Tony Gilroy chciał, by w kluczowej scenie Andora padł wulgaryzm. „Disney nie pozwolił nam go użyć”
Jedna z najważniejszych scen finału Andora miała zakończyć się pierwszym wulgaryzmem w uniwersum Gwiezdnych wojen. Pomysł został zablokowany pomimo dużego zaangażowania Tony’ego Gilroya w tej sprawie.
W pierwszym sezonie serialu Andor podróż Cassiana kończy się w miejscu, w którym się zaczęła. Bohater powraca na Ferrix na pogrzeb swojej przybranej matki. Pod koniec procesji uruchamia się hologram Maarvy, a my słyszymy przemowę wzywającą do stawiania oporu Imperium. Cała wypowiedź kończy się słowami „Fight the empire”. Tony Gilroy miał jednak inne plany co do tej kwestii (via Variety).
Showrunner pragnął, żeby Andor był pierwszym serialem z uniwersum Gwiezdnych wojen, w którym znalazłby się wulgaryzm. Maarva z zaświatów miała namawiać do walki w bardziej sugestywny sposób za pomocą tak zwanej „f-bomby”. O sytuacji wspomniał reżyser finałowego epizodu, Benjamin Caron:
Ale Disney nie chciał nam pozwolić. Dlatego zmieniliśmy wypowiedź na „fight the empire”. Pamiętam, że w trakcie rozmowy telefonicznej z Tonym Gilroyem spytałem, czy na pewno ujdzie nam to na sucho.
Tony Gilroy tak bardzo chciał umieścić wulgaryzm w serialu, że nawet napisał specjalną notę. Wyjaśniał w niej władzom Disneya, dlaczego jego zdaniem będzie to dobry ruch ze względów ekonomicznych i w jaki sposób uważa wykorzystanie tego słowa za coś dobrego. Nic to jednak nie zmieniło i Maarva ostatecznie namawia do walki z Imperium bez korzystania ze słowa „f**k”.
Nie da się nie zauważyć, iż umieszczenie wulgaryzmu pasowałoby do Andora. To jest prawdopodobnie najbardziej przyziemna i w pewien sposób zwyczajna produkcja ze świata Gwiezdnych wojen. W serialu każdy ruch był dozwolony i obie strony chętnie z tego korzystały. Andor wprowadza wiele szarości do uniwersum, a wulgaryzm, nawet jeden, podkreśliłby atmosferę serialu.