Producenci gier na iPhone'a narzekają na piractwo
Piractwo to plaga, która dopada praktycznie każde urządzenie oferujące możliwość grania w gry. Nie inaczej jest w przypadku iPhone’a. Niezależny deweloper Smells Like Donkey twierdzi, że w przypadku telefonu Apple statystyki podsumowujące nielegalny proceder są zatrważające.
Piractwo to plaga, która dopada praktycznie każde urządzenie oferujące możliwość grania w gry. Nie inaczej jest w przypadku iPhone’a. Niezależny deweloper Smells Like Donkey twierdzi, że w przypadku telefonu Apple statystyki podsumowujące nielegalny proceder są zatrważające.
Tap-Fu
Powyższe wnioski zostały wyciągnięte na podstawie sprzedaży ostatniej produkcji studia, gry akcji Tap-Fu. Okazuje się, że w po pierwszym tygodniu obecności tytułu w App Store ponad 80% wpisów na listę najlepszych wyników zostało nadesłanych przez graczy korzystających z jej nielegalnych kopii. Obecnie liczba ta zbliża się już do 90%. Co powoduje, że piractwo w przypadku tej pozycji (jak i wielu innych) osiągnęło tak wysoki poziom? Z pewnością nie jest nim cena – Tap-Fu kosztuje ledwie 1,99 dolara.
Smells Like Donkey twierdzi, że przyczyną jest łatwość korzystania z nielegalnych kopii. Założyciele studia twierdzą, że to tak naprawdę kwestia paru minut – w ich trakcie wchodzimy w Google, wpisujemy odpowiednią frazę, ściągamy plik i już możemy oddawać się nieograniczonej, darmowej zabawie.
Jak ukrócić ten niecny proceder? Weryfikacja (niczym w przypadku Xboksa 360) i DLC – według twórców Tap-Fu to w chwili obecnej najlepsze sposoby na walkę z piratami.