autor: Michał Kułakowski
Secret Service kupowało informacje o użytkownikach smartfonów
Serwis Vice donosi, że amerykańska agencja Secret Service omijała przepisy prawa, wymagające od niej uzyskania sądowego nakazu pozwalającego na śledzenie obywateli. Robiła to, kupując przy pomocy pośredników dane lokalizacyjne od producentów aplikacji mobilnych. Proceder ten trwał przez wiele lat.
W jednym z najnowszych artykułów serwis Vice opisał niepokojący, acz mało zaskakujący proceder amerykańskich służb specjalnych. Agencja Secret Service omijała obowiązujące ją ramy prawne, wymagające posiadania oficjalnego sądowego nakazu umożliwiającego rozpoczęcie śledzenia konkretnej osoby lub grupy osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Agenci kupowali dane lokalizacyjne telefonów od prywatnej firmy Babel Street, teoretycznie zbierającej je z myślą o reklamodawcach i specjalistach od badań rynkowych.
Do pozyskiwania informacji o użytkownikach smartfonów Babel Street wykorzystuje swoje autorskie oprogramowanie o nazwie Locate X. Zbiera ono anonimowo koordynaty określające aktualną lokalizację telefonu, korzystając z zainstalowanych na nim gier i różnego typu aplikacji łączących się z siecią. Chociaż urządzenia nie dzielą się identyfikatorami użytkownika, dysponujące ogromnymi zasobami służby specjalne z łatwością mogą wykorzystać kupione dane do znalezienia i śledzenia wybranych obywateli, a także do profilowania większych grup, np. protestujących.
Vice dotarł również do dokumentów i rządowych kontraktów z Babel Street, które są warte wiele milionów dolarów. Najstarsze umowy zostały podpisane jeszcze w 2017 roku. Co ciekawe, głównym kontaktem służb z firmą jest jej były pracownik, co dodatkowo może wzbudzać podejrzenia np. na podłożu korupcyjnym. Z usług Babel Street korzystała także między innymi Amerykańska Agencja Imigracyjno-celna (ICE) i Urząd Podatkowy (IRS).
Plany Secret Service mają jednak sięgać znacznie dalej. Służby cały czas poszukują metod pozwalających im znaczniej skuteczniej monitorować sieci społecznościowe, a także popularne komunikatory internetowe. Ich wzrok w naturalny sposób pada więc na firmy zajmujące się marketingiem oraz profilowaniem konsumentów, które nieustannie opracowują dyskretne i wysoce skuteczne rozwiązania technologiczne w tej dziedzinie.
Rzecznik Babel Street nie odpowiedział na pytania Vice dotyczące sprzedaży informacji agencjom rządowym. Co więcej, firma kompletnie zignorowała także jednego z amerykańskich senatorów, który zainteresował się i zaniepokoił sprawą. Wygląda na to, że pragnąca pozostać w cieniu spółka czuje się na tyle bezpieczna, iż może pozwolić sobie na kompletne ignorowanie mediów oraz polityków.