autor: Bartosz Świątek
Projekt Yeti - Google pracuje nad usługą strumieniowania gier
Internetowy gigant Google prowadzi prace nad usługą strumieniowania gier, przypominającą PlayStation Now, GeForce NOW czy nieistniejące już OnLive. Nazwa kodowa projektu to Yeti.
Google planuje zawojowanie kolejnego rynku. Zgodnie z doniesieniami serwisu The Information, najnowsza inicjatywa firmy – kodowo nazwana Yeti – ma stanowić konkurencję dla usług pozwalających na strumieniowanie gier, takich jak oferowane przez Sony PlayStation Now (oparte o technologię zakupioną wraz z firmą Gaikai), czy rozwijane przez Nvidię GeForce NOW.
Zasada działania podobnych usług jest prosta: gra jest uruchamiana w maksymalnych detalach na znajdującym się gdzie indziej, potężnym sprzęcie, a obraz z rozgrywki jest przetwarzany i na bieżąco przesłany użytkownikowi. Serwis przyjmuje też od nas informacje dotyczące funkcjonowania interfejsu – ruchów myszki / gałki analogowej, wciskanych przycisków itp., dzięki czemu mamy wpływ na to, co dzieje się na ekranie.
Systemy tego typu wymagają mocnego i stabilnego łącza internetowego, jednak nawet w idealnych warunkach na ogół nie udaje się uniknąć pewnego opóźnienia (ang. input lag) i związanego z konieczną kompresją pogorszenia jakości obrazu (w porównaniu do grania lokalnie, na swoim własnym komputerze lub konsoli).
Omawiany pomysł ma być rozwijany przez korporację od mniej więcej dwóch lat. Rozpatrywane jest podobno wykorzystanie obsługiwanej przez wiele urządzeń technologii streamowania Chromecast, co już na starcie dałoby firmie potężną, liczącą ok. 55 mln osób bazę potencjalnych klientów. Warto też odnotować, że do zespołu internetowego giganta dołączył niedawno Phil Harrison, pełniący niegdyś funkcję wiceprezesa zarówno w Sony, jak i konkurencyjnym Microsofcie. Może zainteresowanie Google jego osobą jest związane właśnie z tajemniczym projektem Yeti?
PlayStation Now - obecnie chyba największy konkurent projektu Yeti.
Czy Google poradzi sobie z problemami typowymi dla podobnych usług (więcej o nich w ramce obok) i będzie w stanie zaoferować użytkownikom nową jakość? Na ten moment trudno powiedzieć, jednak dwie sprawy wydają się pewne. Po pierwsze, firma dobrze wybrała nazwę kodową dla swojego nowego projektu. W pełni funkcjonalna technologia strumieniowania gier bez utraty jakości jest trochę jak Yeti: wszyscy o niej słyszeli, ale nikt jej nie widział i – zdaniem niektórych – nigdy nie zobaczy (w związku z niemożliwymi do ominięcia ograniczeniami, wynikającymi z praw fizyki). O podobnych pomysłach robiło się głośno już parę razy (najbardziej znanym przypadkiem jest chyba wspomniane już OnLive, ostatecznie wykupione i zamknięte przez Sony), jednak zawsze były to typowe burze w szklance wody. Po drugie jednak, jeśli jakaś firma ma kapitał i wiedzę potrzebną, by namieszać w tym (czy w zasadzie dowolnym) segmencie naszej branży, to jest to właśnie specjalizujące się w internetowych technologiach Google.