Reżyserzy Avengers: Koniec gry nie wierzą w „zmęczenie superbohaterami". Przyczyn problemów Marvela upatrują w zmianie pokoleniowej i „zbiorowym ADHD”
Joe i Anthony Russo to reżyserzy bardzo dobrze przyjętego filmu Avengers: Koniec gry, którzy nie wiążą obecnych problemów produkcji komiksowych ze zmęczeniem superbohaterami. Co sądzą o sytuacji Marvela?
Jeszcze kilka lat temu Marvel dostarczał widzom emocjonującej rozrywki. Od pewnego czasu odbiorcy i krytycy narzekają na jakość, generyczne fabuły oraz niedopracowanie nowych produkcji. Ostatnie tytuły takie jak Ant-Man i Osa: Kwantomania, The Marvels czy She-Hulk dowodzą tego, że w studiu nie dzieje się najlepiej. W kontekście problemów MCU mówi się o „zmęczeniu superbohaterami”, co przyznał także James Gunn.
Nieco inaczej na sytuację Marvela i filmów komiksowych zapatrują się reżyserzy świetnie przyjętego Avengers: Koniec gry, Joe i Anthony Russo. Filmowcy nie wierzą w zmęczenie superbohaterami, o czym opowiedzieli w nowym wywiadzie dla TotalFilm.
Myślę, że to ogólne zmęczenie. Temat zmęczenia superbohaterami był obecny na długo zanim zaczęliśmy robić nasze filmy. To rodzaj odwiecznego narzekania. […] Ludzie narzekali na westerny w ten sam sposób, ale te filmy trwają i trwają dalej od dekad – wyjawił Anthony Russo.
W czym więc twórcy upatrują przyczyn obecnej sytuacji Marvela i kina superhero? Jak się okazuje, filmowcy uważają, że to zmiana pokoleniowa i to, jak młode pokolenie korzysta z mediów, jest w tej kwestii kluczowe.
Myślę, że to odbicie aktualnego stanu wszystkiego. Jest teraz ciężko, to interesujący czas. Myślę, że jesteśmy w okresie przejściowym i ludzie nie wiedzą, jak odbierać nowe filmy i jakich opowieści oczekują.
Istnieje przepaść pokoleniowa co do tego, jak postrzegamy media. Jest pokolenie, które umawiało się na seanse do kin na daną datę, by coś obejrzeć, ale to pokolenie się starzeje. Nowe pokolenie mówi: „Chcę tego teraz”, a później zabiera się za kolejną rzecz, i odbierają dwie różne rzeczy jednocześnie” […]. To coś nowego i myślę, że każdy, włącznie z Marvelem, doświadcza tego samego – przejścia. I myślę, że właśnie o to chodzi.
Bracia Russo zwrócili również uwagę na to, że obecnie wszystko jest wyrywane z kontekstu, komunikujemy się ze sobą za pomocą memów, ludzie czytają tylko nagłówki i oglądają kilkusekundowe filmiki, więc dwugodzinny format filmu i wypracowany sposób opowiadania wydają się nie do końca pasować do dzisiejszej rzeczywistości.
Myślę, że nowe pokolenie szuka sposobów, by opowiedzieć ich własne historie, które będą odpowiednie dla ich zbiorowego ADHD.
Zgadzacie się z filmowcami, że to właśnie zmiana pokoleniowa jest kluczowa dla zrozumienia obecnych problemów Marvela?