autor: Marcin Jaskólski
Symulatory okrętów podwodnych - Część IV
Tak oto dotarliśmy do kresu naszej wędrówki poprzez historię symulatorów okrętów podwodnych.
Symulatory podwodne w czasach współczesnych
Tak oto dotarliśmy do kresu naszej wędrówki poprzez historię symulatorów okrętów podwodnych. Dzisiejsze symulatory posiadają oprawę graficzną w niczym nie ustępującą innym produkcjom z najwyższej półki i swym rozbudowaniem powalają na kolana osoby mające dotąd do czynienia z grami przeznaczonymi dla szerszej rzeszy odbiorców. Ze względu na swą tematykę, symulatory łodzi podwodnych przeznaczone są raczej dla wąskiego grona fanów, ale dzisiejsze superprodukcje spod tego znaku, sprawiają, że cieszą się one niesamowitą popularnością u ogromnej liczby graczy. Obecnie niekwestionowanym liderem podwodnych symulacji jest seria Silent Hunter i śmiem twierdzić, że niezwykle trudno byłoby przełamać tą supremację, aczkolwiek jest to jak najbardziej możliwe.
W roku 2005 doczekaliśmy się następcy Sub Command , o nazwie Dangerous Waters . Jest to symulator nowoczesnych okrętów podwodnych oraz jednostek przeznaczonych do ich zwalczania (ASW – Anti Submarine Warfare). Oprócz takich potęg jak amerykańskie okręty klasy 688(i) i Seawolf, oraz rosyjskich Akula i Akula II, gra pozwala nam stanąć za sterami okrętów klasy Kilo (636 i 877), czyli opartych na klasycznym dualnym napędzie elektryka/diesel, które to pomimo, iż ustępują pola swym starszym braciom, to są bardziej niebezpieczne w płytkich wodach, gdzie ogromne okręty o napędzie atomowym nie mają dostępu. Jak już wcześniej napomknąłem, w Dangerous Waters możemy się zabawić w polowanie na okręty podwodne, przy użyciu takiego sprzętu jak fregaty Oliver Hazard Perry, helikoptera MH-60, czy samolotu zwiadowczego P3-C Orion. Całkowitą nowością był tu tryb Multi Station Mode, który pozwalał kilku osobom sterować jedną jednostką – każda z nich zajmowała inne stanowisko. Podobnie jak jej poprzednicy, także Dangerous Waters charakteryzuje się wysokim stopnie skomplikowania i realizmu – do gry dołączono nawet 40 minutowy film, przedstawiający graczom podstawowe aspekty rozgrywki.
Rok 2005 przyniósł też, długo oczekiwaną, trzecią odsłonę cyklu Silent Hunter . Druga część gry przyniosła wiele kontrowersji, jednak dzięki części trzeciej, Silent Hunter ponownie powrócił w glorii i chwale na tron sub-simów. Nowy, spektakularny silnik graficzny napędzający Silent Hunter 3 , przeniósł rozgrywkę do nowego wymiaru. Oprócz standardu w tego typu produkcjach, jak trybie kampanii, misji historycznych i fikcyjnych, trybu multiplayer, udostępniono dla graczy także edytor misji, który cieszył się ogromnym powodzeniem. Jako kapitan niemieckiej łodzi podwodnej operującej na Atlantyku podczas II wojny światowej, będziesz miał do dyspozycji cztery główne typy U-Botów (II, VII, IX i XXI), oczywiście występujących w różnych wariantach. W zależności od typu łodzi, będziesz mógł na niej instalować różne uzbrojenie, jak choćby działka przeciwlotnicze, czy też działa armatnie. Tego jednak nie koniec, będziesz mógł bowiem wybierać pomiędzy różnymi torpedami, akumulatorami, silnikami, czy hydrofonami. W zależności od tego w jakim okresie wojny będziesz prowadził rozgrywkę, będziesz miał dostęp do różnych zdobyczy technologicznych. Istnieje możliwość wynagradzania swojej załogi, co podnosi jej morale, a także jej rozwój pod względem umiejętności. Z pewnością jest to produkcja, która przy świetnej grafice, pozwali Ci się poczuć jak prawdziwy dowódca łodzi podwodnej. To rzecz oczywista jedynie niewielki wycinek tego co odnajdziemy grając w Silent Hunter 3 – jeśli chcesz poznać więcej szczegółów, zapraszam do przeczytania recenzji na łamach naszego serwisu. Trzecia odsłona tego cyklu okazała się też prawdziwym rajem dla modderów. Poprawiano i udoskonalano najmniejsze szczegóły, jak choćby uzupełniając informacje historyczne z danego okresu (co ogólnie dzieje się na froncie, jakie jednostki możemy spotkać w danym porcie, podejrzenia wywiadu na temat lokalizacji konwojów itp.), poprawiając lekkie niedociągnięcia techniczne, wygląd chmur i dymu, dodając mnóstwo nowych tekstur, uzupełniając dźwięki, informacje na mapie, dodając możliwość wydawania komend głosem, a nawet zmieniając twarze załogi, na te znane z filmu „Das Boot”. O dodatkowych misjach i kompaniach nie wspomnę – wystarczy wejść na którąś z fanowskich stron poświęconą cyklowi Silent Hunter .
