autor: Konrad Serafiński
Sony o nudnościach w VR - przyzwyczaisz się, to miną
Shuhei Yoshida z Sony Interactive Entertainment uważa, że gracze powoli zaczynają przezwyciężać dolegliwości związane z zabawą w wirtualnej rzeczywistości. Zdaniem CEO WWS, lekiem na „chorobę lokomocyjną" jest adaptacja.
Dwa dni temu Shuhei Yoshida, prezes Worldwide Studios (Sony Interactive Enterteinment), udzielił ciekawego wywiadu japońskiemu magazynowi Famitsu. Rozmowę przetłumaczył (z pomocą Google Translatora) serwis UploadVR. Szef WWS wypowiedział się na temat pewnego rodzaju choroby lokomocyjnej, której mogą doświadczać użytkownicy gogli wirtualnej rzeczywistości. Daje się ona szczególnie we znaki, gdy produkcja VR symuluje chodzenie lub przejmuje kontrolę nad kamerą. Niestety, Shuhei Yoshida nie podzielił się z odbiorcami żadnym sposobem na uchronienie graczy przed tą dolegliwością. Zamiast tego stwierdził, że wierzy, iż użytkownicy zdążyli się już przyzwyczaić do wirtualnej rzeczywistości.
Wygląda więc na to, że Sony (oraz prawdopodobnie inni producenci sprzętu) nie mają pomysłu na ułatwienie graczom pierwszych chwil z wirtualną rzeczywistością. Jedynym panaceum jest po prostu przyzwyczajenie się. Szef WWS na poparcie swojej tezy użył przykładów w postaci Borderlands 2 VR oraz The Elder Scrolls V: Skyrim VR. Obie produkcje oferują dosyć wygodne opcje teleportu, ale również płynne poruszanie się:
Ludzki umysł przyzwyczaja się do tego stopniowo. Kiedy już się przyzwyczai, istnieje mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia problemów sensorycznych.
Możliwe, że niebawem doczekamy się gier, które nie będą posiadały tego problemu. Może pierwszą z nich będzie Iron Man VR - produkcja studia Camouflaj, cechująca się unikalnym sterowaniem. Podobno poruszanie się w grze jest bardzo naturalne i nie powoduje u gracza uczucia dyskomfortu. A Wy co myślicie na ten temat? Czy postawa szefa WWS do Was przemawia i również sądzicie, że to kwestia przyzwyczajenia?