Studio GRIN zamknięte, Woolfe: The Red Hood Diaries na sprzedaż
Wim Wouters, założyciel GRIN Gamestudio, we wpisie na blogu ogłosił upadłość studia. W związku z tym osoby, które wsparły Woolfe: The Red Hood Diaries, nie otrzymają nagród za datki na rzecz gry, a sama marka została wystawiona na sprzedaż.
Pamiętacie Woolfe: The Red Hood Diaries? Grę ufundowaną poprzez serwis Kickstarter, wykorzystującą motyw dobrze znanej baśni, ale w steampunkowym wydaniu, której pierwszy rozdział ukazał się w marcu tego roku? Od dłuższego czasu od twórców – belgijskiego studia GriN Gamestudio (nie mylić z zamkniętym szwedzkim studiem GRIN) – nie było słychać żadnych wieści, co nie wróżyło dobrze. Niestety, potwierdziły się najgorsze przypuszczenia – na oficjalnym blogu gry założyciel GriN, Wim Wouters, ogłosił upadłość studia. Jego zespół został „rozmontowany”, a markę Woolfe wystawiono na sprzedaż:
”Już chyba brak kontaktu z naszej strony w ostatnich miesiącach mówił wiele. Nie było to spowodowane brakiem szacunku… lecz ze wstydu. To naprawdę przygnębiające czytać te wszystkie krytyczne komentarze prasy oraz graczy. Woolfe tworzyliśmy z nieznaną nam wcześniej pasją i to naprawdę okropne żyć z uczuciem, że zawiedliśmy was”.
Nie da się ukryć, że mimo wszystko Woolfe nie zostało przesadnie ciepło przyjęte, co łatwo stwierdzić po ocenach w serwisach Metacritic (średnia rzędu 58/100) oraz Steam (recenzje użytkowników oznaczone jako „Mieszane”). Według Woutersa przyczyną takiego stanu rzeczy była z jednej strony zbytnia ambicja zespołu (wprowadzanie zmian bez zwiększania budżetu), a z drugiej brak doświadczenia. Poza opisem historii zamkniętego studia i ostatniej jego gry we wpisie znalazła się informacja dotycząca nagród dla osób, które wspierały grę. Jak łatwo zgadnąć, Wim Wouters oznajmił, że choć wszystko jest gotowe do produkcji, to studio nie ma zasobów finansowych na wyprodukowanie nawet takich drobiazgów, jak naklejki, nie mówiąc o wydaniu ścieżki dźwiękowej czy opakowaniach DVD.