Aktualny rok, jak na razie przyniósł nam wzmocnienie serii Silent Hunter na pozycji lidera. Silent Hunter 4: Wolves of The Pacific , już od pierwszych zapowiedzi powalał na podłogę pod biurkiem, osobników podziwiających screenshoty z tej produkcji. Powrócono do korzeni, czyli podobnie jak w części pierwszej, staniemy po jedynie słusznej stronie barykady, dowodząc jednostkami podwodnymi aliantów. Wykorzystano wszelkie atuty niesamowitego silnika graficznego (który czerpie garściami z dobrodziejstw Pixel Shader 2.0), tworząc ponad 75 wiernych i realistycznie odwzorowanych modeli jednostek istniejących w rzeczywistości jak choćby pancernika Yamato, czy łodzi podwodnej U.S. Gato.
Wystarczy tylko zerknąć na screeny, by zachwycić się grafiką. Woda przedstawiona jest naprawdę szczegółowo, co w połączeniu ze znakomitymi efektami świetlnymi (np. zachód słońca), robi naprawdę piorunujące wrażenie. Wygląd wnętrza okrętu także uległ usprawnieniom. Wystarczy zerknąć na twarze członków załogi, by zauważyć, że stały się one znacznie bardziej realistyczne. Dzięki dodatkowym ujęciom za pomocą tak zwanej podwodnej kamery, można podziwiać widoki po prostu zapierające dech w piersiach.
Minimalną rozdzielczością jaką obsługuje Silent Hunter 4: Wolves of The Pacific jest 1024*768. Użytkownicy monitorów panoramicznych z pewnością ucieszy fakt, że będą mogli korzystać z dobrodziejstw trybów wide screen. Wprowadzono też graficzną ilustrację uszkodzeń jednostek, dzięki któremu będziemy mogli podziwiać proces niszczenia wrogich jednostek, bądź też wpatrywać się w przerażeniu w dziury w poszyciu własnego okrętu.
Możliwości modowania Silent Hunter 4 , są takie same jak jego poprzednika, tak więc niemałe. Fani ochoczo rzucili się do prac nad kolejnymi usprawnieniami i w krótkim czasie od premiery pojawiło się mnóstwo rozszerzeń. Jeśli chodzi o teren działania, to do naszej dyspozycji oddano cały świat. Stworzono jeszcze lepszy schemat rozwoju załogi, która dzięki szkoleniom i doświadczeniom w boju, może stać drużyną prawdziwych podwodnych twardzieli. Umożliwiono rozgrywkę do 8 graczy poprzez LAN, lub do 4 poprzez Internet. Skrypt generujący misje pozwala (podobno) na ogromną liczbę kombinacji, dzięki czemu, każda rozgrywka będzie niepowtarzalna. Całość, od samego włączenia gry, przypomina nam rozmachem hollywoodzką superprodukcję filmową. O ile Silent Hunter 3 był po prostu znakomity, to Silent Hunter 4 pod każdym względem jest „znakomitszy”, choć podobnie jak i poprzednik do pełni doskonałości potrzebował niejednego patcha...
W ciągu dwunastu lat symulatory okrętów podwodnych ewoluowały od prostych programów, do niesamowicie rozbudowanych produkcji, z atrakcyjną fotorealistyczną grafiką i z grubymi książkami na miejscu instrukcji obsługi. W tym momencie ciężko dywagować nad przyszłością tego gatunku. Z całą pewnością oprawa graficzna i dźwiękowa będzie wciąż udoskonalana. IMHO poważniejszy skok jakościowy, jeśli chodzi o symulatory i to nie tylko okrętów podwodnych, nastąpi dopiero, gdy w końcu uda się wprowadzić na rynek udaną technologię spod znaku virtual reality. Jak do tej pory wszelkie próby działań w tym kierunku (hełmy VR itp.), okazały się nietrafione. Miejmy nadzieję, że galopujący postęp rozwiąże ten problem jeszcze za czasów naszego żywota.
Linki do wcześniejszych części:
Symulatory okrętów podwodnych - Część I
Symulatory okrętów podwodnych - Część II
Symulatory okrętów podwodnych - Część III