autor: Szymon Liebert
Pracownicy Infinity Ward na wojennej ścieżce z Activision
Rozpoczął się kolejny etap dezintegracji Infinity Ward. Według doniesień LA Times oraz G4tv.com, 38 pracowników studia podało firmę Activision do sądu, twierdząc, że dopuściła się ona złamania zasad podpisanego kontraktu, dobrych obyczajów biznesowych oraz kalifornijskiego kodeksu pracy. Zdaniem wydawcy zarzuty są bezpodstawne.
Rozpoczął się kolejny etap dezintegracji Infinity Ward. Według doniesień LA Times oraz G4tv.com, 38 pracowników studia (część dalej w nim zatrudnionych i część już „byłych”) podało firmę Activision do sądu, twierdząc, że dopuściła się ona złamania zasad podpisanego kontraktu, dobrych obyczajów biznesowych oraz kalifornijskiego kodeksu pracy. Zdaniem wydawcy zarzuty są bezpodstawne.
O powyższej sprawie poinformował Patrick Klepek z G4tv.com, który ujawnił treść dokumentu złożonego w sądzie miasta Los Angeles, przez grupę „pracowników Infinity Ward”. Bruce Isaacs, adwokat reprezentujący członków studia, przekazał, że firma Activision jest winna kilkadziesiąt milionów dolarów i próbowała wykorzystać ten fakt do zatrzymania ludzi w pracy.
Według sądowego przedstawiciela powyższej grupy, wydawca planował zablokować odpływ pracowników ze studia za pomocą wstrzymania wypłat. Podobno producenci byli potrzebni do ukończenia prac nad Modern Warfare 3, ale wielu z nich nie chciało zajmować się kontynuacją serii, lecz otrzymać pieniądze należne za stworzenie niezwykle popularnego Modern Warfare 2.
W pozwie stwierdzono, że wydawca wypłacił pracownikom tylko 28 milionów dolarów bonusów za poprzednią grę, wstrzymując wypłaty kolejnych 54 milionów. Mimo tego, grupa byłych zatrudnionych żąda większej rekompensaty – od 75 do 125 milionów dolarów. Na tę kwotę składają się obiecane należne za bonusy, obligacje giełdowe, czy chociażby udziały w zyskach.
To nie koniec żądań grupy, bo oprócz powyższej sumy chce ona wyegzekwować 75-500 milionów dolarów za dodatkowe szkody, związane między innymi ze wspomnianym „przetrzymywaniem” pracowników, którzy stali się wręcz „zakładnikami”. Ceną ich wolności, jak wielokrotnie podkreślono w pozwie, było ukończenie produkcji następnej odsłony serii Call of Duty: Modern Warfare.
Przedstawiciel firmy Activision odpowiedział już na powyższe zarzuty, nazywając je bezpodstawnymi. Podobno wydawca działał zgodnie ze swoimi zasadami oraz obowiązującym prawem i nie ukrywał wysokości bonusów oraz terminu ich wypłacania. W przesłanym komentarzu dodano, że koncern z niecierpliwością czeka na sądowe potwierdzenie swoich racji.
Problemy na linii Infinity Ward a Activision zaczęły się w marcu tego roku, kiedy wydawca zwolnił dwóch wpływowych szefów dewelopera. Pozew Jasona Westa i Vince'a Zampelli przeciwko Activision oraz plotki o tym, że firma zwleka w wypłaceniem należności finansowych (aby zatrzymać odpływ pracowników ze studia), bardzo szybko podgrzały atmosferę.
Szybki kontratak wydawcy (w formie pozwu przeciwko zwolnionym szefom studia) niestety nie pomógł w zatrzymaniu pracowników. W kolejnych dniach informowaliśmy o następnych odejściach i stopniowej „śmierci” starego Infinity Ward. Większość z byłych pracowników dewelopera przeszła do Respawn Entertainment, założonego naturalnie przez Westa oraz Zampellę.
Sprawa robi się nieco nużąca, ale ma istotne znaczenie dla branży, bo pokazuje jak robi się „interesy” na wyższych szczeblach - na razie trudno powiedzieć, która ze stron ma więcej racji. Brak porozumienia prowadzi do tego, że Activision straci utalentowaną ekipę. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy – nawet bez niej marka Call of Duty może funkcjonować w najlepsze.