Terminator mógłby być jeszcze lepszy z tą kluczową usuniętą sceną. Wycięto ją z kuriozalnego powodu
Producentka Terminatora, Gale Ann Hurd, wyjaśnia, dlaczego z filmu wycięto pewną scenę, która mogłaby jedynie dodać wartości filmowi Jamesa Camerona.
Gale Ann Hurd, producentka pracująca przy pierwszym Terminatorze, wyjaśniła, dlaczego z filmu wycięto pewną istotną scenę. Chodzi o fragment ukazujący odzyskanie chipa T-800, które w konsekwencji miało uruchomić łańcuch wydarzeń prowadzących do wojny ludzi z maszynami.
Niemal czterdzieści lat po premierze pierwszego filmu producentka wyjawiła, dlaczego podjęto decyzję o usunięciu sceny, która idealnie zamykałaby już niemalże doskonały film. Jak Hurd zdradziła na Twitterze, fragment został wycięty z powodu wątpliwej gry aktorskiej. Członkowie obsady występujący w tej scenie w rzeczywistości nie byli zawodowymi aktorami, a inwestorami, których ona i Cameron musieli umieścić w filmie.
Nalegali, aby w scenie pojawili się inwestorzy filmu, a nie prawdziwi aktorzy, co totalnie zepsuło tę scenę. […] Finansiści otrzymali obietnicę zwrotu zainwestowanego kapitału i jeszcze wtedy go nie dostali. […] Film kosztował 6,4 miliona dolarów, co wtedy wydawało nam się ogromną kwotą! – napisała Hurd.
Poniżej zamieszczamy usuniętą scenę, o której mowa:
Przypomnijmy, że fabuła Terminatora skupia się wokół granego przez Arnolda Schwarzeneggera T-800. Terminator zostaje wysłany w przeszłość, aby zamordować Sarę Connor (Linda Hamilton), matkę człowieka, który w przyszłości będzie zbawcą ludzkości w nadchodzącej wojnie przeciwko maszynom. Plan jednak zawodzi, ponieważ kobieta ostatecznie pokonuje cyborga.
Odnalezienie chipa ukazane w powyższej scenie prowadzi do odkrycia tej samej technologii, która pozwoli cyborgi stworzyć. Oczywiście wycięcie tej sceny nie szkodzi filmowi. Standardowe zakończenie wciąż jest satysfakcjonujące, ale gdy spojrzymy na to szerzej, możemy poczuć pewne rozczarowanie z uwagi na to, że widowisko nie zawierało twistu zapowiadającego nadchodzące wydarzenia.