Jeden z reżyserów Tajnej inwazji opuścił projekt przed rozpoczęciem zdjęć. Wiemy, dlaczego
Początkowo planowano, że Tajna inwazja będzie miała dwóch reżyserów. Ostatecznie jeden z nich odszedł, a Ali Selim został sam. Filmowiec wyjaśnił, dlaczego doszło do tej sytuacji, ale jego słowa pozostawiają pewne wątpliwości.
Na początku sierpnia gościem podcastu The Playlist był showrunner Tajnej inwazji – Ali Selim. Podczas rozmowy mężczyzna zdradził, że pierwotnie epizody pierwszy, drugi i trzeci miał stworzyć Thomas Bezucha, a pod opieką Selima znajdowały się tylko odcinki czwarty, piąty oraz szósty. Zanim jednak kręcenie serialu się rozpoczęło, Bezucha porzucił projekt, co dało Aliemu Selimowi wolną rękę.
Powodem odejścia jednego z reżyserów miały być problemy z harmonogramem, ponieważ kręcenie Tajnej inwazji było kilkukrotnie przesuwane. Z tego powodu Bezucha miał coraz mniej czasu i musiał zrezygnować:
Obaj przez pewien czas się przygotowywaliśmy, ale potem pojawiły się dla niego jakieś problemy z harmonogramem, ponieważ nasz serial był opóźniany kilka razy. I w końcu odszedł, wydaje się, że na plan Fargo, najnowszego sezonu. Odszedł dla tej produkcji.
Te słowa nie wyjaśniają jednak wszystkiego, ponieważ zdjęcia do Tajnej inwazji rozpoczęły się we wrześniu 2021 roku. Natomiast informacja, że Fargo w ogóle otrzyma następną serię, pojawiła się dopiero w lutym 2022 roku. Możemy się więc zastanawiać, czy rzeczywiście to kwestia harmonogramu i Fargo stanowiła problem (vide The Direct).
Sytuacja na pewno okazała się korzystna dla Selima, który dzięki temu miał wszystkie epizody Tajnej inwazji pod swoją kontrolą. Taki obrót sprawy miał być lepszy dla Marvela oraz twórcy, o czym mówił Samuel L. Jackson. Aktor stwierdził, że dzięki temu cała historia jest znacznie spójniejsza, niż gdyby zajmowały się nią dwie różne osoby.
Na Disney+ są już teraz dostępne wszystkie epizody Tajnej inwazji.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!