autor: Michał Zieliński
Prezentacja multiplayer Battlefield: Bad Company 2
Battlefield: Bad Company wniósł powiew świeżości w skostniały gatunek gier wojennych. Pełna interakcja ze środowiskiem była tym, na co czekano od lat. Nie należy jednak zapominać, że seria ma swoje korzenie w sieciowej strzelaninie. Właśnie dlatego publikacja filmu ujawniającego ujawniającego fragmenty rozgrywki multiplayer Bad Company 2 stanowi konkretne wydarzenie dla fanów sagi.
Battlefield: Bad Company wniósł powiew świeżości w skostniały gatunek gier wojennych. Pełna interakcja ze środowiskiem była tym, na co czekano od lat. Nie należy jednak zapominać, że seria ma swoje korzenie w sieciowej strzelaninie. Właśnie dlatego publikacja filmu ujawniającego fragmenty rozgrywki multiplayer Bad Company 2 stanowi konkretne wydarzenie dla fanów sagi.
Nagranie zostało opublikowane przez Gamespot i stanowi część ekskluzywnego wywiadu. Jeden z autorów gry określa podstawowe zmiany w rozgrywce online. Na pierwszy ogień idzie zła wiadomość: limit uczestników zabawy utrzyma się na poziomie 24 osób. Nijak ma się to do olbrzymich bitew znanych z wersji PC, jednak według twórców pozwala czynić rozgrywkę bardziej precyzyjną. Zmniejszeniu uległa również liczba dostępnych klas postaci. Od teraz w nasze ręce trafi jedynie szturmowiec, medyk, inżynier i zwiadowca. Mimo tego zabiegu, system walki jest jeszcze bardziej dopasowany do osobistych preferencji. Odpowiadają za to specjalne zestawy ekwipunku, w które możemy wyposażyć swoich wojaków. Nic nie stoi na przeszkodzie, by doszczętnie zmienić ich broń czy wyposażenie. Co więcej, dotyczy to również takich detali, jak rodzaju lunety bądź amunicji do wyrzutni rakietowej.
Ulepszeniom uległ również model zniszczeń. Bolączką pierwszej odsłony Bad Company były nietykalne fundamenty budynków, które utrzymywały konstrukcję w pionie. Niezależnie od użytej broni następował moment, w którym ściany nie podlegały już dalszej destrukcji. Oczywiście niedociągnięcie to zostało zupełnie wyeliminowane. Od teraz każdy obiekt można bez przeszkód zrównać z powierzchnią ziemi. Nadaje to grze dozę realizmu i wymusza znacznie ostrożniejsze działania na polu walki. W końcu nie można się schować za niezniszczalną framugą ze stuprocentową pewnością ochrony przed ogniem. Jakby tego było mało, żołnierze posiadają znacznie słabszą wytrzymałość. Co prawda wojaków wyposażono w samoistną regenerację (usunięto niefortunne strzykawki), jednak jest to dość długi proces. By w miarę szybko odzyskać nadwątlone zdrowie, należy skorzystać z pomocy medyka. Ciężko stwierdzić, jak odbije się to na rozgrywce, ale niemal na pewno możemy spodziewać się większego natężenia akcji oraz wzrostu liczby respawnów.
Totalnemu przemodelowaniu poddano scenerię pola bitwy. Z pokrytych piaskiem pustkowi przeniesiemy się w ośnieżone góry Kaukazu. Podczas zamkniętej sesji w Battlefield: Bad Company 2 wytypowani redaktorzy właśnie na takiej mapie rozegrali kilka potyczek. Do ich dyspozycji oddano tryb gry kryjący się pod wiele mówiącą nazwą Rush - odpowiednik Gold Rush z "jedynki". Dzięki niemu będziemy mogli wcielić się w role zdobywców bądź obrońców, którzy starają się ochronić przynależne im terytorium. Atakująca drużyna skupi się na niszczeniu bronionych skrzyń i osaczaniu przeciwników. Żeby nie było za łatwo, napierający team posiada ograniczoną liczbę respawnów. Na pierwszy rzut oka reguły te mogą wydawać się skomplikowane, jednak testerzy zapewniają, że Rush dostarczy nam sporą dawkę adrenaliny. Trzymamy za słowo.
Niektórzy mogli odnieść wrażenie, że seria Battlefield już dawno się wypaliła. Jak widać, było ono zupełnie mylne. DICE w kooperacji z EA Games szykuje nam konkretny kawałek softu, który przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi militariów. Nie ulega również wątpliwości, że deweloperzy mają w rękawie jeszcze kilka nieodkrytych dotąd asów. Według zapowiedzi, Battlefield: Bad Company 2 trafi na PC, Xboxa 360 i Playstation 3 jesienią. Czekamy z niecierpliwością.