Sporu tinyBuild Games z G2A ciąg dalszy
Nadal trwa spór pomiędzy tinyBuild Games a G2A. W odpowiedzi na prośbę właścicieli platformy o udostępnienie listy nielegalnych kluczy w przeciągu 3 dni, zespół Aleksa Nichiporchika zażądał, by w tym samym czasie G2A wymyśliło sposób, dzięki któremu współpraca pomiędzy portalem a deweloperami zacznie przynosić korzyści obu stronom.
Afery z tinyBuild Games (Punch Club, SpeedRunners) oraz G2A w rolach głównych ciąg dalszy. Po tym, jak szef studia Alex Nichiporchik, oskarżył tę platformę o „współtworzenie rynku napędzanego oszustwem”, na odpowiedź właścicieli serwisu nie musieliśmy długo czekać. Wczoraj przedstawiciele G2A stwierdzili, że w przeszłości próbowali nawiązać współpracę z tinyBuild Games w sprawie nielegalnie sprzedanych egzemplarzy ich gier, jednak zespół nie był skłonny do zaprezentowania listy „lewych” kluczy. W związku z tym właściciele platformy zaproponowali, by studio wydało im wspomnianą listę w przeciągu najbliższych trzech dni. Obie firmy miałyby się wówczas wspólnie zająć sprawą. Jak się jednak okazuje, tinyBuild Games niekoniecznie takie rozwiązanie się podoba – na oficjalnym Twitterze studia zamieszczono odpowiedź na wyjaśnienia G2A. Zespół Nichiporchika najwidoczniej nadal nie ma zamiaru udostępnić listy nielegalnych kluczy, w zamian za to dając platformie trzy dni na znalezienie sposobu, który pozwoliłby wydawcom oraz deweloperom na czerpanie korzyści z jej usług.
W odpowiedzi na wczorajsze wyjaśnienia G2A tinyBuild Games przyjęło więc bardzo ostrą retorykę – nie wygląda bowiem na to, że właściciele tej platformy rzeczywiście odniosą się do żądań niewielkiego studia. Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę niezbyt przyjazną odpowiedź deweloperów, raczej nie zanosi się na to, by w najbliższym czasie spór został rozwiązany w sposób satysfakcjonujący dla obu stron. Miejmy tylko nadzieję, że cała afera nie przerodzi się teraz w zwyczajną pyskówkę między dwiema firmami – bo biorąc pod uwagę oskarżenia innych zespołów (m.in. Devolver Digital czy Riot Games) na temat G2A, sprawa rzeczywiście wymaga poważnej dyskusji.
Przypomnijmy: parę dni temu Alex Nichiporchik, szef studia tinyBuild Games, oskarżył platformę G2A o to, że można na niej kupić klucze do cyfrowych wersji gier w zdecydowanie zaniżonej cenie i z nielegalnych źródeł (przede wszystkim kradzionych kart kredytowych). Jego firma miała przez to stracić ponad 200 tysięcy dolarów na sprzedaży trzech swoich tytułów. Ponadto Nichiporchik stwierdził, że G2A wykluczało współpracę z tinyBuild Games w sprawie rozwiązania tego problemu do momentu, w którym studio zgodziłoby się na dystrybucję kluczy bezpośrednio na tę platformę. Właściciele serwisu zaprzeczyli tym oskarżeniom i zaproponowali, by w przeciągu trzech dni deweloperzy udostępnili im listę nielegalnych kluczy w celu zbadania całej sytuacji.