autor: Bartosz Świątek
Take-Two nie jest zainteresowane wyłącznością na Epic Games Store
Na fali ostatnich kontrowersji wokół Epic Games Store prezes Take-Two Interactive przedstawił swoje stanowisko w kwestii wyłączności – jego zdaniem konkurencja na rynku jest czymś dobrym, ale produkty powinny być oferowane tam, gdzie chcą być klienci. Firma nie zamierza też otwierać własnej platformy dystrybucji cyfrowej.
W SKRÓCIE:
- Take-Two nie jest zainteresowane umowami, które zakładałyby wyłączność dla pojedynczego sklepu;
- Firma nie planuje też stworzyć własnej platformy dystrybucji cyfrowej;
- Zdaniem prezesa T2, klientom nie powinno się wskazywać, gdzie powinni robić zakupy – to produkty powinny być tam, gdzie są klienci.
Rynek pecetowy staje się ostatnio miejscem coraz bardziej problematycznym. Sklep Epic Games agresywnie walczy ze Steam, a wielu deweloperów i wydawców zastanawia się, jaki sens ma dalsze sprzedawanie gier na platformie należącej do Valve, skoro ich własne rozwiązania – lub inne, konkurencyjne sklepy – oferują zdecydowanie lepsze warunki. W rezultacie oferta Steam coraz bardziej się kurczy, a gracze narzekają na konieczność instalowania licznych klientów, z których najczęściej korzystają w przypadku pojedynczych tytułów.
Wygląda na to, że umową na wyłączność z Epic Games Store – czy jakimkolwiek innym sklepem – nie jest zainteresowane Take-Two Interactive. Nie oznacza to jednak, że samo istnienie konkurencji dla Steam jest uważane za coś złego. Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił w wywiadzie dla serwisu GamesIndustry.biz prezes T2, Strauss Zelnick.
Z naszego punktu widzenia nie postrzegamy innego sprzedawcy jako zakłócenia rynku. Chcemy być tam, gdzie jest konsument. Jeśli istnieje konkurencyjna oferta, która przynosi korzyści klientom - mówiąc ogólnie - i jeśli model biznesowy ma dla nas sens, będziemy tę ofertę wspierać. Chcemy być tam, gdzie jest konsument. Uważamy, że konkurencja po stronie sprzedażowej jest rzeczą dobrą. Oznacza to tylko szerszą dystrybucję – stwierdził wydawca.
Co ciekawe, Take-Two nie jest też zainteresowane zakładaniem własnego sklepu cyfrowego. Wydawca co prawda ma w swoim katalogu mocne atuty, które z pewnością zwracałyby uwagę jako tytuły ekskluzywne – chodzi oczywiście o przebojowe, uwielbiane zarówno przez graczy, jak i krytyków serie Grand Theft Auto oraz Red Dead Redemption – jednak zdaniem Straussa Zelnicka nie jest to optymalna strategia biznesowa.
Uważamy, że bardzo trudno jest starać się przyciągnąć konsumentów tylko poprzez stronę internetową, która jest w całości własnością firmy. Konsumenci po prostu nie robią w ten sposób zakupów. Aby użyć analogii, która nie jest powiązana z naszym biznesem – jeśli ktoś czyta książki wydawnictwa Random House, to zakładam, że może je kupić bezpośrednio przez Random House, ale prawdopodobnie tego nie robi. Raczej odwiedza Amazon lub inne strony.
Jeśli masz coś niesamowicie mocnego, to przypuszczam, że możesz powiedzieć konsumentom, że jest to dostępne tylko tutaj. Ale ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o szeroką ofertę rozrywkową, to lepiej jest być tam, gdzie jest konsument, niż wskazywać konsumentowi, gdzie powinien być - stwierdził zdroworozsądkowo wydawca.
Zdaniem szefa Take-Two jego firma nie sprawdziłaby się w charakterze sprzedawcy, ponieważ by spełniać się w takiej roli, trzeba naprawdę się temu poświęcić – to zaś wymagałoby znaczącej zmiany priorytetów.
Jeśli koncentrujesz się wyłącznie na zarabianiu poprzez sprzedaż, musisz być bardzo pewny, że będziesz wspaniałym sprzedawcą detalicznym. To nie jest coś, co jest w naszym DNA. Robimy rozrywkę. Naprawdę nie jesteśmy sprzedawcami - podsumował prezes Take-Two.
Take-Two bez wątpienia wie, jak prowadzić biznes, o czym najlepiej świadczą rewelacyjne wyniki finansowe firmy, wypracowane w dużej mierze dzięki wydanemu w październiku zeszłego roku, świetnie przyjętemu westernowi Red Dead Redemption 2. Przypominamy, że omawiana produkcja jest obecnie dostępna na konsolach PlayStation 4 i Xbox One, choć spekuluje się, że może powstać również wydanie dedykowane komputerom.