autor: Mariusz Klamra
Sprzedawać Xboxa każdy może - trochę lepiej lub trochę gorzej...
No i stało się – fatalne wyniki sprzedaży Xboxa w Japonii, o których pisaliśmy już kilkakrotnie, spowodowały w końcu rezygnację szefa tamtejszego oddziału konsol Microsoftu z zajmowanego stanowiska. Pan Hirohisa Ohura przejdzie do centrali Microsoftu w USA, zaś już rozpoczęły się „łowy” na jego następcę.
No i stało się – fatalne wyniki sprzedaży Xboxa w Japonii, o których pisaliśmy już kilkakrotnie, spowodowały w końcu rezygnację szefa tamtejszego oddziału konsol Microsoftu z zajmowanego stanowiska. Pan Hirohisa Ohura przejdzie do centrali Microsoftu w USA, zaś już rozpoczęły się „łowy” na jego następcę.
Polowanie to chyba dobre określenie, gdyż wielu analityków podkreśla, że podstawowym mankamentem Xboxa jest brak gier które przyciągnęłyby uwagę japońskich graczy. W tej sytuacji wielu managerów zapewne odmówi przyjęcia tej prestiżowej posady z powodu obaw, iż będzie to typowa „samobójcza misja”. Przypomnijmy, że do końca września Microsoftowi udało się w Japonii sprzedać niecałe 280 tys. Xboxów, co w porównaniu z konkurentami jest kroplą w morzu (GameCube 1,6 mln sztuk, PS2 ponad 10 mln sztuk). Wystarczy zresztą porównać te wyniki do Europy, gdzie Xbox ma się zdecydowanie lepiej – na przykład w Wielkiej Brytanii prześcignął w zeszłym tygodniu minimalnie GameCube (jedna i druga konsola sprzedana w ilości prawie 300 tys. sztuk), choć do PS2 jeszcze mu daleko (ponad 3,5 mln sztuk).
A w Polsce? Na szczęście szef polskiego oddziału Microsoft nie ma się czym przejmować – w końcu dopóki nie zacznie sprzedawać Xboxa, nikt mu nie zarzuci że sprzedaje go zbyt mało ;-).