Sonic Origins zapowiedziane, jeden obrazek rozwścieczył graczy
Remastery klasycznych odsłon serii Sonic od twórców ciepło przyjętej gry Sonic Mania wydaje się przepisem na sukces. Gdyby tylko nie kwestia ceny i dyskusyjnych DLC….
Kinowy powrót Sonica (zresztą całkiem udany) to nie wszystko, na co mogą liczyć fani naddźwiękowego jeża w tym roku. 23 czerwca firma SEGA udostępni Sonic Origins – odświeżony zestaw czterech pierwszych odsłon cyklu. Pakiet trafi na komputery osobiste oraz konsole PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One, Xbox Series X/S i Nintendo Switch. Zwiastun kolekcji możecie obejrzeć poniżej.
Sonic Mania
Styl graficzny kolekcji może kojarzyć się z wydanym prawie pięć lat temu Sonic Mania. I słusznie, bo Sonic Origins powstaje na silniku tamtej gry [RSDK(v5U)], a nad produkcją czuwają jej twórcy z zespołu Headcannon oraz Christian „Taxman” Whitehead. Cieszy to fanów, którzy przecież ciepło wspominają Sonic Manię (głównie jako „tę dobrą”, nową grę z Sonikiem).
- W skład Sonic Origins wejdą cztery zremasterowane tytuły: Sonic The Hedgehog, Sonic The Hedgehog 2, Sonic 3 & Knuckles oraz Sonic CD.
- Wszystkie zaoferują uwspółcześnioną dwuwymiarową grafikę w wysokiej rozdzielczości oraz możliwość zabawy w dwóch trybach (plus jednym bonusowym): klasycznym i jubileuszowym. Ten drugi nieco zmniejszy poziom wyzwania, praktycznie eliminując napis „game over” z gry, oraz zaoferuje bardziej współczesną oprawę wizualną.
- Poza tym twórcy przygotują nieco nowej zawartości, wliczając w to misje, etapy i Muzeum. Możemy też liczyć na swego rodzaju kampanię fabularną, która połączy wszystkie cztery tytuły i doda przerywniki filmowe.
Zamieszanie z DLC
Gdyby na tym skończyć, entuzjazm fanów prawdopodobnie rozsadziłby serwisy społecznościowe i zaraził resztę Internetu. Niestety gracze znaleźli powód do narzekania, i to wcale nie wydumany. Wystarczył rzut oka na oficjalną stronę Sonic Origins i informacje na temat DLC.
Sama obecność rozszerzeń do pobrania raczej nikogo nie zaskoczyła, zresztą nie ma w tym nic złego. Nawet ukochana przez fanów Sonic Mania otrzymała takie rozszerzenia i bynajmniej nikt nie miał tego twórcom za złe (wręcz przeciwnie). Jednak w tym przypadku sprawa rozbija się o dwie kwestie.
Cena za wysoka nawet dla Sonic Maniaka?
Po pierwsze – cena. Sonic Origins wyceniono na Steamie na 179,99 złotego w podstawowej wersji. Jeśli odejmiemy od tego cenę Sonic CD (17,99 zł), daje to 152 złote za trzy remastery gier z lat 90.
Fakt, Sonic Mania kosztowała na premierę około 70-80 złotych. Jednakże objętościowo jest to znacznie większa produkcja od dowolnej części oryginalnej trylogii. Dla porównania: ukończenie Sonic 3 & Knuckles na 100% zajmuje około 7,5 godziny, a Sonic Manii – 19,5 godziny (via HowLongToBeat.com).
Pudełkowa edycja Plus jest znacznie droższa, ale jej cena nadal nie przekracza 100 złotych. W zamian czas zabawy przedłuża się do ponad 30 godzin, jeśli zależy nam na całkowitym ukończeniu gry. To nadal znacznie dłużej, niż potrzeba na przejście oryginalnej trylogii.
Sonic DLC: zawartość i… animacje
Oczywiście można wskazać, że Sonic Origins to nie tylko cztery remastery, lecz także misje i masa innej zawartości. Argument byłby zasadny, gdyby nie druga irytująca fanów kwestia. Za DLC do Sonic Origins prawdopodobnie schowano nieco zbyt wiele elementów, których powinny się znaleźć w podstawowej wersji gry.
- Start Dash Pack jest dostępny bezpłatnie w ramach zamówienia przedpremierowego i oferuje: 100 monet (zastępujących życia w trybie jubileuszowym oraz służących jako waluta do odblokowywania zawartości), tryb lustra oraz unikalne tło inspirowane grami na konsole SEGA Mega Drive.
- Premium Fun Pack to kolejne dziesięć motywów tła i możliwość rozejrzenia się po wyspach z głównego menu gry. Poza tym to DLC daje dostęp do jedenastu trudniejszych misji oraz… animacji postaci w menu głównym i na „wyspach dźwiękowych”. Ten ostatni punkt jest nieco niejasny, ale może po prostu oznaczać sekcję do odsłuchiwania utworów muzycznych.
- Skoro o tym mowa, Classic Music Pack doda 73 utwory z trzech klasycznych gier z uniwersum Sonica: Chaotix, Sonic Spinball oraz Sonic 3D Blast.
Sonic Origins i reakcje fanów
Nie znamy ceny żadnego z tych dodatków. Jednak rzut oka na Steama zdradza, że różnica w cenie nie jest ogromna: „tylko” 20 złotych. Co więcej, pierwsze z tych DLC jest dostępne za darmo – przynajmniej na razie. Inna sprawa, że żądanie 199,99 zł za tego typu zestaw wydaje się sporą przesadą.
Więcej na temat Sonica:
- Sonic 2 z pozytywnymi pierwszymi opiniami
- Lego i Sonic łączą siły – ikoniczna plansza z gry wkrótce do zbudowania
Tak czy owak, o ile samą zapowiedź fani przyjęli z entuzjazmem, o tyle informacje o DLC nieco ostudziły zapał internautów. Niektórzy, jak to zwykle bywa, odreagowują memami, na przykład w temacie „zaawansowanej” matematyki firmy SEGA przy ustalaniu ceny Sonic Origins. To właśnie za tę „wycenę” gracze krytykują SEGĘ, choć konieczność dopłacania za dość kuriozalne „dodatki” stanowczo nie poprawiła odbioru zapowiedzi.
- Irytację potęgują liczne niejasności w opisie tych płatnych dodatków, na przykład odnośnie do trybu lustra. Czy jest on dostępny tylko w ramach Start Dash Packa, czy też ów DLC jedynie odblokuje go od razu (co wydaje się nieco naciąganą interpretacją)?
- Na dodatek karta Sonic Origins zdradza, że pecetowe wydanie gry skorzysta z zabezpieczenia antypirackiego Denuvo.
Niemniej nawet teraz część fanów po prostu cieszy się z klasycznego Sonica w nowych szatach (zwłaszcza z trzeciej odsłony w wersji z Knucklesem na konsolach). W połączeniu z sukcesami kinowymi pozwala to bowiem wierzyć, że maskotka firmy SEGA powraca do formy, której marce wyraźnie brakowało w ostatnich dwóch dekadach (jeśli nie dłużej).
Przypomnijmy, że powstaje zupełnie nowa gra z serii, która może być tym dla Sonica, czym było Odyssey dla Mario i (w mniejszym stopniu) The Forgoten Land dla Kirby’ego. Gdybyśmy jeszcze otrzymali jakieś wieści na temat tej produkcji…