Ta zapomniana polska strzelanka próbowała robić rzeczy, których nie miały zachodnie FPS-y
Na długo przed Painkillerem, Bulletstormem czy Shadow Warriorem, na komputerach osobistych pojawił się polski FPS, który próbował robić rzeczy, jakich próżno było szukać w większości innych strzelanek. Mowa o grze Target, czyli zapomnianym dziele studia De Lyric Games.
Target to wydany w 1997 roku FPS, opracowany przez studio De Lyric Games. Nad projektem czuwał Mirosław Dymek, czyli słynny weteran polskiej branży deweloperskiej, w którego portfolio można znaleźć serie Earth oraz Two Worlds, a który od 2013 roku prowadzi własne, niezależne studio – Home Net Games.
Target roztaczał przed nami specyficzną wizję Polski z 1997 roku, w której po rozpadzie Związku Radzieckiego walkę o władzę toczyły rozmaite grupy przestępcze. W trakcie rozgrywki wcielaliśmy się w jednego z najemników i lądowaliśmy w samym środku tego konfliktu, wykonując zlecenia dla szemranych typów, głównie pochodzących zza wschodniej granicy.
Filarem gry była kampania, w której na wykonanie czekało 10 rozbudowanych misji. Choć każda z nich miała swoje tło fabularne, w praktyce były one jedynie pretekstem do eliminacji tabunów przeciwników. Na polu walki mogliśmy zrobić użytek z szerokiego wachlarza broni, w którym znalazło się miejsce zarówno na łom, pistolet, karabin czy strzelbę, jak i na bardziej wymyślne narzędzia mordu, pokroju miotacza ognia bądź wyrzutni rakiet. Warto odnotować, że niezależnie od wybranego poziomu trudności, opisywana produkcja potrafiła napsuć graczom sporo krwi.
Co ciekawe, gra pozwalała nam wskoczyć na motocykl, jednak ze względu na model jazdy, jakiego nie powstydziłby się symulator czołgu, spuśćmy na ten element rozgrywki zasłonę milczenia. Nad grafiką i warstwą dźwiękową Targeta też raczej nie warto zbytnio się rozwodzić. Gra wykorzystywała dwuwymiarowe sprite’y i wyglądała w porywach porównywalnie do konkurencyjnego Duke Nukem 3D, choć zadebiutowała na niespełna miesiąc przed Unrealem oraz na nieco ponad pół roku przed pierwszą częścią serii Half-Life.
Co wyróżniało Targeta?
Pomimo że na podstawie powyższego opisu Target jawi się niczym do bólu standardowa strzelanka z drugiej połowy lat 90. ubiegłego wieku, dzieło Mirosława Dymka i spółki mogło pochwalić się elementami, który próżno było szukać w większości innych tego typu produkcji.
Elementy RPG
Na długo przed tym, jak na sklepowych półkach wylądował pierwszy Deus Ex, Target próbował ożenić gatunek strzelanek z rozwiązaniami rodem z RPG-ów. Choć nie była to pierwsza tego typu próba w historii branży, elementy RPG w FPS-ie wciąż były wówczas świeżym i ciekawym rozwiązaniem.
Już na wstępie Target wymagał od nas wyboru klasy postaci (do naszej dyspozycji oddano snajperkę, sabotażystę i komandosa) oraz rozdzielenia punktów pomiędzy czterema statystykami: zdrowiem, siłą, wiedzą oraz celnością. Co ciekawe, jak zapewniali twórcy, te ostatnie wpływały na możliwości bohaterów (lub bohaterki) w trakcie misji, determinując między innymi to, z jakiego oręża mogli oni zrobić użytek. Ponadto realizacja zadań wymagała ucinania pogawędek ze zleceniodawcami, z kolei po każdej misji wracaliśmy na ekran statystyk, gdzie przypisywaliśmy dodatkowe punkty.
Podzielony ekran
Drugim elementem wyróżniającym Targeta na tle większości innych ówczesnych FPS-ów była możliwość gry na podzielonym ekranie. Co prawda odnoszenie zwycięstw, sterując postacią wyłącznie przy pomocy klawiatury, graniczyło z cudem, zaś kwestie balansu rozgrywki leżały i kwiczały, jednak targetowy tryb split-screen i tak potrafił dać sporo frajdy.
Miejsce akcji
Ostatnim elementem wyróżniającym Targeta na tle większości innych strzelanek bądź nawet gier wideo w ogóle, było miejsce akcji. Target zabierał nas bowiem do Polski, na polskie uliczki, polskie podwórka i do polskich podziemnych labiryntów rozpościerających się pod polskimi miastami... no dobra, to ostatnie to akurat owoc fantazji twórców. Niemniej, polskość tej gry była wyczuwalna niemal na każdym kroku. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że gra otrzymała pełną lokalizację, toteż wszyscy przemawiali (i przeklinali) w niej po polsku.
Target – jak zagrać w 2023 roku?
Niestety, Targeta próżno szukać zarówno na platformie GOG.com, jak i tym bardziej na Steamie. W chwili, w której są pisane te słowa, w Internecie można znaleźć tylko jeden egzemplarz tej produkcji, aczkolwiek zaporowa cena skutecznie zniechęca do zakupu.
Target – gry podobne
Target nie zapoczątkował trendu na tworzenie gier wideo z akcją osadzoną w postkomunistycznych państwach. Niemniej, rozglądając się za podobnymi do niego grami, można zwrócić uwagę na serię Franko bądź na grę HROT, która w maju trafiła na platformę Steam i zebrała „przytłaczająco pozytywne” recenzje.