Satoru Iwata o zyskach i stratach ze sprzedaży konsol
Nie od dziś wiadomo, że sprzedaż konsol to bardzo trudna działka. Większość producentów traci bardzo duże pieniądze w momencie premiery swoich nowych urządzeń (Sony, Microsoft), a niektórzy jeszcze więcej (vide: Sega, której hardware’ową część pogrzebał Dreamcast). Jest jednak pewien rodzynek, który na konsolach zarabia, a jak traci to bardzo, bardzo mało. Nintendo.
Nie od dziś wiadomo, że sprzedaż konsol to bardzo trudna działka. Większość producentów traci bardzo duże pieniądze w momencie premiery swoich nowych urządzeń (Sony, Microsoft), a niektórzy jeszcze więcej (vide: Sega, której hardware’ową część pogrzebał Dreamcast). Jest jednak pewien rodzynek, który na konsolach zarabia, a jak traci to bardzo, bardzo mało. Nintendo.
Podobnie ma być w przypadku najnowszej stacjonarnej konsoli tejże firmy, czyli Wii. Tego typu zapewnienie przedstawił wszystkim zgromadzonym podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Tokio prezes Nintendo, Satoru Iwata.
Nie możemu nikomu obiecać, że nie ucieknie nam nawet jeden jen, ale kolosalnych strat z pewnością nie oczekujemy – stwierdził Iwata, mając na myśli premierę Nintendo Wii. Dodał również, że bardzo dziwnym jest wymysł, według którego produkcja konsol zawsze prowadzi do ogromnych początkowych strat pieniężnych. Pracujemy nad tym, by Wii przynosiło zyski już w pierwszych roku przebywania na rynku.
Musicie przyznać, że brzmi to bardzo optymistycznie, zważywszy na to, że cena Wii nie przekroczy $250. Trzeba jednak wziąć pod uwagę również to, że do produkcji Wii użytych zostanie wiele stosunkowo słabych (mając na uwadze możliwości Xboxa 360 i PS3), a więc tanich komponentów. Spekuluje się również, że spory przychód może zostać osiągnięty ze sprzedaży dodatkowych urządzeń, które nie znajdą się w podstawowym zestawie Wii.