Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość promocje 28 marca 2025, 13:18

autor: Marcin Nic

Ten sprzęt odmienił mi Cyberpunka 2077 i Władcę Pierścieni na dobre. Nie spodziewałem się aż takiego wpływu

Jesteś niezadowolony z dźwięku wydobywającego się z Twojego telewizora czy komputera? Jest na to łatwe, a przede wszystkim tanie rozwiązanie.

Jestem posiadaczem dość już leciwego telewizora. Mój 43-calowy odbiornik marki Philips dobija do 10 lat i ze smutkiem muszę przyznać, że przez ten czas świat technologii zostawił go daleko w tyle. Duże zastrzeżenia mam przede wszystkim do jakości dźwięku dobywającego się z wbudowanych głośników. Niezadowalające brzmienie sprawia, że czasami trudno mi wczuć się w oglądany film czy serial.

Sprzęt Creative to tania metoda na świetny dźwięk!

Takie sceny jak szarża Rohirrimów pod Minas Tirith, bitwa o Helmowy Jar czy też oblężenie Isengardu z Władcy Pierścieni Petera Jacksona nawet po ponad 20 latach od premiery potrafią wywoływać ciarki na ciele. Oczywiście takie momenty najlepiej oglądać w kinie, jednak trzeba przyznać, że współczesne telewizory również potrafią oddać widowiskowość tych ujęć, przynajmniej jeśli chodzi o warstwę wizualną. Co z dźwiękiem? Na ratunek przychodzi pewna technologia, zarówno w przypadku TV, jak i komputera.

Na ratunek soundbar!

Jak już przed chwilą wspomniałem – w przypadku większości telewizorów trudno o doznania, które zadowolą uszy. Ostatnio jednak znalazłem rozwiązanie tego problemu, przynajmniej dla mojego leciwego telewizora. Okazał się nim soundbar Sound Blaster GS5, który otrzymałem od firmy Creative.

Creative Sound Blaster GS5 otrzymuje gwiazdkę jakości od GandalfaŹródło fot.: Własne

Na pierwszy rzut oka nie jest to zbyt imponujący sprzęt. Ba, po otwarciu pudełka byłem lekko zdziwiony i uznałem, że takie maleństwo nie poradzi sobie z zadaniami, jakie mu wyznaczę. Wszak niespełna 50-centymetrowy soundbar wręcz zniknął na szafce, która miała być jego miejscem docelowym. Jak to jednak mówią, rozmiar nie jest najważniejszy. Creative Sound Blaster GS5 zdecydowanie to potwierdza.

Przez ostatnie kilka dni ten „maluch” udowodnił, że drzemie w nim całkiem spora moc. Oczywiście za każdym razem, gdy go uruchamiam, jestem w pełni świadom, że nie jest to sprzęt z najwyższej półki, jednak za nieco ponad 300 złotych mój salon zyskał drugie życie, a moje półtoraroczne dziecko nową zabawkę.

Soundbar najlepszą zabawką dla dziecka

No dobrze, pora jednak napisać kilka słów o samym soundbarze. Creative Sound Blaster GS5 swoim wyglądem może cieszyć oko. Nie mamy tutaj do czynienia z żadnym krzykliwym designem. Jego prostota, a zarazem elegancja sprawia, że nie trzeba się go wstydzić. Duża w tym zasługa podświetlenia, które wprawia w idealny wręcz nastrój podczas seansu czy kolejnej partyjki ulubionej gry.

Czy obok takiego podświetlenia można przejść obojętnie? Na pewno nie, gdy ma się dopiero 18 miesięcyŹródło fot.: Własne

Oczywiście, jak można się domyślić, całość najlepiej się prezentuje, kiedy w pomieszczeniu jest ciemno. Połączenie soundbara z systemem Ambilight w telewizorze Philipsa stwarza bardzo fajny nastrój – aż chce się usiąść wygodnie na kanapie i zrobić sobie maraton ulubionych filmów.

Spraw radość swojemu dziecku

Nie będę ukrywał, że liczba opcji ustawienia podświetlenia trochę mnie zdziwiła. Creative Sound Blaster GS5 daje bowiem możliwość wyboru jednego z 6 gotowych efektów wizualnych – Chasers, Aurora, Peak Meter, Glowing, Wave i Cycle. Ich zmiana okazuje się dziecinnie prosta. I to dosłownie, ponieważ można to zrobić za pomocą pilota bądź też pokrętła znajdującego się z boku urządzenia. Wspominałem już, że mój syn ma nową zabawkę? „Tata, światełka!” to jedno ze zdań, które towarzyszy codziennej zabawie.

