Tesla nie lubi jazdy w deszczu; właściciel dostał rachunek na niemal 90 tys. złotych za uszkodzone baterie
Pewien właściciel Tesli Model 3 przekonał się, że auta tej marki niezbyt dobrze znoszą szkocki klimat. Musiał zapłacić niemal 90 tys. zł za naprawę baterii, rzekomo uszkodzonej przez wodę.
Elektryczne auta powinny być szczególnie dobrze zabezpieczone przed wilgocią, w związku z zasilającą je baterią. Najdrobniejsze zwarcie mogłoby się więc zakończyć katastrofą. Tymczasem w rzeczywistości bywa różnie, o czym przekonał się właściciel Tesli Model 3. Jego auto pewnego dnia odmówiło posłuszeństwa i wymagało naprawy, za którą serwis wystawił rachunek, opiewający na kwotę 17 374 funtów (ok. 89,1 tys. zł).
Tesla nie lubi deszczowej pogody
Jak donosi Edinburgh Live, mieszkający w Szkocji właściciel Tesli, podczas szczególnie deszczowego dnia, wybrał się do restauracji na kolację. Po skończonym posiłku chciał wrócić do domu, lecz auto przestało działać. Po kilkugodzinnym oczekiwaniu na pomoc drogową, pojazd zabrano do oficjalnego serwisu Tesli w Edynburgu, gdzie miał zostać poddany naprawie.
Po kilku dniach właściciel skontaktował się z serwisem, który poinformował go o uszkodzeniu akumulatorów przez wodę i zażądał za naprawę astronomicznej kwoty 17 374 funtów (ok. 89,1 tys. zł). Warsztat poinformował go również, że tej naprawy nie obejmuje 8-letnia gwarancja na pojazd.
Johnny Bacigalupo przyznał dziennikarzom, że zszokowała go wysokość rachunku, dlatego zażądał od firmy wyjaśnienia. Odpowiedź producenta jeszcze bardziej go zaskoczyła, gdyż dowiedział się, że akumulator auta został zanurzony w wodzie. To wyjaśnienie go nie zadowoliło i naciskał na firmę, by wyjaśniła, czy to on ponosi winę za zaistniałą awarię. Powiedziano mu wówczas, że to kwestia pogody. Manager serwisu wyjaśnił, że w podwoziu auta zebrała się woda i choć niekoniecznie jest to wina użytkownika, to firma nie musi pokrywać kosztów naprawy, a winą obarczono deszczowy klimat Szkocji.
Wprawdzie przejechanie przez głęboką wodę może faktycznie negatywnie wpłynąć na działanie elektroniki pojazdu, jednak właściciel twierdzi, że nie pokonywał dużych kałuż, a jedynie jechał w deszczu. Krótko mówiąc, Tesla może mieć problem z należytym zabezpieczeniem swoich aut przed deszczową pogodą, co w przypadku każdego innego producenta byłoby nie do pomyślenia.
Problemy z jakością wykonania
Niestety w przypadku tej marki, jakość wykonania najwyraźniej nie jest priorytetem, gdyż użytkownicy nie od dziś skarżą się na problemy. Dotyczą one m.in. uruchamiania auta, otwierania drzwi, rdzewienia pewnych elementów, wody dostającej się do bagażnika oraz kiepsko spasowanych elementów nadwozia itp. Co gorsza, problemy z jakością wykonania są także niebezpieczne, gdyż na początku bieżącego roku, głośno było o przypadku właściciela Tesli Model Y, odebranej z salonu zaledwie tydzień wcześniej, w której podczas jazdy autostradą, nagle odpadła kierownica.
To nie pierwsze takie zdarzenie, gdyż w 2020 roku to samo spotkało właściciela Tesli Model 3, któremu podczas cofania, kierownica została w dłoniach. Okazało się, że firma sprzedała auto bez śruby mocującej ją do kolumny. Co ciekawe, początkowo producent obciążył właściciela rachunkiem na 103,96 dolary (ok. 440 zł) za naprawę usterki, który po nagłośnieniu zdarzenia, został anulowany.