Sylvester Stallone chce, by Ryan Gosling przejął po nim rolę Rambo. ”To nie problem, że jest przystojny”
Ryan Gosling jako nowy Rambo? Tego chce Sylvester Stallone. I ma ku temu dobry powód.
To, że różni aktorzy wcielają się w tę samą filmową postać na przestrzeni lat, nikogo nie dziwi. Dzięki temu możemy zastanawiać się, kto był najlepszym agentem 007, a wielkie franczyzy jak Gwiezdne wojny miały szansę się rozrastać. Czasami zdarza się, że aktor żegnający się z rolą ma w głowie już swojego następcę. Tak jest w przypadku Sylvestra Stallone’a i Rambo.
77-letni gwiazdor jest zdecydowany co do tego, kto powinien przejąć po nim pałeczkę i wcielić się w postać, którą on sam portretował w pięciu filmach, poczynając od Pierwszej krwi z 1982 roku, a na Ostatniej krwi z 2019 kończąc. W tej roli Stallone widzi Ryana Goslinga. O tym, dlaczego wybrał aktora kojarzonego bardziej z miłymi gościami i amantami niż typowymi twardzielami, gwiazdor Rambo opowiedział w niedawnym odcinku The Tonight Show Starring Jimmy Fallon.
Powiem ci dlaczego. Spotkałem się z nim na kolacji. Oczywiście, jesteśmy swoimi przeciwieństwami, on jest przystojny, ja nie. Poważnie – wyobraź sobie mnie jako Kena, to by się w ogóle nie sprawdziło. A on mówi: „Od zawsze jestem zafascynowany Rambo. Chodziłem do szkoły przebrany za Rambo. Ludzie mnie przeganiali, a ja nie przestawałem. Spędzałem wakacje jako Rambo”.
Kontynuował, jak wiele łączy go z Rambo. Pomyślałem, że to interesujące. Jeśli będę miał przekazać pałeczkę, to jemu, ponieważ kocha tę postać. I nie sądzę, by to, że jest przystojny, było problemem.
Czy jednak Ryan Gosling będzie miał okazję, by wcielić się w swoją ukochaną postać? Trudno powiedzieć, co przyniesie przyszłość. Na tę chwilę jednak powstanie szóstego filmu o Rambo nie jest wysoce prawdopodobne, a to ze względu na nie najlepsze recenzje oraz wyniki finansowe Ostatniej krwi.
W tym samym wywiadzie gwiazdor wspominał też zmarłego 1 lutego Carla Weathersa, bez którego Rocky nie byłby tym samym filmem. Stallone opowiedział, że miał duży problem z obsadzeniem roli Creeda, ponieważ wymagała zarówno sprawności, jak i talentu. Okazało się, że Weathers miał to wszystko.
W dniu castingu aktor znany z Mandalorianina był ponoć w wyjątkowo złym humorze, co spodobało się Stallone’owi, ponieważ mieli grać przeciwników. Kiedy zaś Weathers ściągnął koszulkę i zaprezentował swoje mięśnie, Stallone pomyślał, że może mieć kłopoty, ponieważ sam wyglądał wtedy „jak Kubuś Puchatek”. Nie wahał się jednak ani chwili i zatrudnił tego kandydata do kreacji Creeda.