Może i jest tani, ale brzmi jak droższy sprzęt

No dobrze, ale radocha, jaką niewątpliwie ma półtoraroczne dziecko ze zmiany koloru oświetlenia, nie jest naszym głównym celem przy zakupie soundbara. Jak więc radzi sobie Creative Sound Blaster GS5 w najważniejszej kategorii, mianowicie – jakości dźwięku? Szczerze powiedziawszy, jest to właśnie jeden z atutów, który powinien przemawiać za jego kupnem. Nie jestem jakimś wielkim znawcą audio, jednak muszę przyznać, że byłem zaskoczony możliwościami, jakie oferuje Creative Sound Blaster GS5.

Pomimo małych rozmiarów soundbar zachwyca swoimi możliwościamiŹródło fot.: Własne

Śmiało mogę stwierdzić, że sprzęt spełnił moje oczekiwania, jeśli chodzi o aspekt audio. Wydobywające się z 30-watowych głośników dźwięki charakteryzują się głębokimi basami i czystym, klarownym brzmieniem. Całkiem fajnym dodatkiem jest również tryb SuperWide, dzięki któremu lepiej słyszalne są odgłosy otoczenia.

Nie zrozumcie mnie źle. Dźwięk dochodzący z głośników nie wbije Was w salonową kanapę, ale będzie wystarczający, żeby wywołać gęsią skórkę niczym u The Rocka na chwilę przed heel turnem Johna Ceny. Dzięki soundbarowi Creative Sound Blaster GS5 przez moment poczułem się, jakbym siedział w sali kinowej. Poza wspomnianym wyżej Władcą Pierścieni z ciekawości sprawdziłem, jak przez głośnik brzmi Godzilla z 2014 roku. Moment, w którym słyszymy po raz pierwszy ryk ogromnego potwora, sprawił, że opadła mi kopara.

Ciesz się dobrym dźwiękiem w niskiej cenie

Już od paru lat nie uważam się za gracza z krwi i kości. Pomimo posiadania całkiem sensownej stacjonarki na moim dysku króluje Football Manager, a okazjonalnie instalowana jest różna klasyka. Zresztą dwójka szkrabów w domu sprawia, że nie ma się już tyle czasu na granie co kiedyś. Przy okazji mojego zapoznawania się z soundbarem Creative Sound Blaster GS5 postanowiłem jednak obudzić w sobie wewnętrzne dziecko i sprawdzić, jak sprzęt reklamowany, bądź co bądź, jako gamingowy radzi sobie w tej materii.

Nawet Boromir zastanawia się, dlaczego nie ma tego głośnika w RivendellŹródło fot.: Własne

Mamy Cyberpunka w domu

I wiecie co? Przez owego „malucha” miałem kolejną nieprzespaną noc, niekoniecznie związaną z pobudkami moich dzieci. Dźwięk wydobywający się z soundbara Creative Sound Blaster GS5 sprawił, że po ponad 4 latach od premiery po raz kolejny zanurzyłem się w szalonym i niebezpiecznym Night City. I muszę przyznać, że mam ochotę na kolejną zarwaną nockę. I to nie ze względu na samego Cyberpunka 2077, ale przede wszystkim na doświadczenie, jakim jest granie weń z soundbarem leżącym pod monitorami.

Creative Sound Blaster GS5 znalazł zaszczytne miejsce na moim biurkuŹródło fot.: Własne

Creative Sound Blaster GS5 sprawił, że nawet zwykłe chodzenie po neonowych ulicach Night City wciągnęło mnie na długi czas. Duża w tym zasługa ścieżki dźwiękowej gry, która dzięki głośnikowi brzmi „epicko”. Takie kawałki jak Never Fade Away czy Chippin’ In wypadają świetnie i można ich słuchać przez wiele godzin.

Rozświetli Twoje biurko

W tym przedziale cenowym wątpię jednak, żeby Creative Sound Blaster GS5 miał jakąkolwiek konkurencję. Dlatego nie zdziwię się, jeśli już niedługo do drzwi mojego domu zapuka po raz kolejny kurier dostarczający kolejny soundbar. Trudno mi bowiem zdecydować, czy posiadany model powinien znajdować się w salonie, czy też pod monitorami w gabinecie. Dlaczego więc nie rozwiązać tego problemu i nie zaopatrzyć się w drugi Creative Sound Blaster GS5? Tylko jak wytłumaczyć żonie, że jest mi to bezwzględnie potrzebne?

Materiał powstał we współpracy z firmą Creative, która dostarczyła nieodpłatnie sprzęt do testów.

Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej