autor: Grzegorz Bobrek
Sprzedaż gier - jakość to sprawa poboczna, liczy się marketing
Amerykańska agencja EEDAR opublikowała wyniki swoich najnowszych badań, z których wynika, że na sprzedaż gier znacznie większy wpływ od ocen recenzentów w mediach ma przemyślany marketing. Przedstawiciel firmy Jesse Divnich w trakcie konferencji w Montrealu ujął to w słowach: „Możesz stworzyć najlepszą grę i nie będzie to miało znaczenia.”
Amerykańska agencja EEDAR opublikowała wyniki swoich najnowszych badań, z których wynika, że na sprzedaż gier znacznie większy wpływ od ocen recenzentów w mediach ma przemyślany marketing. Przedstawiciel firmy Jesse Divnich w trakcie konferencji w Montrealu ujął to w słowach: „ Możesz stworzyć najlepszą grę i nie będzie to miało znaczenia.”
W dalszej części wystąpienia Divnich argumentował, że dobrze przygotowany, wsparty pokaźnymi funduszami marketing jest nawet trzy razy bardziej efektywny niż pozytywne opinie dziennikarzy. Przedstawiciel EEDAR twierdził wręcz, że łączenie wysokiej sprzedaży tytułu z wysoką średnią oceną recenzentów jest jedynie głęboko zakorzenionym mitem. Serie, takie jak GTA i Call of Duty rozchodzą się w dużej ilości egzemplarzy przede wszystkim dzięki kampaniom reklamowym prowadzonym na ogromną skalę.
Niezależnie od platformy, zjawisko to jest powszechne. Jednak największy rozdźwięk pomiędzy jakością gier a wysoką sprzedażą występuje na Nintendo DS. Divnich stwierdził, że w wypadku tej przenośnej konsolki najbardziej rozsądnym posunięciem, aby osiągnąć zysk, jest cięcie kosztów produkcji na rzecz środków przeznaczonych na marketing.
W wypadku największych tytułów na stacjonarne konsole zależność ilości sprzedanych egzemplarzy od kapitału włożonego w reklamę jest wyraźnie widoczna. Budżet marketingu gry Bioshock wyniósł 5,5 miliona dolarów zapewnił dwa razy większą sprzedaż w porównaniu do Dead Space, na którego reklamę poświęcono „zaledwie” 2 miliony.
Należy jednak podkreślić, że kampanie marketingowe, aby odniosły sukces, muszą być zręcznie przygotowane i skierowane do odpowiedniego odbiorcy. Wydanie ogromnych pieniędzy na kompletnie nietrafioną reklamę nie ma żadnego sensu. Za przykład takiego potknięcia Divnich podaje Sony i co najmniej dziwny spot z demonicznym dzieckiem w roli głównej. Nie pozostawia przy tym suchej nitki na japońskiej firmie. Sony ufne we własne siły po sukcesie PlayStation 2 miało sądzić, że nieważne w jaki sposób podejdzie do marketingu nowej konsoli, ta sprzeda się praktycznie „z rozpędu”.
W nieudanej kampanii towarzyszącej premierze PlayStation 3 Divnich widzi główną przyczynę niskiej sprzedaży konsoli. Dopiero całkowicie nowa strategia miała umożliwić nagły wzrost popularności odchudzonej wersji tej platformy.
Przedstawiciel EEDAR wystąpienie zakończył dość optymistycznym akcentem, podkreślając, że to sami twórcy najlepiej znają docelową publikę dla swoich gier. Stąd zachęca do większego udziału deweloperów w planowaniu działań marketingowych mających reklamować ich produkty.