują rozbudowane opcje tuningu osiągów i personalizacji wyglądu maszyn.
Zresztą już z samym aktem kupowania samochodu wiąże się ceremoniał podobny do tego z Test Drive Unlimited. Niezwykle pomocna w podjęciu decyzji jest opcja odbycia jazdy próbnej, a zanim otrzymamy kluczyki, wybieramy nie tylko lakier nadwozia, lecz także kolor wnętrza oraz wzór felg – przy czym za bardziej ekskluzywne opcje trzeba dopłacić.
Brakuje tylko salonów, w których oglądalibyśmy pojazdy dostępne do kupienia (ich namiastka występowała w The Crew 2). Jest za to miasteczko festiwalowe, gdzie możemy przypatrywać się maszynom swoim i innych graczy, kierując awatarem w widoku FPP lub TPP.
Skojarzenia z Test Drive Unlimited nasuwają również formy interakcji z samochodami, w jakie da się wchodzić właśnie podczas sterowania samym kierowcą w obszarach „socjalnych”. Możemy zarówno otworzyć drzwi i uruchomić silnik, zająwszy miejsce za kierownicą, jak i zapalić światła czy opuścić boczne szyby.
Stara-nowa mapa
Przejdźmy teraz do O’ahu. Tak naprawdę studio Ivory Tower dość luźno podąża śladami Test Drive Unlimited w tym aspekcie. Choć samo zasłynęło gigantycznymi rekonstrukcjami całych Stanów Zjednoczonych w The Crew i The Crew 2, w Motorfeście zmienia filozofię projektowania mapy, przybliżając ją do tego, co znamy z Forzy Horizon.
O’ahu w nowym wydaniu będzie relatywnie małe. Nie liczcie na 1600 kilometrów dróg (tyle mniej więcej miało pierwsze TDU); przedostanie się z jednego krańca wyspy na drugi samochodem o dobrych osiągach zajmie raptem kilka minut. Efektem tego podejścia jest większe przywiązanie do szczegółów. Ivory Tower odtworzyło wszystkie charakterystyczne miejsca – takie jak chociażby miasto Honolulu, baza wojskowa Pearl Harbor czy stożek wulkaniczny Diamond Head.
Główna różnica względem TDU polega na tym, że te znane lokacje są teraz od siebie mniej oddalone. Deweloper zrezygnował z wielkich połaci pustej przestrzeni, w charakterze widoków oferującej w zasadzie tylko bliźniaczo do siebie podobne modele drzew czy domków. Zamiast tego ręcznie zaprojektował teren, na którym każdy kilometr drogi jest zupełnie inny. Do tego dochodzą bardziej różnorodne biomy.
I choć na takiej „skompresowanej” mapie raczej nie zatracimy się, jadąc przed siebie przez kilkadziesiąt minut bez przerwy (jak w poprzednich TDU i The Crew), szeroko pojęta grywalność powinna zyskać na tej zmianie. Zresztą nie ma co się przesadnie martwić skalą otwartego świata. Wyspa O’ahu jest nieco większa niż Meksyk w FH5 i wciąż na tyle rozległa, aby latanie nad nią samolotem miało sens.
Festiwalowa zabawa
Inna istotna różnica między The Crew Motorfest i Test Drive Unlimited – a zarazem główny punkt styku z Forzą Horizon – tkwi w ogólnie rozumianym klimacie. W nadchodzącej grze nie będziemy ziszczać fantazji o życiu w luksusie, w otoczeniu najdroższych samochodów świata, i o braniu udziału w wyścigach dla zblazowanych bogaczy.
Istotą Motorfestu, tak jak i Forzy, jest uczestnictwo w niekończącym się festiwalu, na którym królują dwie rzeczy: auta i muzyka. To masowa impreza, święto motoryzacji odbywające się w rytm wszechobecnej ścieżki dźwiękowej, reprezentującej najróżniejsze gatunki.
W parze z tą atmosferą idzie charakter aktywności, które podejmujemy na Hawajach. Nie ma tu napuszonej powagi jak w TDU, najważniejsza jest zabawa. Gra skłania nas więc do przetrząsania mapy w poszukiwaniu „znajdziek”, oddawania niedorzecznie dalekich skoków i demolowania otoczenia przy okazji. Realizm schodzi na dalszy plan, jeśli jego brak oznacza potencjalnie większą grywalność – zupełnie jak w Forzy Horizon.
Triumwirat
Czy to wszystko sprawi, że mając The Crew Motorfest, nie będziemy już potrzebowali ani Forzy, ani Test Drive Unlimited? Niekoniecznie. Każdy z tych tytułów zachowuje dość odrębnych cech, by uzasadnić swoje istnienie i wymościć sobie własne gniazdko na rynku.
Natomiast wzajemna rywalizacja tej „wielkiej trójki” powinna spowodować, że cały gatunek sandboksowych gier wyścigowych będzie się prężnie rozwijał – zwłaszcza teraz, gdy hegemonię Forzy Horizon potencjalnie przełamią niejako wspólnymi siłami Motorfest i TDU: Solar Crown (ten drugi tytuł ma nadejść w pierwszych miesiącach 2024 roku).
O tym, co prezentuje sobą nowe The Crew, będziecie zaś mogli przekonać się bezboleśnie, korzystając z darmowej wersji próbnej, która pozwoli na zabawę przez pięć godzin w dniach 14–17 września.
Tekst powstał we współpracy z firmą Ubisoft.