Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 11 listopada 2015, 12:20

autor: Piotr Doroń

Slingshot Racing, czyli steampunkowe wyścigi z napędem innym niż wszystkie (najlepsze mobilne ścigałki #3)

Przed Wami kolejne wydanie naszego przeglądu poświęconego najlepszym mobilnym grom wyścigowym. Omawiamy w nim jedyną w swoim rodzaju, steampunkową ścigałkę Slingshot Racing.

Witajcie w kolejnym wydaniu przeglądu poświęconego najlepszym mobilnym grom wyścigowym. W cyklu tym przybliżam, a w niektórych przypadkach także przypominam, najciekawsze ścigałki dostępne na smartfonach i tabletach. Cykl rozpoczęliśmy od tekstu poświęconego Real Racing 3, a w zeszłym tygodniu pojechaliśmy po bandzie z Asphalt 8: Airborne. Dzisiaj odbiegamy nieco od tematyki klasycznych gier wyścigowych na rzecz tytułu zdecydowanie bardziej oryginalnego. Zapraszam do lektury tekstu o niecodziennej, steampunkowej ścigałce Slingshot Racing.

Slingshot Racing jest debiutancką produkcją amerykańskiego studia Snowbolt Interactive (drugie dzieło zespołu – arcade’owa gra akcji Xenolith, ostatecznie nie ujrzało światła dziennego). Tytuł został wydany przez firmę Crescent Moon Games na smartfonach i tabletach z systemami iOS i Android. Na pierwszej platformie ukazał się w maju 2012 roku, a na urządzeniach z mobilnych OS-em firmy Google w lutym 2013 roku. Koszt jego zakupu zamyka się w kwocie kilku złotych, aczkolwiek nie brakuje w nim opcjonalnych mikropłatności.

Podstawową siłą gry jest jej unikatowość. Zacznijmy od tego, że zmagania toczą się w mroźnym, steampunkowym uniwersum, co przydaje produkcji niesamowitego klimatu. Jakby tego było mało, w rywalizacji na stosunkowo niewielkich, ale bajerancko zaprojektowanych torach biorą udział pojazdy... pozbawione własnego napędu. Specyficzne wehikuły nie posiadają też kół, które na trasach pokrytych śniegiem, a nierzadko skutych lodem, nie sprawdzałyby się zbyt dobrze. W ich miejsce zainstalowano płozy.

Pojazdy w ruch wprowadza się w bardzo nietypowy sposób – służy do tego linka z hakiem, którą kierowcy wyrzucają w kierunku umieszczonych na zakrętach, obracających się słupów. W efekcie zmagania wymagają od gracza nie tylko znakomitego refleksu i zręczności, ale też odpowiedniego pomyślunku. Wyprzedzanie i unikanie kraks wiąże się z koniecznością wyrzucania linki w odpowiednim momencie. Gracz musi zatem nieustannie analizować sytuację na torze i dokonywać jak najbardziej słusznych wyborów.

W parze z unikatowością rozgrywki idzie obszerna zawartość. Podstawowym trybem zabawy jest tu kampania, składająca się z dwudziestu turniejów, które podzielono łącznie na około 80 wyzwań. Te ostatnie przyjmują rozmaitą formę – od klasycznego wyścigu z udziałem trzech konkurentów, przez czasówkę, po zbieranie kół zębatych na czas. Jak już wspomniałem, walka odbywa się na świetnie zaprojektowanych, choć niewielkich torach, zarówno w dzień, jak i nocy, oferując diametralnie inne doznania wizualne. Trójwymiarowa grafika, idąca w parze z zaawansowanym silnikiem fizyki, to spory atut Slingshot Racing.

Obrazu całości dopełnia opcja wieloosobowa, przeznaczona dla maksymalnie czterech graczy. Najciekawsze jest w niej to, że rywalizacja toczy się przy jednym urządzeniu. Przyjemność z zabawy można czerpać nawet na smartfonie wyposażonym w stosunkowo niewielki ekran. Wszystko dzięki maksymalnie uproszczonemu systemowi sterowania. Gracz kontroluje pojazd, a raczej wyrzucaną z niego linkę z hakiem za pomocą jednego przycisku. I to tyle – więcej do czerpania pełni radości z zabawy tu nie trzeba.

Jedynym problemem trawiącym Slingshot Racing wydaje się ograniczona kompatybilność z androidowymi smartfonami i tabletami (tytuł nie działa np. na Galaxy Note 4). Wynika to z faktu, że ostatnia aktualizacja gry miała miejsce półtora roku temu. Na szczęście nie jest to zjawisko zbyt powszechne.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej