Sprzedaż kluczy poza Steam zaniża prowizję Valve
Myśląc o sprzedaży gier na Steamie, deweloperzy i wydawcy muszą liczyć się z 30-procentową marżą pobieraną przez Valve. Jak się okazuje, w rzeczywistości na konto firmy Gabe’a Newella trafia średnio około 20 procent ceny sprzedanej pozycji.
Od momentu, kiedy firma Epic Games weszła do gry ze swoim własnym sklepem, na dobre rozgorzała dyskusja na temat prowizji pobieranych przez właścicieli poszczególnych platform. W branży gier wideo pokutuje stwierdzenie, że firma Valve zarabia na każdej grze sprzedanej na Steamie trzydzieści procent jej ceny (dla przypomnienia – w przypadku Epic Games Store jest to dwanaście procent; inna sprawa, że od grudnia 2018 roku również polityka sklepu Gabe’a Newella uległa zmianie, choć na lepsze warunki mogą liczyć tylko autorzy i wydawcy największych hitów). Z analizy przeprowadzonej przez Nappaela, czyli jednego z użytkowników forum ResetEra, wynika jednak, że sprawy mają się nieco inaczej, a na konto firmy Gabe’a Newella trafia średnio około dwudziestu procent ceny sprzedanej pozycji.
Jak można wyczytać na łamach serwisu Ars Technica, powodem takiego stanu rzeczy jest sprzedaż steamowych kluczy przez inne sklepy, na czym Valve Software nie zarabia ani grosza. O ile jednak firma nie dzieli się dokładnymi danymi na temat tego, jaka część sprzedanych na niej gier pochodzi z zewnętrznej sprzedaży, o tyle takich informacji dostarcza nam system recenzji. Oddziela on bowiem opinie graczy, którzy zakupili dany tytuł bezpośrednio na Steamie od napisanych przez tych, którzy zdobyli klucz gdzie indziej.
Po sprawdzeniu pod tym kątem siedemdziesięciu tytułów cieszących się na Steamie największą popularnością (pomijając gry dystrybuowane w modelu free-to-play), wyżej wspomniany Nappael zauważa, że średnio dwadzieścia osiem procent sprzedanych egzemplarzy pochodzi z zewnętrznych źródeł, a siedemdziesiąt dwa procent – ze sprzedaży bezpośredniej. Oczywiście owe proporcje różnią się w zależności od tytułu, a możecie się o tym przekonać, rzucając okiem na pełną listę przeanalizowanych gier oraz liczby widniejące obok każdej z nich.
Pamiętając, że deweloperzy mogą niemal bez ograniczeń generować klucze do swoich gier, warto zauważyć, iż takie produkcje korzystają z całego zaplecza technologicznego Steama – gracze pobierają je z jego serwerów, zdobywają osiągnięcia czy choćby robią użytek z Warsztatu (Steam Workshop), co także wiąże się z kosztami dla Valve. Na tym tle obecna oferta firmy Epic Games nie wydaje się szczególnie imponująca, choć sklep ma się znacznie rozwinąć w przyszłości, obrastając w nowe funkcje.