Sea of Thieves to ogromny sukces Microsoftu; 10 mln graczy

Sea of Thieves zgromadziło ponad 10 milionów graczy. Twórcy pochwalili się wynikiem przy okazji zapowiedzi styczniowej aktualizacji do gry. Co więcej, Microsoft twierdzi, że tytuł jest ich najbardziej udanym nowym IP tej generacji.

10 milionów graczy w Sea of Thieves. Liczba robi wrażenie.

Trzeba przyznać, że twórcy Sea of Thieves, czyli studio Rare, mają co świętować. Przypomnijmy, że produkcja ukazała się 20 marca 2018 roku na Xboksie One oraz PC. Jej zadaniem było przyciągnąć do konsoli od Microsoftu jak największą liczbę użytkowników. I mimo mieszanych recenzji i problemów technicznych udało jej się to osiągnąć. Twórcy pochwalili się, że w Sea of Thieves zagrało już ponad 10 milionów osób.

Mimo że nie jest to jednoznaczne ze sprzedażą 10 milionów kopii (gra jest dostępna chociażby w usłudze Xbox Game Pass, i to od dnia premiery), to liczba jest imponująca. Microsoft twierdzi, że umacnia to status gry jako najbardziej udanej nowej marki z tej generacji Xboksa. Warto podkreślić, że wiadomość pojawiła się tuż przed styczniową aktualizacją, która trafi do gry już za kilka dni (więcej o niej w filmie poniżej). Dodatkowo gracze mogą liczyć na dwa unikalne prezenty. Jeśli zalogujecie się do gry między 15 a 22 stycznia, będziecie mogli odebrać limitowany żagiel oraz specjalną emotkę.

Microsoft gromadził społeczność wokół Sea of Thieves sukcesywnie. W lipcu 2018 roku firma ogłosiła, że produkcja ma 5 mln graczy. W czerwcu następnego roku było ich już ponad 8 mln. Producent gry, Joe Neate, przyznaje, że liczby przekroczyły najśmielsze oczekiwania firmy. Jako główną przyczynę takiej popularności tytułu podaje ogromne zainteresowanie streamerów i twórców treści, którzy skutecznie przyciągnęli graczy (a nie, jak można byłoby pomyśleć, Game Pass).

Przypomnijmy, że jakiś czas temu w Sea of Thieves pojawił się sklep z mikrotransakcjami, w którym można kupić zwierzaki, emotki czy przedmioty kosmetyczne. Ma to szanse jeszcze bardziej przyciągnąć graczy przed ekrany, bo choć wszyscy szczerze nienawidzimy mikropłatności, to jednak liczby mówią same za siebie.